Rozdział 17

462 38 5
                                    

Pov. Tony

Cała nasza piątka od początku przypuszczała, a wręcz wiedziała, że z Nickiem Austinem jest coś nie tak. Nie przypuszczałem jednak, że ma tak bardzo poważny problem.

Kiedy na basenie zobaczyłem zaczerwienione kreski na jego rękach, poczułem nie tylko zaskoczenie, zdziwienie lub niedowierzenie. Po raz pierwszy od bardzo dawna zacząłem się martwić. Chyba każdy byłby taki na moim miejscu.

Już kiedyś spotkałem osobę, która się samookaleczała. Nie skończyło się to dobrze. Ani dla tej osoby, ani dla mojego umysłu. Przez pare dni jak pewna osoba odebrała sobie życie, nie mogłem normalnie funkcjonować. Spałem po dwie godziny lub trzy w nocy, a w dzień potrafiłem nawet czternaście. Nie jadłem, nie piłem, nie przejmowałem się niczym. Po paru dniach dopiero zrozumiałem, że to co robie nie zmieni przebiegu zdarzeń.

Nikomu tego nie życzę. Jeśli rany na nadgarstkach Austin'a byłyby świeże, to niezależnie jak bardzo go nie lubię, musiałbym go z tego wyciągnąć. Nie mógłbym po raz kolejny żyć ze świadomością, że nie mogłem tego powstrzymać.

- Jesteś pewny tego co widziałeś? - zapytał Darren, kiedy przyszedł do mojego pokoju zaraz po treningu. Chłopaki poszli do jakiegoś pobliskiego sklepu po jedzenie na film. - Nie widziałem nic na jego rękach.

- Zachowywał się dziwnie?

- W zasadzie - zawahał się. - jak na nie spojrzałem to on tak jakby starał się je... zakryć? I w dodatku założył długą bluzę.

- Czyli się nie mylę. - Opdłem na swoje łóżko i podłożyłem ręce pod głowę, wpatrując się w sufit. - Kto by pomyślał, że aż tak jest z nim źle. - Prychnąłem pod nosem. Uniosłem się na łokciach i popatrzyłem na swojego kumpla. - Jak będzie spał to możesz sam sprawdzić.

- Właśnie mamy pewien problem. On zaczyna coś podejrzewać. Patrzy na mnie dziwnie i wręcz unika bycia w tym samym pomieszczeniu. - Westchnąłem na jego słowa i zacząłem się zastanawiać.

Co można zrobić, żeby zrzucić z siebie podejrzenia?

- Skoro bycie miłym nie wypala, to bądź dla niego chamski. Jeszcze bardziej niż kiedyś byłeś. Jeszcze bardziej niż Samuel. - Zaśmiałem się na myśl o tym jak chłopak przeklina Austin'a.

- Bez problemu. Mallory się odzywała?

- Jeszcze nie. Ma napisać na dniach z jakimi szkołami będziemy grać.

- Skąd ona to wszystko kozę wiedzieć? Przecież nie ma nawet jak tego wiedzieć.

- Mam pewną teorię. - Uśmiechnąłem się do siebie chytrze.

Już od pewnego czasu zacząłem nad tym myśleć. Początkowo myślałem, że dziewczyna specjalnie wkrada się do jakiegoś systemu czy czegoś, żeby zdobyć dla nas informacje. Szybko jednak wyzbyłem się tej myśli.

- No słucham. - Skrzyżował ręce i popatrzył się w okno. Na zewnątrz zauważył zbliżające się trzy sylwetki.

- Mallory jest córką trenera - powiedziałem spokojnie.

Darren przeniósł swój wzrok na mnie i po chwili zaczął się przeraźliwie śmiać. Patrzyłem na niego starając się ukryć uśmiech, który chciał pojawić się na mojej twarzy, kiedy on prawie się przewrócił.

- Ona córką trenera? Na głowę upadłeś?

- Wszystko na to wskazuje. Wie kiedy mamy zawody, wie z kim będziemy rywalizować, wie kiedy dokładnie wszystko się odbędzie. No powiedz mi, że nie mam racji. - Powiedziałem z nutą sarkazmu w głosie.

- Kurde to jest nawet możliwe.

Usiadł na krześle naprzeciwko, opierając swoje łokcie na kolanach, zawzięcie o czymś rozmyślając. Czułem jakby w pokoju zrobił się przeciąg. Nagle zrobiło się zimno.

- Wszystko się zgadza. To nieźle sobie dobieramy znajomych.

- O kurwa, ale mam historie do opowiedzenia. - Do środka wparował Samuel, a za nim śmiejący się Ryan i Flynn. Usiedli na łóżkach nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Co się stało?

- Byliśmy w sklepie no nie. - Zlustrował nasze twarze Samuel. - I kiedy z niego wychodziliśmy to Ryan zobaczył taką brunetkę z długimi włosami, która stała koło niego. - Nabrał powietrza, którego mu brakowało. - Postanowił do niej zagadać. Podszedł do niej i...

- I okazało się, że to był facet i miał do tego brodę! - Przekrzyczał chłopka Flynn.

- Nie moja wina; że wyglądał z tyłu jak laska!

• • 🚁 • •

Zajęliśmy miejsca na samym końcu w prawym kącie. Usiedliśmy każdy na osobnych pufach i czekaliśmy na resztę.

Na dworze zdążyło już się zrobić trochę ciemno, ale ku mojemu zaskoczeniu wydawało się być bardzo ciepło. Może to latające nieopodal świetliki lub powieszone świece na drzewach sprawiały, że tak się czuliśmy.

Muszę przyznać, że niezły pomysł mieli właściciele hotelu z kinem w plenerze.

- Czekamy na te ślimaki już dziesięć minut, więc będziemy już włączać! - krzyknął nasz trener, żeby każdy go usłyszał.

Na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze napisy i obrazy. Po parudziesięciu sekundach zorientowałem się, że oglądamy pierwszy odcinek „The walking dead".

To niezły gust ma nasz trener.

- Kurwa oglądałem to już. - Jęknął Ryan, a Flynn mu zawtórował. Przynajmniej nie tylko ja będę się nudzić.

Wziąłem do ręki paczkę z popcornem i zacząłem jeść jego zawartość. Tylko tyle mi pozostało. Skrzywiłem się czując zbyt słony smak. Jadłem jednak dalej, bo nic lepszego i tak nie znajdę.

Usłyszałem szybkie kroki za nami, więc odwróciłem się w tamtym kierunku. Austin razem z innymi dwoma chłopakami przybiegli w naszym kierunku i zajęli miejsca idealnie przed nami. Pominę fakt, że połowa innych była wolna.

- Jak ja mu zaraz przyjebię. - Syknął przez zęby Samuel. - Tyle miejsc, a ten debil razem ze swoją bandą, siadają przed nami.

Wkurzył się chłopak. Normalnie nie wkurzyłby się za to tak bardzo, ale dzisiejszego dnia wydarzyła się pewna nieciekawa sytuacja. Grając w hokeja, Austin wjechał w Samuel'a sprawiając, że ten upadł na lewe ramie, które okazało się stłuczone. Naszczęście lewe nie prawe. Wtedy drużyna miałaby spore kłopoty, bo pozbylibyśmy się jednego z lepszych obrońców.

- Spokojnie. Jak teraz to zrobisz to będą większe problemy. - Zaczął uspokajać go Darren. - Lepiej zrobić to bez tylu świadków.

• • 🚁 • •

Obejrzeliśmy trzy odcinki, kończąc około dwudziestej drugiej. Na dworze zdażyło zrobić się już bardzo ciemno, a jasny księżyc dawał o sobie znać. Pierwszy dzień wyjazdu uważam za zakończony.

Udaliśmy się do swoich pokoi, przed czym chłopaki poszli jeszcze zjeść późną kolacje na dole. Nie dołączyłem do nich, bo póki co mój żołądek nie domagał się jedzenia.

Szukałem klucza do pokoju w spodniach, kiedy korytarzem do swojego pokoju zmierzał Nick Austin. Nie spojrzał na mnie ani na chwilę, tylko od razu zajął się otwieraniem drzwi. Spojrzałem na jego akurat odkryty nadgarstek i liczne cięcia na nim.

Jedno z nich wydawało mi się bardziej czerwone od wszystkich. Kiedy zauważył, że się mu przyglądam, jak najszybciej wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Przykucnąłem przy podłodze i zauważyłem na niej jedną, małą, czerwoną kropelkę krwi.

• ❤︎ • ❤︎ • ❤︎ • ❤︎ • ❤︎ • ❤︎ • ❤︎ •

~Maja

1033 słowa

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz