~Pov. Susy~
Futrzany pyszczek trącił moją rękę domagając się śniadania. Niechętnie spojrzałam na zegarek. 7.00, Daktyl ma wyczucie czasu. Niechętnie podniosłam się z łóżka by nakarmić kota. Zabrałam rzeczy z szafy i rutynowo weszłam do naszej małej łazienki. Spojrzałam w lustro. Oczy miałam opuchnięte i lekko zaczerwienione. A brak snu w nocy nie dodawał uroku. Ubrałam się i spróbowałam doprowadzić do ładu. Gdy opuszczałam dormitorium Agnes już nie było. Zakładając torbę na ramię wyszłam z wierzy Ravenclaw. Idąc przez korytarz, mijałam co rusz kolejnych wyśmiewających uczniów. Jednak nie ruszało mnie to tak bardzo. Miałam plan. Dzisiaj podczas przerwy na obiad napiszę list do rodziców. Wracam do domu. Jednak moja jakakolwiek tląca się nadzieja wygasła gdy przekroczyłam próg sali. Pomimo tego, że większość nie zauważyła mojej obecności i tak, wiedziałam, że to się nie skończyło. Usiadłam na najbardziej oddalonym rogu stołu. Był to róg przy którym nikt nie siadał poza pierwszorocznymi, którzy jedli zazwyczaj wcześniej pozostawiając po sobie syf. Spojrzałam na jedzenie na stole. Wszystko wyglądało obwicie. Sięgnęłam po jedyne na co miałam ochotę, czyli jabłko. Czerwone soczyste jabłko. Skupiłam się na nim. Patrzyłam w stół starając się uniknąć ciekawskich spojrzeń. Pod koniec posiłku gdy wychodziłam z wielkiej sali spojrzałam na huncwotów. Zdawali się na swój sposób przygnębieni. Nie żartowali przy stole, nie bawili się jedzeniem ani nawet nie rozmawiali. Tylko Peter z zamachem pałaszował kolejną porcję owsianki. Westchnęłam cicho i poszłam na zajęcia. Na całe szczęście dzisiejsze dwie pierwsze godziny odbywały się z puchonami, a oni nie należą do specjalnie skorych do konfrontacji czarodziejów. No przynajmniej większość. W czasie przerwy, gdy wracałam z łazienki na korytarzu nagle zebrał się niewiarygodnie duży tłum. Spróbowałam się przebić przez tłum. Na środku korytarza stał Malfoy, Syriusz, Remus i James. - Oh, ty nasza biedna roszpunko...- syknął z udawanym żalem Black krążąc w okół Lucjusza. - Nie sądzisz, że rozpowiadanie fałszywych plotek, by ukryć własny romans, nie jest do końca fair? - spytał Syriusz z cwanym uśmiechem na ustach. - O czym ty znowu bredzisz Black - wycedził przez zęby Lucjusz. - Wiesz, przedwczoraj po tym jak nas ZAMKNĄŁEŚ w lochach, Filch podobno nakrył cię z Peggy jak razem się...zabawialiście w DAMSKIEJ łazience na piętrzę - wyjaśniał zadowolony z siebie Syriusz dalej krążąc w koło Malfoy'a. Wyglądał jak drapieżnik mszczący się na swojej ofierze. - Oh, no wiesz co Lucjuszu, w damskiej toalecie? Mógłbyś być większym gentlemanem - dołączył się James. Malfoy był blady jak ściana. - Nie sądzisz, że rodzice mogą się trochę zdenerwować na wiadomość o tym, że ich idealny synek zabawia się z młodszymi w toaletach? - dodał Remus i teraz już cała trójka huncwotów stała w okół Lucjusza, uśmiechając się triumfalnie. - Świetna historyjka Black, szkoda że wyssana z palca - odparł Lucjusz próbując udawać wyluzowanego. - Doprawdy? Skoro jest nieprawdziwa, to czemu Peggy jest blada jak ściana, a ty nie wyglądasz lepiej? - spytał James. - O i może dodatkowo skoro już tu się wszyscy zebrali, to powiemy prawdę co się stało przedwczoraj w nocy? Nie sądzisz, że zasługują na prawdę? - Syriusz wskazał palcem na uczniów zebranych wokół nich. - Nie chcesz? To może ja ich oświecę - dodał gdy Malfoy się nie odezwał - Prawda jest taka, że w lochach wtedy do niczego nie doszło. Lucjusz razem z moim bratem zamknęli naszą czwórkę w lochach gdy odbywaliśmy karę - wyjaśnił James wyprzedzając Syriusza. Cała trójka spojrzała się w moim kierunku. Uśmiechnęłam się do nich z wdzięcznością. Po chwili ich wzrok przeniósł się na Malfoy'a który stał pod kamienną ścianą trzęsąc się ze zdenerwowania. Zaraz po tym przepchał się jednak przez tłum i zniknął za rogiem korytarza. Gdy tłum zaczął się rozrzedzać podeszłam do chłopaków. - Dziękuję - szepnęłam przytulając każdego po kolei. Naprawdę się tym zajęli. Dali ludziom nowy temat do plotkowania. - Dobra, to skoro to już mamy wyjaśnione, to co powiecie na małe wagary i piwo kremowe? - spytał James, gdy ruszyliśmy korytarzem w stronę wielkiej sali. - Nie ma sprzeciwu - burknął w moim kierunku zanim zdążyłam cokolwiek.
YOU ARE READING
True Friends || Huncwoci
FanfictionDziewczyna, która nigdy nie wierzyła w przyjaźń, trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa - Hogwart, poznaje Huncwotów, i zaczyna nowy rozdział w życiu, czy uwierzy w prawdziwą przyjaźń?