Rozdział 42

422 33 8
                                    

Pov. Nick

Muzyka odkręcona na całość tak żeby myśli, się wyciszyły, żeby nie dostały się do mózgu, będę udawać, że nic mi nie jest, ale prawda jest taka, że w łóżku późną nocą jestem przerażony.

Bałem się cholernie, gdy tylko myślałem o tym co się stanie z Tony'm pewnego dnia. Tak po prostu odejdzie, a ja nie mogę mu nawet pomóc. Strata jednej z najważniejszych osób w życiu musi być najgorszą karą od losu.

Strach sam w sobie nie jest prawdziwy. To produkt myśli, które tworzysz. Za to niebezpieczeństwo jest bardzo realne, za to strach jest wyborem.

Leżeliśmy na łóżku, każdy z nas w swoim kącie. Nagle poczułem jak jego ręka wędruje wokół moich bioder, a później jak lekko przysuwa się do mnie łapiąc mnie łapczywie wokół brzucha.

Jego brzuch przywarł do moich pleców, a jedna ręka powędrowała wokół moich włosów szarpiąc je lekko, przeplótł swoje nogi z moimi i chwile później pogłębił ścisk włosów. Zasneliśmy.

• 🧸 •

Obudził mnie ciepły powiew wiatru, który dostał się przez uchylone drzwi do pokoju.
Przeciągnąłem się na boki przypominając sobie szarą rzeczywistości, w której dano mi było żyć.

Położyłem nogi na chłodniej podłodze i jak tylko szybko mogłem - wstałem na równe nogi, podreptując do Tony'ego, obdarzałem go lekkim pocałunkiem i objąłem w biodrach wąchając odruchowo jego włosy.

Ta kłótnia dała mi dużo do myślenia. Zdałem sobie sprawę, że bez tego chłopaka nie mam nic innego. Dlatego nie pozwolę mu odejść, niebo to nie limit.

- O czym myślisz?.- spytałem bruneta, który wpatrywał się w oddalone drzewa.

- To nie ważne.- obdarzył mnie spojrzeniem, po czym przejechał ręką po moich policzkach.- chodźmy dziś nad jezioro.- dodał zmieniając temat.

• 🧸 •

- Idź ja zaraz dojdę.- krzynknąłem do chłopaka, który wychodził już z domku.

Chwyciłem w biegu butelkę z wodą i wyszedłem z domku zamykając nieudolnie drzwi za sobą.

Z daleka zobaczyłem jego bronzowawe włosy powiewające przez wiatr, leżał na brzuchu wpatrując się łapczywym wzrokiem we mnie, położyłem się obok niego na ręczniku zakrywając twarz rękoma przed słońcem, które niesamowicie mocno grzało tego dnia.

Poczułem jak moje plecy stają się czerwone jak burak, więc zabrałem zachłanienie krem do opalania, który był obok Tony'ego ale, gdy sie nad nim pochylałem przyciągnął mnie do siebie w tak gwałtowny sposób, że straciłem równowagę i spadłem prosto na niego.

- Przestań Tony.

- Zmuś mnie.- zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy zostawiając wzrok gdzieś w dole moich bioder.

Zakpiłem z jego słów po czym zabrałem
krem do opalania. Chłopak nie dawał za wygraną, podniósł się na rękach i
Zsunął nieco kompielówki z moich bioder.

- I co niby chcesz zrobić?- zapytałem obdarzając go spojrzeniem niebieskich tęczówek.

Chłopak nie odpowiedział tylko zsunął je jeszcze nieżej po czym, pocałował mnie w usta i zepchnął z pomostu prosto do jeziora.

Wpadłem do niego, po chwili wynurzając się i zanim chłopak zdążył się zorientować, złapałem sznurek od jego kompielówek ciągnąc go wraz z nimi do wody.

- Głupi jesteś.- odparłem przeczesując jego mokre brwi w wodzie.

- Ja?.- zapytał, a jego jedna noga otarła moją w wodzie.

- Może.- przybliżyłem swoje usta do jego tak, że czuł mój oddech.

Złapałem bruneta za szczękę i gdy już miałem się zbliżyć, chłopak odchylił głowę w lewo, przez to otarłem ustami o jego policzek.

- Zimno mi.- oznajmił i wyszedł z wody.

Więc, tak się bawimy?

Położyłem się na jego torsie i łapiąc go za rękę pogrążyłem się w chwilowym śnie, który przerwał mi brązowowłosy. Wstał nagle co spowodowało, że moja głowa zleciała z jego ciała na twardy ręcznik.

- Mógłbyś być trochę ostrożniejszy.- złapałem się za głowę i popatrzyłem w jego stronę.- Jesteś cały blady.- dodałem i dotknąłem jego twarzy.

- Bredzisz.- prychnął pod nosem i ruszył w kierunku domku.

- Tony kurwa. Przecież wiedzę, że coś ci jest.

Brunet odwrócił się, wdychając do swoich płuc więcej powietrza i przewracając jedynie oczami w moim kierunku, popatrzył się na mnie nieobecnym wzrokiem. Po paru sekundach stania i patrzenia się jedynie na siebie chłopak upadł bezwładnie na ziemie.

♡︎ • ♡︎ • ♡︎ • ♡︎ • ♡︎ • ♡︎

Sory n00biki, że rozdziału nie było przez 3 dni 🙏 błagam o wybaczenie.

~ Patrishia

659 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz