32

234 11 0
                                    

Kolejne dwie lekcje były z puchonami. Na wróżbiarstwie, profesorka jak zwykle zajmowała się tylko nielicznymi uczniami, głównie byli to ci co w jakiś sposób przekonali profesorkę, że mają "dar'' do wróżenia. Jako, że mi na tym kompletnie nie zależało, to też nie próbowałam jakoś dowieść swojego "daru". Skupiłam się raczej na wykonaniu projektu z zielarstwa, by zaoszczędzić wolny czas. Tak jak myślałam, profesorka nawet nie zwróciła na mnie uwagi, więc w spokoju ukończyłam wypracowanie. Zaklęcia również minęły całkiem szybko, więc gdy zadzwonił ostatni dzwonek, skierowałam się do biblioteki. Weszłam w dział zaklęć obronnych i zaczęłam kartkować książki w poszukiwaniu potrzebnych informacji. Gdy już znalazłam potrzebną mi książkę, okazało się, że jest ona poza moim zasięgiem. Moje metr siedemdziesiąt, nie wystarczyło, bo książka była za wysoko. Próbowałam podskoczyć, wspiąć się na palce, ale nic mi to nie dało. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu i po chwili ktoś ściągnął po książkę i mi ją wręczył. - Dziękuje- wydukałam po czym spojrzałam na właściciela ręki. Remus. Wywróciłam oczami, i strzepnęłam rękę chłopaka, po czym skierowałam się do wyjścia. - Susy, czekaj - ponownie poczułam dłoń chłopaka na ramieniu, ale tym razem złapał mnie mocniej.         - Co? - warknęłam ponownie wyszarpując rękę - Możemy porozmawiać? - spytał łagodnie Lunatyk - Dobra, o co chodzi? - spytałam patrząc niecierpliwie na chłopaka - Nie tutaj - powiedział łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z biblioteki. - Gdzie my idziemy? - bąknęłam niezadowolona. Remus nie odpowiedział, tylko szedł dalej ciągnąc mnie za sobą. Weszliśmy na wieżę astronomiczną, gdzie jak się okazało czekała reszta huncwotów. 

                                                              ~ Pov. Remus~

Zaprowadziłem ją w ustalone miejsce, na wieżę astronomiczną gdzie czekała reszta. Gdy weszliśmy na samą górę, dziewczyna wyrwała rękę i potraktowała każdego z nas pustym spojrzeniem. - Czego chcecie? - powiedziała szorstko, widać, że bardzo nie ma ochoty na tę rozmowę. - Mówiłem, pogadać - odparłem najłagodniej jak umiałem, jednak to jej nie przekonało. - Czemu to zrobiliście? -przerwała ciszę. - Chcieliśmy pomóc, Hasel z twojego domu, powiedziała nam, że się pokłóciłyście - odparł James - Pomóc?! To waszym zdaniem była pomoc?! - krzyknęła - A co niby innego?! - krzyknął Łapa - Jakbyś nie zauważył, wszystko jeszcze bardziej schrzaniliście! - krzyknęła i na tym zakończyła się konwersacja, bo Susy zbiegła z powrotem po schodach ignorując moje wołania żeby poczekała.  - Świetnie nam poszło - burknąłem sarkastycznie opierając głowę o ceglaną ścianę. - Jak mamy z nią rozmawiać jak ona jest tak uparta! - uniósł się Łapa - Niepotrzebnie się wydarłeś - skomentował słusznie James          -Trzeba to było inaczej załatwić - przerwałem im, zanim zaczęli wymieniać bezsensowne argumenty, które i tak nic nie wnosiłyby do tej dyskusji - Jeżeli chcemy żeby Susy...- nie dane mi było dokończyć - Ja tam nic od niej nie chce, pomogliśmy jej, więc powinna nam chociaż podziękować - wyrwał Syriusz. - Jasne, bo tylko ja widziałem tą zazdrość w twoich oczach gdy szła z Severusem - spojrzałem na przyjaciela - Nie chrzań, poza tym ciebie też zagotowało - odgryzł się - Nie zmieniaj tematu, pogadamy później muszę coś załatwić - powiedziałem po czym zbiegłem po schodach i ruszyłem w kierunku naszego pokoju wspólnego. 

                                                                                      *

Tak jak myślałem w pokoju gryfonów, znalazłem Lily czytającą książkę. - Hej Lily, możemy pogadać? - spytałem rudowłosej dziewczyny - Jasne, co tam? - podniosła głowę zza książki.             - Gdybyś się ze mną pokłóciła bo na przykład zrobił bym Dorcas psikusa czy coś, co musiałbym zrobić żeby się zrekompensować? - spytałem na co dziewczyna spojrzała mi w oczy, a po chwili wybuchnęła gromkim śmiechem - Co znowu zrobiliście? - spytała po chwili powstrzymując śmiech - Chodzi o Susy? - domyśliła się. Pokiwałem twierdząco głową. - Czemu mnie się o to pytasz? - spojrzała zaciekawiona - Bo się przyjaźnimy co nie? A przyjaciele sobie pomagają - wyjaśniłem krótko, niecierpliwie czekając na odpowiedź - Słuchaj, ja i Susy dosyć mocno się różnimy, mi by wystarczyły przeprosiny ale nie wiem jak jest u niej, musicie być kreatywni - zaśmiała się. ~Ekstra, świetna podpowiedź~ burknąłem w myślach - Dobra,kreatywni coś wykombinujemy, dzięki - westchnąłem i ruszyłem poszukać chłopaków.


True Friends || HuncwociWhere stories live. Discover now