-I wtedy zaczęła prosić, żebyśmy się uspokoili- zaśmiał się James.
Huncwoci przebywali w swoim dormitorium, a była z nimi Charlotte. Dziewczyna leżała praktycznie na Jamesie, Syriusz kiwał się w przód i w tył na krześle, Remus siedział na biurku obok i przeglądał książkę, a Peter leżał na swoim łóżku i rozwiązywał zadania domowe.
-Hormony w was buzują- powiedziała brunetka.
-W szczególności Syriuszowi- oznajmił Remus.
-Ach tak?- spytał czarnowłosy.
W mgnieniu oka złapał siedzącego za nim Remusa i pociągnął do przodu, tak że upadł na podłogę. Wszyscy zaczęli się śmiać, ale Lupin nie był dłużny i pociągnął za sobą Blacka i tak właśnie on leżał na zielonookim.
-Hej Remusie- zaśmiał się cicho Syriusz.
-Hejka Syriuszu.
-Czy nasz Pan Lunatyk ma łaskotki?- zapytał retorycznie i zaczął łaskotać przyjaciela, przez co ten zaczął się histerycznie śmiać.
Charlotte i James podnieśli się do pozycji siedzących i obserwowali trudną walkę Remusa, który próbował zepchnąć Syriusza z siebie. Po kilku minutach mu się udało. Jasnowłosy próbował złapać oddech po serii łaskotek, ze strony Blacka, który teraz się śmiał z Lupina. James nagle wstał i uklęknął przy Syriuszu.
-Co James?
-To może teraz Ciebie tak połaskoczemy?
Charlotte przyglądała się teraz Syriuszowi i Jamesowi, którzy turlali się po całym pokoju. Remus usiadł obok niej i spojrzał na jej twarz.
-Co się dzieje?- spytał z troską.
-W sensie?- zmieszała się.
-Jesteś zmartwiona, widzę to- powiedział cicho- Powiedz, a Ci pomogę.
-Um...- dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
Remus próbował patrzeć jej w oczy, ale jej głową ciągle zmieniała punkt obserwacji. W końcu wzięła głęboki oddech i spojrzała na niego.
-Zgoda, jeśli nikomu nie powiesz.
-No dobrze- odpowiedział zdziwiony.
-W takim razie musimy wyjść. Pójdziemy do biblioteki- oznajmiła cicho, a następnie zwróciła się do reszty- Ej! Wasze walki są już trochę nudne. Idę się przejść z Remusem.
Dziewczyna wstała a za nią Remus. Syriusz spojrzał na nich.
-O której wrócicie?- zapytał.
-Nie bądź mamuśka- zaśmiała się brunetka- O przyzwoitej porze, Syr.
Black posłał jej wielki uśmiech i powiedział bezgłośne "Kocham Cię". Dziewczyna rozpromieniła się przez ten mały gest i posłała mu buziaka. Razem z Remusem wyszli z dormitorium.
-Teraz możesz powiedzieć co się dzieje- zaczął Remus- Nie wyglądasz dzisiaj tak jak w inne dni.
-Znaczy?
-Lotte, wydajesz się być strasznie zmartwiona i zamyślona.
Oboje usiedli obok siebie w najbardziej skrytym miejscu w bibliotece. Przez całą drogę do biblioteki nie odzywali się zbytnio do siebie, woleli iść w milczeniu.
-Ja nie wiem. Jestem przekonana, że coś jest nie tak.
-To znaczy?
-No na przykład te oczy. Remus, ja już tak kiedyś miałam- dodała cicho- I właśnie w dormitorium pomyślałam, że możesz mi pomóc. Możesz pomóc mi odkryć najbardziej skrywaną przez moich rodziców tajemnicę...

CZYTASZ
The Marauders
Fanfiction"Los to byt, któremu nie można się przeciwstawić. Każdy ma jakiś swój scenariusz, jednak zawsze można go ulepszyć" Czasami stają się rzeczy nieodwracalne, na które nie można wpłynąć. Zmieniają one życie, czasami stanowią barierę lub wywołują problem...