27

248 13 0
                                        

Po śniadaniu, ruszyłam szukać Huncwotów,z zamiarem spytania się ich o tą bójkę...czemu pomyśleli, że idealnym pomysłem na odwrócenie McGonagall będzie obrażanie mnie. Wyszłam na błonia, a zimny wiatr owiał moje ciało. Zadygotałam. Opatuliłam się cieplej szalikiem, i ruszyłam na poszukiwania. Znalazłam ich pod bijącą wierzbą,siedzieli na śniegu jakby nigdy nic i dyskutowali. - Hej- przywitałam się cicho, i usiadłam koło Remusa. - Cześć - blondyn odwzajemnił uśmiech. - Black, nie mogliście być bardziej kreatywni? - spytałam, przerywając zaciętą dyskusję chłopaków. - O, hej Susy, widzisz Łapo, mówiłem ci, że się wkurzy - przywitał się James - No, ale to był jedyny skuteczny pomysł by ludzie uwierzyli! - bronił się Syriusz, zanim cokolwiek powiedziałam

- O co właściwie chodzi? - spytał Remus

- chodzi o to, że twój przyjaciel Black, pobił się wczoraj z Jasonem a za niby-powód wzięli sobie mnie, i teraz cała szkoła myśli, że jesteśmy parą - warknęłam wkurzona

- Dobra, uspokój się, przejdzie im po tygodniu - odparł James

- Wiesz...zawsze możemy być parą - wyszczerzył się Łapa

- W snach - popukałam się w czoło

- Wiesz, w snach to się dzieją inne rzeczy - uśmiechnął się iście po Huncwocku. Przewróciłam tylko oczami, i zwróciłam się do Lunatyka. - Macie jakieś plany na dzisiaj? - spytałam

- Niebyt, za godzinę mamy szlaban, i to do wieczora - bąknął Lunatyk

- Znowu, co zrobiliście? - spytałam

- Eee...wiesz....w sumie to, my...- zaczął Rogacz, ale słabo mu to wychodziło

- Dobra, nie chcesz nie mów - powiedziałam wstając ze śniegu

- Gdzie idziesz? - spytał Syriusz

- Do biblioteki, bo tutaj zamarzam, jak wam nie jest zimno? Ktoś idzie ze mną? - spytałam z nadzieją, że może nie spędzę tego popołudnia sama

- Do tego siedliska piekła?! Nigdy! Ja tam nie wejdę, jakbym próbował przekroczyć bramy do biblioteki Pince* spaliłaby mnie spojrzeniem- udawał oburzenie Syriusz

- Dobra, dobra, a ty Remus? - spojrzałam na chłopaka

- Chętnie, ale tak jak mówiłem za godzinę, a już właściwie za pół mamy szlaban - westchnął

- Dobra, to cześć - uśmiechnęłam się do nich po czym poszłam do biblioteki. Gdy tam, dotarłam na jednym z foteli ujrzałam Lily. - Hej- przywitała się rudowłosa - Cześć!, co czytasz? - spytałam siadając obok Gryfonki - To, na eliksiry - odpowiedziała - A w ogóle, to jak z Regulusem? Układa wam się? - spytała zamykając książkę. No zatkało mnie. - Co? A wiesz, w sumie to od tamtego wyjścia to go nie widziałam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Eh...nie martw się, pewnie niedługo się spotkacie - zielonooka posłała mi promienny uśmiech, co odwzajemniłam. Gadałyśmy tak, przez dość długi czas, dopóki Lily nie musiała iść na dodatkowe zajęcia. Po jej wyjściu, czytałam jeszcze trochę, po czym udałam się na kolację.

- Hej, co tam? - spytałam przysiadając się do Agnes, wyrywając ją tym samym z zamyśleń.

- Byłam, dziś z Severusem na spacerze - uśmiechnęła się

- Ktoś tu się zakochał - zachichotałam, za co dostałam łokciem między żebra. - No co? Taka prawda! - broniłam się

- Ale nie musi o tym wiedzieć cały zamek! - skarciła mnie - A ty gdzie byłaś?

- Na początku z Huncwotami, a później w bibliotece - odparłam nakładając sobie jedzenia

- Znowu z nimi? Nie powinnaś się z nimi zadawać - powiedziała brunetka i zaczęła jeść.

- Co, czemu? - spytałam, gdy już skończyłam swój posiłek

-Bo to kretyni! Znęcają się nad innymi dla przyjemności! Nie widzisz tego? - wydarła się Agnes, gdy już wyszłyśmy z wielkiej sali

- Widzę, mi też się to nie podoba, ale oni nie są wcale tacy źli - odparłam spokojniej

- Źli?! Oni są okropni! To sadyści, bez sumienia i uczuć! - krzyknęła. Do moich oczu powoli napłynęły łzy. - Nie znasz ich - szepnęłam, i wyszłam z zamku. Miałam gdzieś to, że było zimno i ciemno. najpierw Syriusz z Regulusem, a teraz Agnes. Co jeszcze?! Jestem w walonym rozdarciu pomiędzy przyjaciółmi. Było by lepiej gdybym nie wracała do szkoły i uczyła się w domu. Co ja sobie myślałam?! Że znajdę przyjaciół?! Już nawet zimno mi nie przeszkadzało. Zrezygnowana usiadłam pod bijącą wierzbą gdzie dałam upust łzom.

True Friends || HuncwociWhere stories live. Discover now