2. Ten czas

1.4K 92 18
                                        

          Dnia pierwszego września Dworzec King's Cross jak zwykle był zatłoczony. W szczególności peron 9¾. Rodzice zostawili Jamesa i Charlotte już przy wejściu do budynku, gdyż mieli ważną sprawę do załatwienia. Pożegnali czule dzieci, w szczególności córkę, dla której to wszystko to nowość. Nadszedł ten czas, kiedy spełniają się marzenia dziewczyny- w końcu może opuścić dom i poznać wielu wspaniałych ludzi. Przez całą drogę przez dworzec, James aż drżał z podekscytowania. Przyznał, że mówił przyjaciołom o istnieniu Lotte, gdyż stwierdził, że tak będzie później łatwiej zacząć. Nie będzie żadnych wymówek. W pewnym momencie oboje stanęli przy jednym z filarów. Pociąg miał dojechać dopiero za jakieś dwadzieścia minut.

   -Jesteśmy dość wcześnie- stwierdziła dziewczyna- kiedy będą oni?

   -Z pewnością zaraz się pojawią i nie ekscytuj się tak bardzo- zaśmiał się.

   -No nie wiem kto się bardziej ekscytuje.

Charlotte zauważyła nagle nieobecny wzrok brata. Wpatrywał się w coś lub kogoś, dlatego dziewczyna odwróciła się i spróbowała zlokalizować osobę, którą obserwuje James.

   -Jamie, na kogo tak patrzysz?- zapytała się w końcu

   -Widzisz tą piękna rudowłosą dziewczynę?

Lotte odnalazła wzrokiem dziewczynę. Stała kilka metrów dalej. Miała ogniste wręcz włosy i z daleka można było dostrzec zielone oczy. Jej twarz była dość drobna i jasna. Nie była zbyt wysoka, ale za to miała idealną figurę.

   -Rudowłosa dziewczyna. Czy to nie jest ta z twoich opowiadań. Lily?

   - Tak- chłopak jakby ocknął się i zaczął machać do kogoś- Idą chłopaki!

Dziewczyna delikatnie spięła się i nerwowo poprawiła srebrny pierścionek na jej palcu. Nie znała za wiele osób i bardzo zależało jej żeby zaprzyjaźnić się z przyjaciółmi swojego brata.

   -James- odezwał się jakiś głos.

Brunetka w końcu się odwróciła i ujrzała całą trójkę. Głos prawdopodobnie należał do chłopaka z miodowymi włosami i z kilkoma bliznami na twarzy.  Pomimo tego miał przyjemny wyraz twarzy, na której gościł ciepły uśmiech.

   -A więc witajcie- powiedział Potter- Lotte, to jest Remus.

Grzeczny i mądry Remus Lupin. Chłopak podał dziewczynie rękę, która delikatnie ją uścisnęła.

   - To jest Peter.

James wskazał na najniższego. Widać z daleka, że trochę zagubiony. Ten również podał rękę dziewczynie.

   -I to jest mój brat- zaśmiał się chłopak i wskazał na ostatniego.

Miał dłuższe czarne włosy do ramion, szare oczy, w których kącikach znajdowały się delikatne zmarszczki przez szarmancki uśmiech, który gościł na jego twarzy.

   -Miło mi was wszystkich poznać- uśmiechnęła się Lotte i założyła kosmyk włosów za ucho.

   -Nazywasz się Charlotte, prawda?- spytał Remus.

   - Tak moi drodzy, to jest moja najcudowniejsza siostra- odpowiedział James.

   -Wydaje mi się, idioto, że pytanie było skierowane do mnie, A nie do Ciebie- zaśmiała się.

Cała trójka powtórowała temu, oprócz Jamesa, który wywrócił oczami.

   -Dobra, chodźmy zająć jakiś przedział- powiedział po czym objął siostrę i wsiedli do pociągu.

The MaraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz