Rozdział 46

344 32 48
                                    

Pov. Nick

Żyjemy w świecie, w którym perfekcja to pojęcie względne. Ludzie dążą do perfekcji wzorując się na rzekomo idealnych modelach, aktorach, osobach które znają. Nie potrafią dostrzec piękna w sobie i tym samym siebie pokochać.

Znalazłem swoją perfekcję, która początkowo doprowadzała mnie do załamania, lecz później sprawiła, że zacząłem kochać też samego siebie. Tony był moim promyczkiem nadziei, który spowodował, że odnalazłem słońce. Ono z kolei pozwalało mi żyć i obdarzać go takim uczuciem, jakim on obdarzał mnie i kochać siebie tak samo mocno jak on kochał mnie.

Nasza relacja od samego początku była dość skomplikowana. Często zastanawiałem się na czym stoimy, kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy. W końcu może tylko ubzduraliśmy sobie coś w naszych głowach, a tak naprawdę razem nie istniejemy?
Jesteśmy podzieleni i nigdy nie będziemy mieć szansy się zjednoczyć. Było to bolesną prawdą, której nie mogliśmy zmienić.

Zakochaliśmy się w sobie. Ja wpadłem pierwszy, ale to Tony poczuł wszystko mocniej - bardziej. Nasza relacja była czymś wyjątkowym, czymś czego wcześniej nie znaliśmy, ale uzależniliśmy się już w pierwszych minutach kiedy jej zasmakowaliśmy.

- Tony. - Podszedłem od tyłu do chłopaka robiącego nam dzisiejsze śniadanie i wtuliłem się w jego plecy.

- Tak Nick?

- Mam dzisiaj dla ciebie prezent. Cały dzień spędzimy tylko we dwoje. Co ty na to?

W przeciągu ostatnich dni nie mieliśmy dla siebie tak dużo czasu jak kiedyś. Studia bądź prace rozdzielały nas, przez co nie mogliśmy spędzać tak dużo czasu w swoim towarzystwie jak byśmy chcieli. Jedynie późnym wieczorem i rankiem spędzaliśmy go razem, ale nawet to było dla mnie za mało.

- Wiesz... - Obrócił się przodem do mnie i spojrzał mi głęboko w oczy przez co moje ciało przeszły ciarki. - Bardzo chętnie. Dawno nic razem nie robiliśmy. - Pocałował mnie w usta i na moje niezadowolenie, odsunął się po chwili. - Masz jakieś konkretne plany?

- Wszystko w swoim czasie, Tony. Wieczorem gdzieś cię zabiorę.

- Zrobiłem nam śniadanie! Twoją ulubioną jajecznicę i tosty! - Odwrócił się plecami do mnie, a po chwili przystawił mi pod sam nos talerz z jedzeniem, słodko się przy tym uśmiechając. Nie nadążałem za jego charakterem. Raz zachowywał się jak słodkie dziecko, innym razem ma ochotę zaciągnąć mnie do sypialni i nigdy nie wypuszczać, a jeszcze później jest zły na cały świat i aż strach się go kijem dotknąć.

- Dziękuje.

Wziąłem od niego naczynie i postawiłem na stole, druga ręką włączając jakiś program, który akurat leciał w telewizji. Tony w tym czasie wziął swoją porcję i usiadł naprzeciwko mnie.

•  🚁

Na miejscu było tak ciemno i cicho, że wydawało się jakby miejsce było opuszczone. Zadbane, ale baz żadnej żywej duszy, oprócz pani w recepcji. Wcześniej wysiadłem z taksówki, zostawiając Tony'ego w środku i mówiąc, żeby wszedł za mną dopiero za parę minut, bo chciałem się upewnić czy wszystko jest dobrze przygotowane.

Pusta szatnia wywołała u mnie lekki dreszcz na plecach - zdecydowanie naoglądałem się za dużo horrorów. Przebrałem się w kąpielówki, na który wydałem zdecydowanie zbyt dużo pieniędzy. Wziąłem ręcznik oraz klapki i wyszedłem z szatni.

Na zewnątrz powiało chłodem. Po paru sekundach ramiona i dłonie zaczęły mi się trząść i nie marzyłem o niczym innym jak o wejściu do basenu. Wokół niego, w pewniej odległości było poustawiane różnych rozmiarów świece, a na stoliku dalej postawiony szampan, truskawki i dwa kieliszki.

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz