Rozdział 28

439 38 5
                                    

Pov: Nick

Chłopak leżał mi na ramieniu i jedyne co robił to użalał się nad sobą. Jak będzie trzeba nawet się nim zaopiekuje, dam rade. W końcu... to mój ,,kolega".

Podniosłem się do pozycji stojącej podając chłopakowi rękę.

Wróciliśmy na hale i jak najszerszym łukiem ominęliśmy trenera. Nie było nawet mowy żebyśmy już dzisiaj zagrali więc udaliśmy się do szatni.

• 🧸 •

- To co będziesz?.- zapytał się mnie Ryan.

Nie słuchałem go bo myślami ciągle byłem gdzieś indziej. Patrzyłem się w stronę Tony'ego i dochodził do mnie fakt jak bardzo ma przesrane w żuciu. Niby bogaty, wysportowany, nawet dobrze się uczysz.

- Co mówiłeś?.- oderwałem się z transu.

- Pytałem, czy przyjedziesz dziś na ipreze na plaży.- mówi lekko podirytowany.

- To zależy kto będzie.- zerkam na Tony'ego, który w tamtym momencie poparzył się na mnie.

Chciałbym mu powiedzieć, któregoś dnia  co do niego czuje, ale wiem, że to nie ma żadnego sensu. On ma dziewczynę. Po za tym traktuje mnie jako kolegę nie wiem czy jest sens mówienia mu prawdy.

*

Próbowałem namówić Lopeza na wspólne wyjście na imprezę.  Po setnej próbie i silnych argumentach z mojej strony dał się przekonać. Ucieszyłem się, że chłopak chce gdzieś wyjść a nie tylko zamknąć się w pokoju i nie wychodzić.

- Będę pod twoim domem o 21:30.- powiedziałem i odeszłam od chłopaka.

Lekcje minęły. Czas zacząć szykować się na imprezę. Przez dobrą godzinę zastanawiałem się w co się ubrać, żeby się mu spodobać...

Postanowiłem założyć czarne jeansy przylegające do moich nóg i lekko za dużą białą koszulkę z krótkim rękawem. Popsikałem się perfumami o zapachu czekolady zmieszanej z zapachem wanilii, nie powiem pachniałem może trochę zbyt słodko, ale nie miałem już czasu na zmienianie ubrań bo i tak już byłem spóźniony.

• 🧸 •

- No ileż można na ciebie czekać?!.- krzyknął na mnie Tony, który właśnie przed chwilą wyszedł z domu pod, którym czekałem.

Chłopak był ubrany w czarne przykrótkie spodnie i trochę za dużą bluzę.
Już miałem coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Wsiadłem po cichu do jego auta i razem pojechaliśmy pod dom Darrena, który też miał z nami jechać.

Chłopak wsiadł z tyłu samochodu i ze zdziwieniem na oczach przywitał się ze mną i Lopezem. Chyba ktoś tu nie powiedział, że ja tez się zjawie.

Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Już z daleka można było słyszeć głośną muzykę i krzyki już lekko podpitych ludzi. Wyszliśmy z auta i zaczęliśmy kierować się w stronę schodków, które prowadziły do baru obok morza.

Tam spotkałem Ryana, który zaczął mnie przywoływać ręką. Zostawiłem wiec Tony'ego i Darrena samych a sam poszedłem do chłopaka.

• 🧸 •

Impreza trwa już od jakieś dobrej godziny a ja jedyne co zrobiłem to wypiłem colę z lodem. Już powili mam dość Ryan'a, który jedyne co robi to opowiada mi o swoich nudnych przeżyciach.

Zacząłem rozglądać się za Tonym, którego ostatni raz widziałem godzinę temu przy wejściu. Nie było go nigdzie. Stwierdziłem, że skoro i tak nudzi mnie rozmowa z chłopakiem to wstane i odejdę poszukać Lopeza.

Martwiłem się  jednak trochę o niego, w końcu w każdej chwili może zemdleć a podpici ludzie mogą nie być w stanie mu pomóc. Zacząłem poszukiwania.

Miałem wrażenie, że przeszedłem wszystkie możliwe miejsca w których mógł by być, ale jak na złość nigdzie go nie było.

Już miałem zrezygnować i wrócić z powrotem do nudnego gadania z Ryanem, ale nagle na kogoś wpadłem. Obróciłem się spojrzeć kto wylał na mnie wodę i w końcu go znalazłem. Nie wyglądał jak by się dobrze bawił w sumie podobnie jak ja. Za to Darren świetnie odstraszał wszyskich ludzi na parkiecie, więc postanowiliśmy go zostawiać samego.

- Możemy się przejść, źle się czuje.- powiedział lekko zdyszany Tony.

Zgodziłem się, bo sam się dobrze tam nie czułem.

❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀

Sory, że tak późno ale walczyłam do ostatnich sił!

~Patrishia

661 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz