Rozdział 16

428 40 5
                                    

Pov: Nick

Miałem wrażenie, że moje szczęście opuszcza mnie gdy trener wypowiadał z kim będę w pokoju. Miałem odrobinke nadziei, że będze to Ryan albo w najgorsze przypadku Tony. Ale nie. Po co mi ułatwiać życie jak można je dobić.

Na moje nieszczęście jestem w pokoju z nikim innym jak z Darrenem. W sumie już chyba wole go niż tego, aroganckiego przygłupa.

Weszliśmy do naszego apartamentu, który na mój pech jest na przeciwko pokoju Tony'ego i Samuel'a. Bóg naprawdę mnie chyba nienawidzi.

Wypakowałem kilka moich rzeczy i ku mojemu zdziwieniu Darren był dla mnie miły?! To nie może być prawda, to mi się chyba to śni. Darren nie umie być miły.

O dziwo przez chwile nawet porozmawialiśmy. Coś czuje, że on ma w tym jakiś interes, że jest dla mnie taki. Ja go rozgryze.

Po kilku minutowym wypakowywaniu, wyszliśmy z pokoju na zbiórkę.

- Dobrze jeszcze tylko jeden pokój.- powiedział trener.

Rozejrzałem się zobaczyć kogo brakuje, to oczywiste - Tonego i Samuela. Mogli by być punktualni.

Idiotci przyszli po pięciu minutach a potem wszyscy ruszyliśmy na basen.

• 🧸 •

Przebrałem się w mierę szybko i jako pierwszy wyszedłem z szatni, nie wiedziałem zbytnio co ze sobą zrobić więc stałem jak słóp, czekający na zbawienie.

Później podszedł do mnie Ryan i zaczął coś mówić, nie zwracałem zbytnio na niego uwagi, bo moje oczy przykuło coś innego. A dokładniej wyrzeźbiony brzuch Tonego...

Poczułem dziwne ciarki przechodzące przez moje ciało, nagle wszystkie wpomnienia wróciły... zacząłem sobie przypominać co się stało tamtej nocy... Nie myśl o tym. Zapomnij.

- Halo słuchasz mnie?.- powiedział do mnie Ryan.

- A sory zamyśliłem się.- spojrzałem jeszcze raz na Tonego, który w tamtym momencie patrzył się na mnie razem z Darenem.- co mówiłeś?.- zapytałem

- Mówiłem, że dziś po nocnym treningu idziemy wszyscy na kino plenerowe.

- Wszyscy, czyli kto?.- zapytałem

- No nasza cała drużyna, razem z trenerem.- odpowiedział mi chłopak.

Nie chce iść, już chyba wole siedzieć sam w pokoju. Nie potrzebuje wiedzieć mordy Tonego jeszcze, w tedy kiedy nie muszę, ale jak się później okazało musiałem iść.

Po pół godzinnym pływaniu postanowiłem
na chwile wyjść z wody i się osuszyć, widziałem kontem oka jak Tony też wyszedł z wody.

Szedł po mojej lewej stornie i gdy mnie mijał, zauważył coś czego nie powinien. Moje blizny na nadgarstkach, gdy się tylko zorietowałem, że je zauważył szybko je zakryłem.

No to mam przesrane.

• 🧸 •

Wróciliśmy do pokoi. Znowu będę sam z Darrenem, trochę nie pokoi mnie fakt, że jest dla mnie miły. Za miły.

Tony chyba musiał się mu wygadać o tym co widział na moich rękach, bo Darren ciągle próbował patrzeć na moje nadgarstki. Ja za to usiłowałem je coraz bardziej zakrywać, więc ubrałem za dużą bluzę. Taką, żeby nie było mi widać w ogóle rąk.

Po przebraniu, ruszyliśmy na kolacje. Weszliśmy na wielką sale gdzie czekał na nas wielki stół dla każdego z nas już z podpisanym miejscem.

Przez kilka dobrych minut usiłowałem znaleść miejsce, w końcu po monotonnym szukaniu udało mi się znaleść kartkę z imieniem i nazwiskiem.

Spotrzałem z ciekawośći kogo imię jest obok mojego. Odetchnąłem z ulgą bo na kartce było imię - Rayan'a a nie tego idioty. Moja radość nie trwała jednak długo, bo okazało się, że niejaki Lopez ma miejsce nie obok mnie... tylko na przeciwko mnie.

- Na takich siedzeniach jak teraz siedzicie, macie siedzieć już do końca wyjazdu i pamiętajcie, że kino jest obowiązkowe.- mówi trener z czymś w ustach.

Zajebiście.

• 🧸 •

Naszedł czas dla, którego naprawdę tu przyjechaliśmy czyli - hokej.

Zaszliśmy razem z Darrenem na zbiórkę i na nasze nieszczęście wszyscy już byli i czekali tylko na nas. Widziałem tą pogardę we wzroku Tonego, który miał ochotę mi przywalić tylko dlatego, że się chwile spoźniłem.

Przeprosiliśmy za spóźnienie i ruszyliśmy na boisko do hokeja.
Trening nie różnił się zbytnio niczym od poprzednich. Te same składy, ja i Tony wybieramy i rywalizujemy między sobą. Klasyk.

*

Wróciliśmy do pokoi i po szybkim prysznicu zaczęliśmy się szykować na kino plenerowe.

❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀

~Patrishia

655 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz