Siedziałam pod bijącą wierzbą i łkałam. Był drugi tydzień grudnia, a ja siedziałam sama w nocy na polanie. Dzięki zaklęciu nie odczuwałam zimna. Nie wiedziałam co robić. Chciałam wrócić do domu. Po jaką cholerę ja wracałam do szkoły? Siedziałam i patrzyłam się w piękną pełnie księżyca. Moja oczy, był czerwone i spuchnięte od wielogodzinnego już płaczu, a usta nadal mi drżały od szlochu. ~No pięknie~ przeszło mi przez myśl. Nagle, usłyszałam przeraźliwie głośnie wycie zza krzaków. Zaraz po tym, zza zarośli wynurzyło się coś co przypominało...o nie...wilkołak. Zamarłam. Strach sparaliżował całe moje ciało, powoli sięgnęłam po różdżkę, modląc się by mnie nie zauważył. Moje modlitwy jednak nie zostały wysłuchane, gdyż sięgając po różdżkę, złamałam jakąś gałązkę, która przerwała ciszę, swoim głośnym skrzypnięciem. Wilkołak spojrzał na mnie, i powoli zaczął się zbliżać z rządzą mordu w oczach. Po chwili z tych samym krzaków, wybiegł ogromny jeleń, czarny pies i coś na kształt szczura. Zwierzęta spostrzegając mnie, a następnie wilkołaka zaczęły biec w naszą stronę. ~ No to po mnie, albo wilkołak mnie zabije, albo te zwierzęta ~ stwierdziłam nie widząc żadnej drogi ratunku. Wtedy, czarny pies zrobił coś niespodziewanego. Rzucił się na wilkołaka spychając go tym samym z wyżyny. Jeleń podszedł do mnie i po chwili przemienił się w człowieka. Czekaj co?! Przede mną stał James.
- Co ty tu do cholery robisz? - krzyknął - Musisz uciekać o ile nie chcesz zginąć - powiedział i pociągnął mnie za sobą w stronę zamku. Biegliśmy ile sił w nogach. Obróciłam się za siebie, gdy zatrzymałam się na chwilę by zaczerpnąć oddechu. To był błąd. W tym właśnie momencie, wilkołak odrzucił czarnego psa daleko od siebie i ruszył w naszym kierunku.
- Kurw...biegnij - powiedział szybko James po czym zmienił się w Jelenia i ruszył na przeciw wilkołakowi. Posłuchałam się chłopaka i biegiem ruszyłam przed siebie. Jednak to nie wystarczyło. Wilkołak, tak jak poprzednio psa odepchnął jelenia i dogonił mnie w błyskawicznym tempie. Po chwili poczułam jak coś przygniata mnie do ziemi, wtedy nastała ciemność.
*
Otworzyłam delikatnie oczy ~ To był tylko zły sen~ pomyślałam i rozejrzałam się po pokoju. Nie był to mój pokój. Pomieszczenie było w czerwono-złotych barwach. Momentalnie poderwałam się do pozycji siedzącej. - Spokojnie - odezwał się męski głos. Spojrzałam w stronę właściciela owego głosu - Syriusz Black - rozejrzałam się ponownie po dormitorium. No tak, byłam u Huncwotów. Ale co ja tam robiłam?! Nie pamiętam, żebym coś wczoraj piła.
- Co się..- jęknęłam z bólu, który nagle złapał mnie w okolicach klatki piersiowej.
- Nareszcie się obudziłaś - uśmiechnął się James, który właśnie wyszedł z łazienki i usiadł w nogach łóżka.
- Jak to ,,nareszcie''? - spytałam zdziwiona.
- Spałaś cały dzień, od wczorajszej nocy aż do dziś rana - odparł Łapa. ~ Czyli to nie był sen ~
- James...ty tam byłeś, a ty Syriusz..ty byłeś tym psem, prawda? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam, na co potwierdzili ruchem głowy.
- Tak, no bo widzisz, nie powiedzieliśmy ci wszystkiego...- zaczął James, ale jakby nie wiedział jak ma to ująć w słowa.
- To moja wina - powiedział Remus, który wynurzając się z pod kotary łóżka, odezwał się dzisiaj po raz pierwszy. - To byłem ja, to ja jestem tym...potworem!- krzyknął
- To byłeś tym wilkołakiem? - spytałam delikatnie,wstając z łóżka.
- Tak! Jestem kurna zagrożeniem dla wszystkich dookoła! - krzyknął. Niewiele myśląc podeszłam do miodowo- włosego i dałam mu z liścia w twarz
- Nie waż się mówić, że jesteś potworem - powiedziałam po czym przytuliłam chłopaka.
Pov. Remus
Dała mi w twarz z liścia. - Nie waż się mówić, że jesteś potworem - powiedziała cicho po czym przytuliła mnie, pomimo szoku oddałem uścisk. Dziewczyna przytuliła się do mnie mocniej po czym delikatnie się odsunęła. - To nie jest twoja wina, rozumiesz? Nie wiem jak to się stało, że musisz się z tym mierzyć co miesiąc ale, nigdy nie mów, że jesteś potworem - uśmiechnęła się Susy.
- Mogłem cię zabić - powiedziałam patrząc jej w oczy
- Mam ci znowu przyłożyć żebyś zrozumiał? To ja nie powinnam wychodzić w nocy na dwór - odparła
- Właśnie a co ty tam właściwie robiłaś? - przerwał nam Rogacz
- Ja..- nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż syknęła z bólu łapiąc się za brzuch i upadając na podłogę.
- Ej co jest?! - spytał przerażony Syriusz - przecież Pomfrey mówiła, że nic jej nie będzie- zająknął się, klęknął przy Susy, i delikatnie podniósł ją po czym położył na łóżku.
- Chłopaki..to nic, chwilowe, już mi przeszło - powiedziała, a ja odetchnąłem z ulgą.
Pov. Susy
Ból minął tak nagle jak się pojawił. Nie wiem co to było. Nagle stara blizna zaczęła przeraźliwie boleć. Syriusz położył mnie na łóżku. Cała czwórka patrzyła na mnie z troską w oczach. ~Nie, nie nie oni i tak mają już swoje zmartwienia ~ pomyślałam, gdy przez myśl przeszedł mi pomysł o powiedzeniu im o bliźnie. - Chłopaki..to nic, chwilowe, już mi przeszło - uśmiechnęłam się delikatnie, ale to ich chyba nie przekonało. Remus usiadł na brzegu łóżka, przyglądając mi się uważnie. Nagle jednym szybkim ruchem podwinął moją koszulkę, odsłaniając tym samym brzuch, a na nim bliznę.
YOU ARE READING
True Friends || Huncwoci
FanfictionDziewczyna, która nigdy nie wierzyła w przyjaźń, trafia do szkoły Magii i Czarodziejstwa - Hogwart, poznaje Huncwotów, i zaczyna nowy rozdział w życiu, czy uwierzy w prawdziwą przyjaźń?