Gdy rozbrzmiał dzwonek, wszyscy opuścili klasę, by na chwilę odpocząć od użerania się z eliksirami. - Masz ochotę na musa-świstusa? - spytał Severus, gdy już opuściliśmy klasę. -Pewnie wyjdę na zacofaną, ale na co? - spojrzałam na chłopaka pytająco - To są takie cukierki, całkiem smaczne - odparł, wyciągając przed siebie paczkę ze słodyczami. Niepewnie wzięłam jednego cukierka. Smakował słodko a zarazem z nutą kwaśności. Jednak po chwili zadziało się coś innego. Poczułam jak moje nogi powoli odrywają się od ziemi. Zawisłam w powietrzu jakieś dziesięć centymetrów nad ziemią -Sev-Severus co się dzieje? - spytałam lekko wystraszona - Spokojnie, zapomniałem o tym wspomnieć, to zaraz minie - uśmiechnął się czarnowłosy. Mimowolnie, chwyciłam się jego ręki by nie stracić równowagi i nie runąć na ziemię. Severus zbadał mnie wzrokiem a po chwili wybuchł śmiechem. Pierwszy raz widziałam żeby się śmiał. Jak widać nie tylko ja, bo kilka osób również zwróciło na nas uwagę, zaciekawieni tak niecodzienną reakcją chłopaka. Po chwili, tak jak mówił Sev, spokojnie osunęłam się na ziemię. - Zdecydowanie lepiej czuję się pod wodą - zaśmiałam się pod nosem, na co chłopak odpowiedział uśmiechem. - Słuchaj, a mogę się właściwie spytać o co wczoraj poszło na korytarzu? - spytał. ~Jeszcze raz się mnie ktoś o to zapyta a zrzucę się z wierzy astronomicznej~ bąknęłam w myślach. - Powiedzmy, że nie zrozumieliśmy się co do jednej kwestii - westchnęłam chcąc uniknąć tematu. Na szczęście z opresji wyciągnął mnie dzwonek, informujący o początku kolejnej lekcji. Ponownie cały tłum uczniów pchał się do klasy, i każdy zajmował swoje stanowiska by dokończyć wcześniejszą pracę. - To co nam jeszcze zostało? - spytałam przekartkowując strony w podręczniku. - Musimy jeszcze sproszkować kolce jeżozwierza i róg jednorożca - odpowiedział Severus. Teraz atmosfera była dużo przyjemniejsza, niż na początku pierwszej lekcji. Całkiem swobodnie nam się rozmawiało, i zgadzaliśmy się w różnych tematach. Odniosłam wrażenie, że w pełni rozumiem jego uczucia odnośnie szkoły, życia czy nawet takich błahostek jak życie poza Hogwartem. Kiedy skończyliśmy, Severus nalał do małego pojemniczka eliksir po czym podaliśmy go chochlikowi. Zwierzątko po wypiciu faktycznie uspokoiło się do tego stopnia, że mozolnie osunął się po ściankach klatki, a po chwili zasnął. - Bardzo dobrze, oboje otrzymujecie ocenę wybitną na koniec semestru, teraz tylko posprzątajcie po sobie, i na koniec odnieście chochlika do Hagrida - poinstruował nas profesor Slughorn po czym poszedł dalej by obserwować jak radzą sobie inni. Od razu wzięliśmy się za sprzątanie, dzięki czemu wcześniej skończyliśmy. - Weźmiesz go czy ja mogę? - spytałam Severusa patrząc na drzemiącego chochlika. - Bierz go jak chcesz, tylko...-urwał gdy zobaczył co zamierzałam zrobić. - Susy nie!- próbował ostrzec mnie chłopak, gdy uchyliłam wieczko klatki i wyciągnęłam śpiące stworzonko. - Co? - widok ślizgona rozbawił mnie do tego stopnie, że przez najbliższe kilka minut nie mogłam się opanować. - Idziemy? -spytałam -Jasne - odpowiedział zdezorientowany Severus. Po chwili już byliśmy na korytarzu kierując się w stronę wyjścia. Nagle usłyszeliśmy za plecami pisk dziewczyny. Oboje gwałtownie się odwróciliśmy i to co zobaczyliśmy przerosło nasze oczekiwania. Agnes i jakaś dziewczyna szamotały się, próbując odgonić wściekłego chochlika. - Chyba chciały zrobić to co ty - zaśmiał się Severus - Poczekaj, trzeba im pomóc - zatrzymałam go, łapiąc za rękaw szaty. - Pomóc? A to nie ona przypadkiem wczoraj wydarła się na ciebie na środku korytarza? Nie ma sensu im pomagać, to rola Slughorna, poza tym zaraz zbudzą twojego chochlika i skończymy jak one - powiedział ślizgon ciągnąc mnie w stronę wyjścia. - Pamiętaj, że to ty to powiedziałeś, nie ja - westchnęłam ruszając za chłopakiem. W momencie gdy minęliśmy próg wielkich drzwi, od razu poczułam mroźny, zimowy wiatr na swojej skórze. Opatuliłam się bardziej płaszczem a śpiącego chochlika włożyłam delikatnie do swojej rękawiczki, by nie zmarzł. Całe błonia były pokryte białym, puszystym śniegiem, a na niebie widniało południowe słońce. Powoli zeszliśmy z lekko oblodzonej górki, cudem unikając upadku na zimne podłoże. Całe szczęście, droga do chatki Hagrida była odśnieżona więc łatwo było się po niej poruszać. Minęliśmy śnieżną górkę, która była najprawdopodobniej usypana ze śniegu z drogi, a tuż za nią mieliśmy spotkać Hagrida. jednak nie przewidzieliśmy, że będzie prowadził lekcje i, że jego aktualnymi uczniami będą Gryfoni wraz z Puchonami naszego rocznika. - Cholera - przeklną Severus widząc wzrok huncwotów, którzy ze wściekłością patrzyli to na mnie to na niego. - Oo..cześć dzieciaki wy pewnie macie chochlika do oddania - Gajowy przerwał lekcje, i podszedł do nas - a gdzie chochlik? - spytał zdziwiony nie widząc nigdzie klatki - Tutaj, Susy ma go w rękawiczce - wytłumaczył Severus, a ja po chwili oddałam Hagridowi stworzonko - I ty tak go sobie na rękach niosłaś? I on sobie spokojnie spał? - dopytywał się zdziwiony gajowy przypatrując się chochlikowi uważnie - Nie chciałam żeby zmarzł...- powiedziałam bojąc się, że to co zrobiłam było niedozwolone - Niesłuchane - szepnął Hagrid mierząc mnie wzrokiem po czym uśmiechnął się szeroko - No dobrze już, zmykajcie mi stąd bo zamarzniecie dzieciaki - powiedział gromko, po czym wrócił do lekcji. Odetchnęłam z ulgą. Niestety tylko częściową bo dalej czułam na sobie palący wzrok huncwotów, którzy pewnie jakby mogli, to położyli by nas żywcem. Z nimi także nie zamieniłam ani słowa po wczorajszej aferze. Wiem tylko od Severusa, że próbowali mnie wczoraj znaleźć. Jak najszybciej obróciłam się na pięcie i skierowałam z powrotem do zamku. Po chwili dogonił mnie także Severus. - Przepraszam- bąknęłam cicho, ale na tyle by usłyszał - Co? Za co? - spytał zdezorientowany - Przeze mnie teraz huncwoci nie dadzą ci spokoju - odpowiedziałam wchodząc do zamku. - Hej, przecierz po pierwsze: to nie twoja wina a po drugie: i tak już mi nie dają spokoju - odparł, tak jakby to nie była dla niego żadna nowina. - Poza tym znam kilka zaklęć które skutecznie by ich odstraszyły, ale problem tkwi w tym że jest czterech na jednego - dodał - Nie, nie zniżaj się do tego poziomu, nie mścij się -przerwałam mu - Kiedyś to zrobię i nic tego nie zmieni - rzucił oschle. Nie miałam już siły się kłócić, dlatego pożegnałam się z nim, i ruszyłam w kierunku klasy do następnej lekcji.
Jejku strasznie was wszystkich przepraszam. W tym samym dniu kiedy zdecydowałam się kontynuować książkę nastąpiły problemy z moim gmailem i nie mogłam się zalogować. Dopiero dzisiaj mi się to udało, mam napisane już zapasowe rozdziały, niestety były one napisane ręcznie w domu a w tej chwili jestem poza nim. Mam nadzieję, że i tak będziecie chcieli to czytać.
~ Ardilla

YOU ARE READING
True Friends || Huncwoci
FanficDziewczyna, która nigdy nie wierzyła w przyjaźń, trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa - Hogwart, poznaje Huncwotów, i zaczyna nowy rozdział w życiu, czy uwierzy w prawdziwą przyjaźń?