Rozdział 40

414 35 11
                                    

Pov. Nick

- Cały dzień jeszcze przed nami co będziemy robić skoro ledwo mogę przez ciebie chodzić?.- spytałem i lekko zakupiłem sam z siebie.

- Nie wiem.- wzruszył ramionami po czym odszedł z kubkiem zimnej herbaty w dłoni.

Wróciliśmy obydwaj do łóżka i zaczęliśmy oglądać film, który po pierwszych dziesięciu minutach stał się nie do oglądania.

Nudziło mnie to do takiego stopnia, że nie zauważyłem nawet kiedy usnąłem. Dopiero pod koniec filmu obudził mnie kogoś krzyk. Momentalnie się wzdrygnąłem i przetarłem odruchowo oczy.
Rozejrzałem się po niewielkim pokoju - Tony'ego nie było. Wstałem kołysząc się lekko na boki z łóżka, szarpnołem za klamkę od drzwi.

Moje ciało momentalnie poczuło chłodne powietrze z zewnątrz przez co przeszedł przyjemny dreszcz powodując lekką gęsią skórkę na moich rękach.
Rozejrzałem się po salonie i chwil zauważyłem chłopaka, jak siedzi przy stoliku kuchennym i nerwowo sprząta coś ze stołu.

- Co robisz?.- spytałem zaniepokojonym głosem.

Chłopak dopiero teraz mnie zauważył. O mało co nie spadł z krzesła, gdy zbliżyłem się do niego.

Boże.

- Chciałem się tylko przywitać, uspokój się.- popatrzyłem na niego z przerażeniem w oczach.

- Pójdę do łazienki.- oznajmił.

Śledziłem go pustym wzrokiem aż nie zamknął się w toalecie, przez chwile stałem bez ruchu myśląc o co może mu chodzić, ale po pięciu minutach stwierdziłem, że to nic takiego.

Otworzyłem i tak zawsze pustą lodówkę w której jedyną rozrywką jest światło i wbudowany pojemnik z wodą do którego zawsze muszę zajrzeć czy jest jej wystarczająco dużo, gdy już się upewniłem, że woda jest na swoim miejscu, wyjąłem z lodówki ostatni jogurt.

Ściągnąłem folijke z góry i gdy już miałem ją wrzucać coś przykuło moją uwagę. Chusteczki w koszu. Były zbyt idealnie ukryte, żebym ich nie zauważył.

Sięgnąłem z obrzydzeniem do kosza. Mogłem się tego spodziewać, prawie każda chusteczka była cała we krwi.
Podłamany trochę podeszłem do drzwi od łazienki i lekko zapukałem licząc na to, że mi odpowie.

- Otwórz.- wymamrotałem do drzwi i zjechałem po nich plecami.

• 🧸 •

Już ledwo co kontaktowałem ze światem, gdy nagle usłyszałem jak klamka lekko drgnęła ku górze, momentalnie otrzeźwiałem z transu i zerknąłem przez prawe ramie na zegar obok mnie - 21:45.

Siedział tam walone pięć godzin, a ja jak debil poszedłem spać.

Uchylił lekko drzwi od łazienki i mrucząc coś pod nosem rozejrzał się wokół siebie, zupełnie tak jakby kogoś szukał, jego wzrok po chwili zakłopotania spadł na mnie.
Bez chwili zawahania, usiadł obok i wpadł mi prosto w ramiona, po czym rozpłakał się jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka.

- Nick ja...- wymamrotał między łzami.

- Cicho.- uciszyłem go i zaprowadziłem na kanapę.

Utuliłem go do snu głaszcząc przy tym każdy centymetr jego zimnego, a zarazem bladego ciała. Gdy już zasnął, przykryłem go kocykiem, a sam poszedłem na patio za dom.

*

Poczułem jak coś dotyka mojej szorstkiej twarzy, jego ręka schodziła coraz niżej, aż nagle zniknęła bez śladu, zostawiając po sobie pustkę.

Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem kompletnie nikogo. Byłem sam na patio, a w dali były tylko góry, drzewa i jacuzzi.

Wstałem z krzesła na, którym przysnąłem i poszedłem do Tony'ego.
O dziwo chłopak nie spał, leżał na kanapie gapiąc się pustym wzrokiem w sufit nad sobą.

- Śpisz?.- spytałem jak ostatni debil.

- Przecież widzisz, że nie.- obdarzył mnie wzrokiem brązowych tęczówek.

- Chodź, pójdziemy na spacer.- wyciągnąłem rękę w jego stronę.

Chłopak zdziwił się na moją propozycje, ale po chwili złapał mnie za dłoń.
Wyszliśmy z domu.

• 🧸 •

Ten sen nie smakuje słodko, kręciliśmy się wzdłuż ulic o północy, nigdy nie czułem się bardziej samotny. To mnie przeraża - ta choroba. Ignorujemy prawdę dla chwilowego szczęścia, a będzie bolało jeszcze bardziej, gdy ukochana osoba odejdzie.

Chce z powrotem, umysł niedojrzałych nastolatków, którzy mają gdzieś konsekwencje tego co robią, nie obchodzi ich zdanie rodziców i czują się jak królowie życia.

Tony jest jedyną osobą, której potrzebuje. Podoba mi się gdy dzielimy łóżko jak małe dzieci pragnąc śmiać się aż nasze żebra staną się twarde, ale to nigdy i tak będzie wystarczające.

❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀

~Patrishia

626 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz