-W końcu można odpocząć- powiedział James i usiadł na łóżku w dormitorium.
-Tak, bo w końcu był to bardzo wyczerpujący dzień- oznajmił Syriusz, podczas gdy szukał czegoś w szafie.
-Hogsmeade jest bardzo wyczerpujące. W szczególności z z Lotte.
James popatrzył na Remusa. Siedział na łóżku i opierał się o jego tył. Co chwila przegryzał wargę i przyglądał się swoim dłoniom. Reszta także to zauważyła.
-Remi? Wszystko w porządku?- spytał Syriusz.
Lupin pokiwał przecząco głową.
-W poniedziałek pełnia, a ja już nie mam siły- mruknął.
-Może chcesz iść do Pani Pomfrey?- zaproponował Potter i podszedł do przyjaciela.
-Nie, w każdym razie nie teraz. Nie lubię jak ludzie się patrzą, gdy wygląda się jak duch. Poza tym jeszcze Lotte by się dopytywała- jęknął.
-Może trzeba jej powiedzieć?- zapytał Peter.
-Was chyba coś!- oburzył się Lupin- Przepraszam... Myślę, że nie. W najbliższym czasie sam jej może powiem.
-Myślę, że się domyśla- odezwał się Syriusz, a wszyscy na niego spojrzeli- Cały czas przyglądała Ci się w Hogsmeade. Zauważyła, że wyglądasz inaczej. Jeśli skojarzy fakty...
-Blizny i nie najlepszy wygląd oraz humor przed pełnią. Może się domyślić- dokończył James- Przykro mi...
Lupin złapał się za głowę, a po chwili skulił się i złapał za miodowe włosy.
-Jak ja siebie nienawidzę... Jestem nędznym i groźnym potworem, którego nie da się opanować...
Black natychmiast usiadł obok niego i zrobił tak, aby przyjaciel na niego patrzył. Zielone oczy Remusa były czerwone i załzawione.
-Nie jesteś potworem, Remus. Jesteś cudownym facetem i jeszcze raz mi tak powiedz to Ci zabiorę cały zapas czekolady i dam Peterowi- na tą uwagę Lupin się zaśmiał i atmosfera od razu się rozluźniła.
-Wtedy to by się wkurzył- uśmiechnął się James- Nie chciałbym być wtedy w zasięgu jego złości. Petera byśmy dali na ofiarę.
-Ej!- krzyknął Pettigrew i wszyscy zaczęli się śmiać.
James podszedł do Syriusza i szepnął mu coś do ucha na co on kiwnął głową i wstał.
-Zaraz przyjdziemy. Chwilka- powiedział szarooki i oboje wyszli z pokoju.
Udali się wgłąb korytarza, gdzie nic się nie znajdowało oprócz dwóch czerwonych foteli. Usiedli na nich, a Potter nachylił się do Blacka.
-Gdzie mi z tą gębą. Żadnego całowania.
-Idioto, ja na poważnie- zaśmiał się, jednak ucichł- Mam plan, dotyczący Remusa. Chyba wiem jak mu pomóc.
-Co? Serio? Mów- Syriusz spoważniał i bacznie obserwował przyjaciela.
-Pamiętasz o czym była ostatnia lekcja Obrony przed Czarną Magią?- spytał.
-Różnica między Animagami a Wilkołakami- odpowiedział- Animag to człowiek, który chce się zmienić w zwierzę, w przeciwieństwie do Wilkołaka, który nie ma wyboru.
-Dokładnie. Tak sobie pomyślałem, nawet trochę poszukałem, bo patrz. Wilkołak z innymi zwierzętami może się komunikować i nic im nie zrobi, a człowiekowi zrobi. Domyślasz się już może o co chodzi?

CZYTASZ
The Marauders
Fanfiction"Los to byt, któremu nie można się przeciwstawić. Każdy ma jakiś swój scenariusz, jednak zawsze można go ulepszyć" Czasami stają się rzeczy nieodwracalne, na które nie można wpłynąć. Zmieniają one życie, czasami stanowią barierę lub wywołują problem...