20

289 15 0
                                    

W nocy, nie mogła spać, źle czułam się z faktem, że kłócę się z chłopakami. Boję się, że skończy się to jak w Ilvermorny...nie chcę przeżyć tego jeszcze raz. Wstałam i po porannej toalecie zeszłyśmy na śniadanie. Byłam ubrana w czarne spodnie, i zwykły lekko różowy sweter, włosy spięłam w kucyka. Na śniadaniu, prawie nic nie zjadłam. Kompletnie nie miałam apetytu. Agnes na siłę wcisnęła we mnie kanapkę. Spojrzałam na plan lekcji

           Historia magii z Hufflepuff

           Zaklęcia z Hufflepuff

           OPCM z Gryfindorem

           Transmutacja z Slytherinem

Czekając, aż moja współlokatorka zje śniadanie, wyciągnęłam wczoraj wypożyczoną książkę, o roślinach i zagłębiłam się w lekturze. - Idziesz?- spytała brunetka, gdy skończyła jeść

- Yhm, jasne -  odpowiedziałam, spakowałam książki i ruszyłyśmy na zajęcia. Pierwsze dwie lekcję, minęły no...nudno. Większość rzeczy przerobiłam sama, lub nadrobiłam z Agnes w bibliotece. Tak było prawie z każdym przedmiotem. Szłam właśnie do sali od OPCM, gdy weszłam do klasy, profesor właśnie zaczynał mówić

 - Dobra, dzisiaj będziecie się mierzyć z boginem, ale nie tym samym co na trzecim roku, ten bogin jest potężniejszy, a zaklęcie jest to samo - uśmiechnął się profesor, i kazał ustawić w kolejkę. Posłusznie wykonaliśmy polecenie, oczywiście z moim szczęściem huncwoci MUSIELI stanąć za mną. Ktoś postukał mnie w ramię. 

- Miałaś kiedyś do czynienia z boginem? - zaczął temat James

- Raz, w Ilvermorny - odpowiedziałam krótko, chcieli coś jeszcze powiedzieć ale nadeszła moja kolej. Odwróciłam z się w stronę szafy. Profesor wypuścił bogina, który długo nie mógł się zdecydować w co się przemienić ~klasyk~ przeszło mi przez myśl. Jestem taką osobą która sama nie wie czego się boi, znaczy boję się tak dużej ilości rzeczy, że trudno się zdecydować. W końcu szaro-czarna mgła która nazywała się boginem roztroiła się i przemieniła w...huncwotów. Wyciągnęłam różdżkę, probójąc przypomnieć sobie formułę zaklęcia. 

- Myślałaś, że jesteś co warta? - zadrwił bogin pod postacią James

- Jesteś nic nie znaczącą kretynką - powiedział Remus, znaczy bogin pod jego postacią

- Głupia krukonka - warknął Syriusz i wycelował we mnie różdżką. W moją stronę poleciało czerwone światło. Nie zdążyłam odbić zaklęcia, czerwony promień uderzył mnie. 

                                                                          Pov. Syriusz

Co się tu właśnie odwaliło?! Czemu Susy, właśnie zemdlała, a z szafy wyszliśmy...MY? Spojrzałem na Lunatyka, i Rogacza, którzy tak jak ja ewidentnie nie ogarniali co się właśnie stało. Profesor podniósł nieprzytomną dziewczynę, i natychmiast wybiegł z nią z sali. 

- Co to kurna było?!- krzyknął James

- Czemu to my wyleźliśmy z szafy?! - martwił się Remus. Po chwili podbiegła do nas brunetka, przyjaciółka Susy. 

- Mieliście coś z tym wspólnego? - wydarła się, mierząc nas po kolei wzrokiem.

- Nie! - krzyknęliśmy na raz

- My też nie mamy pojęcia o co chodzi! - krzyknąłem

- Dobra, chodźcie dowiemy się - powiedziała dziewczyna, i wyszła z sali, a my razem z nią. Skierowaliśmy się do skrzydła szpitalnego.


True Friends || HuncwociWhere stories live. Discover now