14

338 11 1
                                    

Jej! Dzisiaj mój wymarzony weekend! Umyłam się i ubrałam w lawendowy sweter i czarne leginsy. Po wyjściu z łazienki, Agnes już na mnie czekała gotowa. Zeszłyśmy na śniadanie, gdzie prawie nikogo nie było. No ale co się dziwić, jest sobota rano. Zjadłyśmy śniadanie, moje składało się z ukochanej jagodzianki i owoców, a Agnes zjadła jajecznicę. Po zjedzonym posiłku, udałam się do biblioteki, bo Agnes się z kimś umówiła. Weszłam do biblioteki, i udałam się w jej najgłębszy kąt, tam gdzie nikt nie siedział. Wyjęłam książkę i pogrążyłam się w historii. Czytałam tak sobie, przez jakiś czas, gdy nagle mój błogi spokój przerwał krzyk - Susy! - ktoś darł się na całą bibliotekę i po chwili wbiegł w alejkę w której siedziałam. Byli to nikt inni jak huncwoci. 

-  Susy! Tu jesteś! Dziewczyno, szukamy cię cały ranek! - dyszał Syriusz

- No, i znaleźliście, o co chodzi?  - spytałam

- Idziesz z nami do Hogsmeade - wyszczerzył się brunet

- Ale ja...- chciałam powiedzieć ale mi przerwano

- O nie, żadnego ale idziesz i kropka - odparł James szczerząc się jak głupi

- Dobra, już wstaję, wstaję - powiedziałam, podnosząc się z ziemi, po czym ruszyliśmy do wyjścia

- Co jest takiego w Hogsmeade, że muszę tam iść? - spytałam ze śmiechem

- Wszystko! Sklepy, słodycze, zwierzaki słodycze...- wyliczał Peter, co wywołało salwę śmiechu

- A ty jak zwykle, tylko o jedzeniu myślisz- śmiał się Syriusz

- Dobra, to gdzie najpierw? - zapytałam, gdy już opanowałam śmiech

- Kierunek do trzech mioteł! - krzyknął Rogacz, i wszyscy ruszyliśmy w stronę pubu. Zdyszani dobiegliśmy, potykając się o własne nogi. Usiedliśmy przy stole, a Remi poszedł po picie. 

- Dobra królewno, i jak pierwszy tydzień w Hogwarcie? - zaczął Syriusz

- Po pierwze, NIE MÓW NA MNIE KRÓLEWNO, po drugie, bardzo dobrze - odparłam, na co wszyscy się zaśmiali

- Rogaczu, myślisz o tym samym co ja? - Syriusz spojrzał, wymownie na Jamesa

- Eee...trudno jest myśleć o tym co ty, jak ty nic nie myślisz - rzucił Rogacz, na co ponownie wybuchliśmy śmiechem, no tylko Syriusz nie, bo on udawał obrażoną księżniczkę

- Haha bardzo śmieszne Rogacz, miałem na myśli nasz most - wyjaśnił Łapa

- A to! No ba! Trzeba jej to pokazać- krzyknął James, a po chwili wrócił Remus z czterema kuflami miodowego płynu. Postawił je przed każdym z nas, i wszyscy jak na zawołanie wypili po łyku, tylko ja nie. Cała czwórka spojrzała na mnie jak na wariatkę

- Co to? -spytałam w końcu

- JAK TO CO TO - powiedział z niedowierzaniem Peter

- Nigdy nie piłaś piwa kremowego?! - oburzył się Syriusz, a ja tylko zaprzeczyłam kiwaniem głowy

- To jest piwo kremowe, najwspanialszy napój na świecie! Ambrozja wszystkich smaków! - tłumaczył Remi

- Dobra, dobra już próbuję - zaśmiałam się i pociągnęłam łyk z kubka 

- I jak królewno? - spytał Łapa

- Dobre, I NIE KRÓLEWNO! - krzyknęłam, gdy wszyscy wypiliśmy, wyszliśmy z pubu, i ruszyliśmy w stronę...eee...nie wiem do końca gdzie.

- To gdzie teraz?- spytałam

- Na most! - krzyknęli i ruszyliśmy w stronę rzekomego mostu. 

- Co robimy jutro? - spytał glizdogon 

- Nie wiem, ja chyba idę do biblioteki, Susy idziesz ze mną? - zaproponował Lunatyk

- Chętnie - odparłam. W tym momencie, Syriusz słysząc to złapał się teatralnie za serce, wpadając tym samym na Jamesa

- No i ją straciliśmy Rogaczu, ją też pochłonęła biblioteka - jęczał Syriusz, i razem z Jamesem udawali zrozpaczonych, na co ponownie wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Uspokoiliśmy się dopiero w momencie, gdy dotarliśmy na most. Remus, James i Peter ruszyli na przód biegiem, a ja i Syriusz, śmialiśmy się z tyłu. Nagle zawiał zimny wiatr, co sprawiło że zadygotałam. Syriusz musiał to zauważyć bo, ściągnął swoją bluzę i mi ją podał.

- Masz królewno bo zamarzniesz -powiedział 

- Nie, ja mam się okej, a tak to tobie będzie zimno - odparłam odpychając materiał. Chłopak westchnął teatralnie, i zarzucił mi bluzę na plecy. - I żadnego ale królewno - dodał

- Dzięki - powiedziałam i dotarliśmy na most. Był on nisko nad rzeką, na skraju lasu. Nikogo tam nie było. Słońce już zachodziło, i pomarańczowe promienie odbijały się w tafli wody. 

- Wow - szepnęłam mało dyskretnie bo chłopaki to usłyszeli i się zaśmiali. Trochę jeszcze gadaliśmy, i gdy już było naprawdę ciemno zaczęliśmy wracać. Odprowadzili mnie pod wieżę, pożegnałam się z nimi i weszłam do dormitorium, gdzie Agnes już spała. Przebrałam się, i też zasnęłam. 

True Friends || HuncwociWhere stories live. Discover now