Rozdział 45

784 41 40
                                    

2 lata później
( w dalszej części sceny +18)

Pov. Tony

Nie pamiętałem czasu kiedy wszystko układało się tak idealnie jak teraz. Ostatnim czasem każda pochmurna rzecz zaczęła nabierać koloru. I nie chodziło tutaj o ściany w naszym pokoju. Te dalej pozostawały szare.

Nasze życie od czasu liceum zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Dojrzeliśmy, zrozumieliśmy parę spraw. Staliśmy się innymi ludźmi, którzy zaczęli myśleć i kochać bardziej.

- Nigdy nie znałem lepszego dźwięku niż ten, który wydają twoje usta, gdy mówią moje imię.

On, taki, jaki był w tej chwili, to ten sam on, którego kochałem wczoraj i ten sam, którego będę kochać jutro.

- Wiesz. - Nick odwrócił się w moją stronę na łóżku, a ja zauważyłem jak po jego policzku ścieka pojedyncza łza. Ale chłopak nie był smutny. Raczej szczęśliwy. Raczej szczęśliwy niż nie. - Tak nad tym myślałem.

- Hm?

- Będę twoją ostatnią miłością. Czyż to nie piękne? Ostatni raz spojrzysz na zachód słońca myśląc o chwili, kiedy patrzyłeś na niego ze mną. Ostatni pocałunek jaki zapamiętasz to ten zostawiony przeze mnie. Ostatnią osobą, którą będziesz tak traktował, będę ja.

- Nie chcę się nigdzie wybierać Nick. Chcę zostać z tobą. Smierć nie jest w stanie powstrzymać naszej miłości. Chwilowo nas rozłączy, ale my zawsze do siebie wrócimy, prawda?

Przez ostatnie dwa lata dużo o nas myślałem. O tym jak będzie wyglądać nasza krótka przyszłość. Czy wynajęcie wspólnego mieszkania na studia prawnicze będzie dobrą opcją, czy zagłębianie się w to ma jakikolwiek sens? Miałem to gdzieś. Chciałem robić wszystko na co miałem ochotę, nie zważając na późniejsze konsekwencje tych czynów. W końcu nic takiego by się nie stało.

- Cieszę się, że mogłem cię poznać.

Pocałował mnie lekko w usta i zasnęliśmy ponownie w swoich ciasnych objęciach.

🚁

Życie na studiach nie wydawało się aż tak trudne jak wcześniej myślałem. Jednak nie było też łatwe. Mieszkanie, które wynajęliśmy znajdowało się w samym centrum, a ściany w całym budynku wydawały się być wyjątkowo cienkie.

- Kur... znowu? - Westchnąłem, gdy po raz trzeci w tygodniu dało się słyszeć wiercenie w ścianie z mieszkania nad nami.

- Uspokój się. Dzisiaj mamy do zaliczenia kolokwium. Wypij to. - Podał mi szklankę z zieloną herbatą, którą bez wachania wypiłem, ówcześnie na nią dmuchając.

Nick mimo, że od dawna taki był, zaczął troszczyć się o mnie o wiele bardziej niż za czasów liceum. Pytał się czy wszystko dobrze, przytulał za każdym razem kiedy było mi źle i nie odstępował mnie na krok, kiedy czułem się gorzej. Martwił się o mnie, a ja nie miałem nic przeciwko temu.

- Dzięki. - Odłożyłem szklankę do zlewu. - Darren po nas będzie za dziesięć minut.

Darren dostał się na tą samą uczelnię co my, z wyjątkiem tego, że jest na innym kierunku, a mianowicie architekturze. Samuel wyjechał do innej uczelni w San Francisco spełniać się jako hokeista, a Ryan i Flynn otworzyli w tak młodym wieku swoją własną restaurację, porzucając studia i zaczynając dorosłe życie.

Dalej pamiętam jak byliśmy tylko nastolatkami, którzy jeździli na szkolne wycieczki i jedli przy jednym stoliku na stołówce. Tęskniłem za tymi czasami. Kiedy spotykaliśmy się razem na plaży przy ognisku, jedliśmy pizze na jednej kanapie w salonie nie przejmując się jutrem. Owszem czasami się spotykamy, ale nie jest to to samo co kiedyś.

- Tony kurwa wyłączaj światło w łazience jak z niej nie korzystasz! - krzyknął Nick z drugiego końca mieszkania.

- Sory! - Posłałem mu słodki uśmiech kiedy wszedł do salonu, żeby go jakoś udobruchać. - Dzisiaj mam pracę w klubie.

- A ja w restauracji. O której kończysz?

- 20:00.

- Przyjadę po ciebie.

Dziwiłem się, kiedy dowiedziałem się, że dostanę tutaj jakąkolwiek pracę ze względu na mój brak talentu do większości rzeczy. Jednak trafiłem na wyrozumiałego szefa w jednym z lepszych klubów nocnych i dostałem posadę jako barman. Była dobrze płatna, a na napiwki od klientów nie mogłem narzekać.
Nick natomiast dostał pracę jako kelner w jednej z restauracji, chociaż sam często powtarza, że nie nawiedzi tego z całego serca. Jedynym powodem dlaczego to robił, było to, że jest to jego jedyne źródło dochodów na teraz.

Po chwili usłyszeliśmy dźwięk klaksonu samochodowego, więc czym prędzej się zebraliśmy, a już po chwili byliśmy w aucie Darren'a.

🚁

Zakochuje się tak, jak się zasypia: Na początku powoli, aż w końcu nagle bez kontroli. Zakochałem się w Nicku w jednej sekundzie, a kochałem go miliony kolejnych. Chciałem go całego, każdego dnia, na zawsze jego i mnie.

Zaczęło się niewinnie. Jak naiwne dzieci myśleliśmy, że skończy się na paru pocałunkach. W obrębie paru sekund ściągnął ze mnie całe ubranie dolne. Całował moje uda i ściskał co chwilę, przerywając na parę sekund żeby oblizać usta. Odsunął się o pare milimetrów, żeby spojrzeć na mnie swoimi diamentowym oczami. Upewnił się, że tego chcę? Prosił mnie o pozwolenie?

Nie mogłem się oprzeć jego ustom. Pragnąłem więcej i więcej... Jego dłonie szybko powędrowały na guziki od mojej koszuli, które rozerwał nie kłopocząc się z odpinaniem ich. Nie chciałem tak długo czekać. Moje ciało krzyczało.

Podniosłem się na rękach, żeby go pocałować, ale ten zwinnie się odsunął, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Położył swoją rękę, która wydawała się być przerażająco ciepła na moim torsie i pchnął mnie na łóżko.

- Rób co tatuś ci każe - szepnął do mojego ucha składając na nim później krótkiego całusa.

Pękłem. Moje ciało paliło mnie od środka i było mi okropnie gorąco mimo, że nie miałem żadnych ciuchów na sobie.

Sunął pocałunkami po moim brzuchu doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa, a nawet nie zrobił nic konkretnego. Na moment zastygł w bezruchu, spoglądając w moje oczy. Czy on zdawał sobie sprawę co ze mną robił? Napewno tak...

Przypomniały mi się nasze pierwsze chwile. Pierwsze spotkanie w szkolnej sali, pierwsze skrzyżowanie naszych spojrzeń. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy jak dużo będzie nas ze sobą łączyło.

- Zdejmij mi spodnie. - Spojrzałem na niego przymrużonym oczami. - Zrób to co tatuś mówi albo będzie kara.

Zrobiłem to co powiedział. Usiadł okrakiem na moich udach i przejechał dłonią po mojej klatce.

- Jesteś mój... - szepnął. - I tylko mój.

Jestem jego i tylko jego. Powtarzałem słowa w myślach. On był mój, jest mój i będzie mój. Tylko ja mam do niego prawo. I nikt inny nie może go tknąć.

❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎

Jesteśmy już bardzo blisko końca...

~Maja

1004 słowa

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz