Rozdział 19

462 44 12
                                    

Pov. Tony

Często ludzie popełniają błędy. Niektóre są czysto ich winą, a na niektóre nie mają zupełnie wpływu. Jakbyśmy nie chcieli, żeby pewne wydarzenie miało miejsce, ale nie możemy jemu w żaden sposób zapobiec.

- I widzisz co narobiłeś debilu! Kurwa to, że jestem bi nie oznacza, że będę się migdalił z kim popadnie! - Odepchnąłem od siebie chłopaka.

Kiedy spojrzałem ponownie w miejsce, w którym wcześniej stał Austin, nie zobaczyłem nikogo. Jeszcze tego brakowało. Dlaczego on musi być taki wrażliwy? Jakby nie był to wszystko byłoby prostsze.

- I co z tego, że on to widział? Nic się przecież nie stało.

- Czego nie rozumiesz! Wypierdalaj, albo w pare sekund zrobię z ciebie pośmiewisko szkoły! Zjeżdżaj!

Chłopak jak za machnięciem różdżką, uciekł. Nabrałem głęboko powietrza.
Z jakimi debilami ja muszę się zadawać.
Nie wytrzymując z kipiącej złości w środku, uderzyłem pięścią w ścianę. Odleciało z niej trochę tynku, ale nie przejmowałem się tym. Mam teraz ważniejszą sprawę. Muszę znaleźć Nick'a, co raczej nie będzie trudnym zadaniem. Tylko w jedno miejsce mógł się udać.

W biegu napisałem wiadomość do Darren'a, żeby jak najszybciej przyszedł do swojego pokoju z kluczem od drzwi. Biegłem jak najszybciej potrafiłem. Prawie wpadałem na ludzi, których później przepraszałem i biegłem dalej. Oby nie było za późno.

Dotarłem pod drzwi i szarpnąłem za klamkę. Zamknięte. Szarpałem ile sił w rękach, ale ani trochę nie ustąpiły.

Złapałem się za głowę czując wyrzuty sumienia w środku. To wszystko przeze mnie. Że też akurat debil musiał się we mnie zakochać. Nie jestem odpowiednią osobą. Wiem to. Ranie większość osób na każdym kroku. Cierpią właśnie przeze mnie. Powinienem być sam do końca życia. Wtedy bym ich nie krzywdził.

- Co się stało? - zapytał Darren, który przybiegł przed chwilą.

- Otwieraj to zobaczysz. - Nakazałem mu, a chłopak od razu zaczął przekręcać wszystkie zamki, które okazały się być wcześniej zablokowane.

Wpadłem do środka z zawrotną prędkością, prawie wyrywając drzwi z zawiasów. Rozejrzałem się szybko po pokoju i wpadłem do łazienki.

Zobaczyłem chłopaka stojącego przy zlewie. Z kranu leciały strumienie wody, które mieszkały się ze ściekającą po jego nadgarstkach krwią w kolorze rubinów.
Obejrzał się w moim kierunku nieobecnym wzrokiem. Spojrzał jeszcze raz na swoje nadgarstki, a jego nogi zrobiły się jak z waty. Był na skraju omdlenia i gdybym go nie przytrzymał, to pewnie upadłaby na ziemię, rozbijając przy tym głowę o ścianę.

- Znajdź apteczkę Darren - powiedziałem.

Przeniosłem Austin'a na jego łóżko, starając się tamować krew, która jeszcze szybciej zaczęła wydobywać się z jego rąk.

Czemu ty to zrobiłeś...

- Nie mówimy nic trenerowi? Przecież on może się tutaj wykrwawić! - Przyniósł mi apteczkę, którą zaczynałem odpakowywać jedną ręką.

- Nie wykrwawi. Nie panikuj. Znajdź mi jakiś opatrunek i gazę. Jedną ręką tego nie zrobię.

Na zewnątrz starałem się być opanowany. W końcu nie pierwszy raz przytrafiła mi się taka sytuacja.

W środku mnie panowała jednak burza. Sztorm, który nie chciał się uspokoić, którego fale zderzały się ze statkiem płynącym na morzu.

Wzięłem chusteczki stojące na parapecie obok i zacząłem przykładać je do rany, żeby wsiąknęły trochę krwi, która powoli przestawała płynąć.

Fale po raz kolejny obiły się o statek, powodując, że zrobiła się w nim dziura.

Wziąłem gazę, opatrunek i zacząłem owijać nimi rękę chłopaka. Dalej był nieprzytomny. Oddychał płytko. Ale przynajmniej oddychał.

- Pójdę do trenera i powiem, że Austin się źle poczuł. - Kiwnąłem głową i odprowadziłem chłopaka do drzwi, które po chwili trzasnęły.

Spojrzałem na spokojną twarz chłopaka. I pomyśleć, że zrobił to przeze mnie. Przez to, że się we mnie zakochał.

Nie potrafię kochać. Nie potrafię się na nowo zakochać. Ilekroć z kimś naprawdę jestem to od razu go krzywdzę. Ludzie nie są ze mną szczęśliwi.

Nie kocham Nick'a. Nic do niego nie czuję. Jednak po dzisiejszym wydarzeniu dostrzegłem jakby był moim starym, dobrym kolegą, którego nie do końca znam. Sam nie wiem co dokładnie poczułem. Złość i nienawiść powoli znika, a zastępuje je inne nieznane mi uczucie.

Fale po raz kolejny uderzają o statek. Statek napełnia się wodą. Statek tonie.

• • 🚁 • •

Z samego rana postanowiłem, że udam się zobaczyć co z Austinem. Wczorajszego wieczoru kiedy Darren wrócił zamieniłem się z nim i poszedłem do swojego pokoju się wyspać.

Mimo tego dalej jestem zmęczony. Przez całą noc nie mogłem dobrze spać. Ciągle rozmyślałem o tym co się wydarzyło. Ciągle widziałem obrazy przed oczami. Jego krew. Jego wzrok.

Nie budząc śpiącego Samuel'a wyszedłem z pokoju. Pokonałem zaledwie pare kroków, a już byłem pod drzwiami do pokoju chłopaków. Wszedłem do środka i usiadłem na łóżku koło Darren'a.

- Obudził się?

- Nie. Ciągle spał. Nawet jak zwaliłem lampę przez przypadek, ani trochę się nie poruszył. - Ziewnął chłopak.

Spojrzałem na śpiącego Nick'a Austin'a. Spał w takiej samej pozycji jak widziałem go ostatnio.

- Idę się myć. Jak chcesz to z nim posiedź. - Wstał z miejsca chłopak.

- Czekaj. Zanim wejdziesz. - Podniosłem się i wszedłem do łazienki.

Zacząłem przeszukiwać szafki, których wydawało się, że jest tysiące. Z każdą sekundą pojawiało się ich więcej.

- Mogę wiedzieć co ty robisz? - zapytał chłopak, opierając się o framugę drzwi, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami.

Otworzyłem jedną z kolejnych szafek, w której znalazłem to czego szukałem. Pokazałem żyletki Darrenowi.

- Wezmę to ze sobą.

Schowałem żyletki za obudowę telefonu.
Trzeba będzie je wyrzucić do kosza.

Wróciłem do pokoju sam, a Darren zamknął się w łazience. Na miejscu zobaczyłem siedzącego na skraju łóżka Austin'a. Spoglądał na mnie dziwnym wzrokiem.

Usiadłem na przeciwko niego. Położyłem łokcie na swoich kolanach. Uśmiechnąłem się chytrze do niego.

- Witamy w świecie żywych.

❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎❤︎

~ Maja

893 słowa

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz