Hogwart - wreszcie dojechaliśmy. Wysiadłam z pociągu, i skierowałam się w stronę, wysokiego i brodatego olbrzyma.- Susanne? - zapytał, odpowiedziałam mu skinieniem głowy, gdyż było bardzo głośno. Hagrid, bo tak się nazywał olbrzym, zaprowadził mnie, i pierwszoroczniaków, na łodzie, którymi dopłyniemy do Hogwartu. Gajowy wyjaśnił, mi że łodziami płyną osoby które są nowe. Ja jako, że nie byłam pierwszoroczną, płynęłam z Gajowym na Łodzi .Nagle w połowie drogi, zorientowałam się, że Daktyl i moje rzeczy zostały na brzegu.
- Susanne, spokojnie, twoje rzeczy zostaną zaniesione do twojego dormitorium- powiedział olbrzym, widząc moje zakłopotanie. - Nie wyglądasz mi na pierwszoroczną- zaczął
- Bo nie jestem, przez pierwsze dwa lata uczyłam się w Ilvermorny, a ostatnie dwa uczyłam się w domu - odpowiedziałam, i na tym zakończyła się nasza konwersacja, bo Hagrid musiał uważać na pierwszorocznych, a ja zachwycałam się widokiem. Był piękny, wieczór, co dodawało zamkowi uroku, ale i tak był on piękniejszy niż w opowiadaniach taty. W końcu dopłynęliśmy. W progu przywitała nas wysoka kobieta z czarnym kapeluszem na głowie.
- Witajcie, w Hogwarcie, jestem profesor Mcgonagall, chodźcie za mną- kobieta uśmiechnęła się, i ruszyła a my za nią. Czułam się dziwnie, z tymi wszystkimi pierwszakami wokół, no ale cóż. Weszliśmy na wielką salę, i zaczęła się ceremonia przydziału. Gdzieś o tym czytałam, zakładają ci gadającą czapkę i na podstawie cech przydzielają cię, do domu. Na samym początku, poszły pierwszaki, a ja musiałam czekać. Kiedy już wszystkich poprzedzielano, i zostałam tylko ja, dyrektor - Albus Dumbledore- wyszedł na środek i zaczął mówić - W tym roku dołączy do nas nowa uczennica, na piąty rok, mam nadzieję, że ciepło ją przyjmiecie, Susanne podejdź- powiedział. Niepewnie wstałam, i ruszyłam w kierunku stołka. Byłam już cała czerwona, bo patrzyła się na mnie cała szkoła. Profesor McGonagall nałożyła mi na głowę tiarę przydziału.
- Susanne Clove, uprzejma, miła ale Hufflepuff?, nie, nie, nie, sprytna i ambitna, ale zbyt wrażliwa i delikatna, jesteś też ambitna, ale twoja kreatywność, i inteligencja...Ravenclaw!- wykrzyczała tiara, a stół Krukonów, zanosił się od wiwatów, i oklasków. Wstałam, i podeszłam do stołu Krukonów. Usidłam po między blond-włosym chłopakiem, i dziewczyną.
- Agnes McCurdy- powiedziała ciepło dziewczyna podając mi rękę. Była naprawdę ładna. Miała średniej długości, czarne włosy, i niebieskie oczy.
- Susanne Clove- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jedz szybko to pójdziemy sprawdzić pokoje- dodała jeszcze dziewczyna. Tak też zrobiłam, zjadłam szybko, tosta i obie ruszyłyśmy do wierzy Ravenclaw. Weszłyśmy po schodach do zachodniej wierzy, gdzie, znajdowały się, dormitoria Krukonów. Podeszłyśmy do wielkich drzwi, kołatka zadała zagadkę, Agnes szybko odpowiedziała i weszłyśmy do pokoju wspólnego. Był bardzo przytulny, ogromne okna, zdobiły granatowe zasłony, a wpuklony sufit był pokryty gwiazdami, całość dopełniały kanapa, fotele i kominek, no i oczywiście mnóstwo książek. Agnes sprawdziła listę pokoi.
- Jesteś ze mną w pokoju! - wydarła się, prosto do mojego ucha, ale nie przeszkadzało mi to bo bardzo się ucieszyłam z tego powodu, gdyż brunetka wydawał się sympatyczna. Razem popędziłyśmy na górę, szukając pokoju dla piątego rocznika. Znalazłyśmy nasz. Jak się okazało byłyśmy tylko we dwie, bo nie zmieściliby wszystkich dziewczyn do jednego pokoju, więc jesteśmy takimi dwoma wyrzutkami. Nasz pokój był równie piękny co pokój wspólny. Był mały, na przeciwko wejścia, na ścianie było wielkie łukowate okno, z ogromnym wklęsłym parapetem, obok którego wisiały dwie wielkie granatowe zasłony. Po dwóch stronach okna, stały dwa łóżka z granatową poszewką, a obok nich były wielkie szafy, a całość dopełniał wielki granatowy dywan na środku. Oczywiście był też mała łazienka. Natychmiast obie rzuciłyśmy się na łóżko. Leżałyśmy tak chwilę, śmiejąc się i gadając o pierdołach. Po jakimś czasie, jednak stwierdziłam, że muszę się rozpakować. Tak jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wypuściłam Daktyla który od razu ułożył się na moim łóżku, a ja zaczęłam wieszać ubrania do szafy. Agnes po chwili, też zaczęła się rozpakowywać.
- Susy, gdzie chodziłaś wcześniej do szkoły?- zapytała, wyjmując ubrania z walizki
- Przez pierwsze dwa lata do Ilvermorny, a ostatnie dwa uczyłam się w domu- odpowiedziałam.
- I jak, fajnie było?
Całkiem znośnie, ale potrzebowałam zmiany- odparłam. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas, a po rozpakowaniu się i przebraniu w piżamy, obie prawie momentalnie oddałyśmy się w krainę Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak podoba się komuś? Mam nadzieję, że tak. Co prawda nie jest to moje pierwsze opowiadanie, ale zawsze się stresuję opinią ludzi którzy je czytają więc...mam nadzieję że się podoba :)
YOU ARE READING
True Friends || Huncwoci
أدب الهواةDziewczyna, która nigdy nie wierzyła w przyjaźń, trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa - Hogwart, poznaje Huncwotów, i zaczyna nowy rozdział w życiu, czy uwierzy w prawdziwą przyjaźń?