26

262 10 1
                                    

- Dobra, to jaki jest plan? - spytał Jason, siadając na dywanie w pokoju Huncwotów

- No, ktoś musi odwrócić uwagę McGonagall, ktoś musi iść ze mną, i razem zakradniemy się do gabinetu profesorki, a stamtąd prze-teleportujemy się do Londynu - streściłam im plan

- Dobra, to kto idzie z Susy? - spytał James

- Ja mogę, bardziej przydam się tam niż tutaj  - powiedział Remus i uśmiechnął się ciepło

- Dobra, czyli chłopaki waszym zadaniem jest odwrócić uwagę profesorki - odwzajemniłam uśmiech i zwróciłam się do chłopaków

- Będziemy bardzo skuteczni - uśmiechnął się cwanie Łapa

                                                                                                *

- Masz wszystko? - spytałam po raz setny Lunatyka

- Tak, Susy spokojnie uda się - uśmiechnął się - czekamy tylko na... - nie dokończył bo przerwał mu krzyk Petera

- Pani Profesor! Black i Marley się biją! - wykrzyczał Peter wołając nauczycielkę

- Słucham?! Pani Pettigrew proszę mnie zaprowadzić - odrzekła nauczycielka wychodząc z gabinetu. Wtedy weszliśmy my. Jejku, strasznie się stresowałam, nigdy nie robiłam podobnych rzeczy... Weszliśmy do sali i stanęliśmy w komiku

- Jaka ulica? - zapytał Remus

- Tern Way - odpowiedziałam, a chłopak wziął garść zielonego pyłu i wypowiadając nazwę ulicy rzucił proszkiem. Nagle wszystko zawirowało. Coś wessało nas, i po chwili wyrzuciło do jakiegoś pomieszczenia. 

-Eeeuu...co tak śmierdzi? - skrzywiłam się wyczuwając smród

- Chyba, jednym z przejść sieci Fiuu, jest...śmietnik - wyjaśnił Remus - Chodź - powiedział i otworzył rzekomy śmietnik. Faktycznie byliśmy w Rye. Złamałam chłopaka za rękę, i pociągnęłam w kierunku domu kuzynki. Zapukałam, z nadzieją, że ktoś jest w domu. Po chwili drzwi otworzyła nam Cady. - Hej! - krzyknęła przytulając mnie. - A twój kolega to... - spojrzała to na mnie to na chłopaka - Remus, i musisz nam pomóc - przerwałam blondynce i weszliśmy do domu. Wzięłam od Lunatyka torbę i z szatami Gryfindoru  i podałam ją kuzynce. 

- Zrobisz z tym coś? Przefarbowali nam to i nie wiemy jak się tego pozbyć - zapytałam kuzynki. Ta przyjrzała się uważnie materiałowi. - I co? - spytał po chwili Remus. Blondynka zaśmiała się delikatnie 

- To przecież zwykła farba, zmyje się w pralce - odparła po czym zniknęła za drzwiami do pralni.

- No nie wierzę - szepnęłam sama do siebie, ale jak widać niezbyt dyskretnie bo Lunatyk podszedł do mnie z dziwnym wyrazem na twarzy. 

- Ej wszystko ok? - spytał 

- Co?...a tak, tylko przepraszam, ciągnęłam ciebie tu po nic, chłopaki ryzykują szlabanem, a to tylko zwykła farba - odparłam zrezygnowana. 

- Ej, spokojnie przecież to nic, poza tym jakbyś na to nie wpadło to męczylibyśmy się z tym w szkole przez następny miesiąc - przytulił mnie blondyn. Po chwili wróciła Cady -uroczo - zaśmiała się widząc nas przytulających się. - Spadaj - zarumieniłam się, mam szczerą nadzieję, że nikt tego nie widział. - Co z ubraniami? - spytałam - Zaraz będą gotowe, 15 minut - odpowiedziała - Dobra, mamy 15 minut, co robimy? - spytał Lunatyk 

- Co powiesz na gorącą czekoladę? - zapytałam - tu niedaleko jest najlepsza w całym miasteczku - zaśmiałam się 

- Jestem za - odparł blondyn

- Cady, idziesz z nami? - spytałam kuzynkę zakładając na nowo kurtkę

- Nie dzięki, pamiętaj, że w przeciwieństwie do ciebie ja nie zrezygnowałam z domowego nauczania, i mam szkołę - zaśmiała się i weszła po schodach 

- Dobra, to idzemy we dwójkę, chodź - powiedziałam do Remiego po czym wyszliśmy z domu kierując się w stronę kawiarni. Na dworze było strasznie zimno,a  śnieg powoli sypał. Weszliśmy do małej kawiarenki i podeszliśmy do kasjerki .

- Dzień dobry, dwie gorące czekolady na wynos poproszę - uśmiechnęłam się do kobiety

- Oczywiście, 5$ - odwzajemniła uśmiech i zaczęła przygotowywać napoje. Sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu portfela. - No nie - szepnęłam orientując się, że go nie wzięłam. Stwierdziłam, że poszukam jeszcze raz. Remus chyba widząc moje zakłopotanie, puknął mnie delikatnie

- Ej, spokojnie ja zapłacę - powiedział i podał kobiecie pieniądze. 

- Dziękuję - uśmiechnęłam się do chłopaka, biorąc od niego kubek. Wyszliśmy z lokalu.

- Dobra, czyli ile ci jestem winna? - spojrzałam na blondyna

- Nic, przestać przecież to tylko pieniądze- zaśmiał się 

-  I tak ci oddam - zawtórowałam mu

- Jak myślisz co robi reszta? - spytał

- Na pewno, żałują, że ich tu nie ma bo nie mogą tego wypić - śmiałam się

- No to na pewno, bo to jest pyszne - śmialiśmy się do rozpuku, wracając pośpiesznie do domu Cady. Gdy doszliśmy do domu, dziewczyna dała nam czerwono-złote szaty. Podziękowaliśmy jej i wróciliśmy do Hogwartu. Niepostrzeżenie wymknęliśmy się z gabinetu, i wróciliśmy do dormitorium Huncwotów. - I jak? - zapytał na wejściu James.

- Są już normalne, ale jak sie okazało to była tylko...

- Zwykła farba - dokończył za mnie Remus - W normalnej pralce też by zeszło - dodał

- Nie bijcie- zaśmiałam się cicho widząc miny chłopaków

- Co?! - krzyknęli prawie na raz

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że prawie złamałem Jasonowi nos, bez powodu? - wydarł się Syriusz

- Ty, weź ty się tak nie rozkręcaj, od mojego nosa to ty byłeś daleko- zbulwersował się Jason, na co wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.

- No, tak czy owak się udało i trzeba to uczcić - oznajmił James wyciągając z szafki butelki piwa kremowego. - Eee. to ja spadam, pa - powiedziałam i skierowałam się w kierunku wyjścia

- Nie zostajesz? - spytał Black 

- Nie dzięki - powiedziałam i wyszłam. Wróciłam do swojego dormitorium gdzie w progu naskoczyła na mnie Agnes

- Gdzieś ty była?! Wiesz, że Black pobił się z Marleyem z twojego powodu? - krzyknęła 

- Tak, tak wiem...zaraz co? O tym już nie wspomnieli - mruknęłam

- Jak to ,,o tym nie wspomnieli'' ? 

- To było ustawione - streściłam brunetce całą historię z dzisiejszego dnia.

- Mają, na ciebie fatalny wpływ - rzuciła Agnes gasząc światło

- Przesadzasz, dobranoc - odparłam, i udałam się do krainy Morfeusza.















~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej! Jak wam się to czyta? Ten rozdział przechodził chyba z trzy razy korektę zanim go opublikowałam...no nic, mam nadzieję, że wam się podoba!

Do następnego!

True Friends || HuncwociWhere stories live. Discover now