II 1. W świetle nocy

518 38 0
                                    

          Wszystkie zjawiska, te dobre i złe, omiatają nas swoją tajemniczą aurą. Jednak i to się kiedyś kończy, tak szybko jak się zaczęło. Tak szybko, dlatego że to jest tylko nikły podmuch wiatru. Tak samo kończy się deszcz, czy burza. Życie jest pogodą, której początkiem jest słońce i upał, który w pewnym momencie prowadzi do delikatnego deszczu, a następnie są same pioruny. Jednak po burzy zawsze słońce świeci. Teraz te promienie sprawiają uśmiech.


          Złośliwość losu spowodowała, że ostatnie dni sierpnia James, Syriusz i Charlotte mogli spędzić ciesząc się tylko swoim towarzystwem. Państwo Potter musiało pilnie wyjechać z powodu pogarszającego się zdrowia ich wieloletniego przyjaciela. Euphemia i Fleamont polecili młodzieży, aby została i cieszyła się ostatnimi wolnymi od szkoły dniami. I cieszyli się. Zażywali słońca i odpoczywali. Dla Charlotte i Jamesa były to normalne wakacje, ale za to Syriusz czuł się jakby był w siódmym niebie. Jak to on mówił "Takiej wolności nigdy nie czułem przy rodzicach". Rodzeństwo cieszyło się ze szczęścia przyjaciela, ale w duszy bardzo przeżywali całą sytuację przez jaką musiał przechodzić Czarnowłosy.

Syriusz z początku dziwnie się czuł. Podczas świąt to był niecały tydzień, a teraz miał tu być dwa miesiące. Mimo tego dziwnego uczucia był bardzo wdzięczny za wszystko co Potterowie dla niego zrobili. Teraz to oni stanowili dla niego rodzinę.


          Dzień się już skończył. Niebo ściemniło się, a na nim zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Charlotte, James i Syriusz siedzieli w pokoju Jamesa i grali w Eksplodującego durnia. Z początku wygrywał tylko okularnik, ale z każdą kolejną runda to Syriusz zdobywał coraz to więcej zwycięstw. Lotte też wygrała kilka razy, jednak pozwalała chłopakom wygrywać. Nagle rozległ się cichy śmiech Syriusza.

   -Znowu ja.

   -Oszukujesz- James wydął usta.

   -Nie wierzysz we mnie?- Black złapał się za serce.

   -Ale ja w Ciebie wierzę- pocieszyła chłopaka Lotte i zmierzwiła mu jego włosy.

   -Dobra, kończymy to- stwierdził okularnik.

   -Boisz się, że znowu przegrasz?- zaśmiał się Syriusz, a po chwili również Charlotte.

   -Oczywiście, że nie!- oburzył się- Późno jest i mam ochotę iść spać. Oczekuję na jakieś miłe sny, bo dawno nie miałem.

   -W takim razie...- wtrącił się Black- Ja porywam Lottie na spacer w świetle nocy, a ty możesz spokojnie zasnąć.

Początkowo James zmarszczył brwi, ale później machnął ręką.

   -Spróbujcie mnie później obudzić- zagroził Potter.

Charlotte wywróciła oczami. James podszedł do siostry i pocałował w czoło. Uśmiechnął się jeszcze na dobranoc i po prostu rzucił się na łóżko, mrucząc jeszcze coś pod nosem co rozbawiło Syriusza i Charlotte. Oboje wyszli szybko z pokoju, zeszli po schodach i skierowali się do tylnego wyjścia z domu.

   -Wykończyłeś mojego brata- powiedziała po chwili ciszy Lotte- Widzisz jaki umordowany?

   -Nie moja wina- zaśmiał się Black- Tak to jest jak się jest w czymś dobrym.

Dziewczyna wywróciła oczami. Szli w kierunku niedużego lasu znajdującego się w pobliżu. Pomimo późnej pory było dość jasno przez srebrny księżyc. Przez kilka minut panowała całkowita cisza do momentu, kiedy doszli na skraj lasu. Syriusz spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się słodko. Ujął delikatnie dłoń Charlotte i weszli w las. W pewnym momencie Lotte zaczęła ciągnąć Syriusza w pewną stronę.

The MaraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz