-Nie wierzę, że te wakacje tak szybko zlecą!- westchnął James i usiadł w przedziale.
-A ja nie wierzyłem, że wakacje mogą być tak... dobrze spędzone?- zastanowił się Syriusz- Ale mimo tego i tak jakoś inaczej się czuję.
-Szczęśliwszy?- zapytał Peter.
-No tak, ale nie o to chodzi... Nie wiem o co chodzi.
Przez dłuższą chwilę panowała trochę niezręczna cisza, ale w końcu Black się zaśmiał. Pociąg ruszył. James, Syriusz i Peter zaczęli rozmowę o planach na ten rok, a Remus z Charlotte szeptali sobie coś do siebie. Co chwila Lupin spoglądał jej w twarz z rozszerzonymi oczami na co Lotte się śmiała.
-Mówisz serio?- spytał cicho zielonooki.
-Im szybciej tym większe szanse- wzruszyła delikatnie ramionami.
Remus dla wygody objął brunetkę i dalej między sobą szeptali.
-Mam być zazdrosny?- odezwał się Syriusz.
Charlotte i Remus popatrzyli na Blacka. Miał założone ręce i spoglądał na nich groźnym wzrokiem, jednak w oczach widać było iskierki rozbawienia. Lupin z Potter zaczęli się śmiać.
-Nie ma o co- oznajmiła brunetka na co pozostali również zaczęli się śmiać- Remi, mogę im powiedzieć?
-Sam powinienem wszystkim chyba powiedzieć- zarumienił się słodko.
-To mów!- James nie mógł usiedzieć na miejscu z ciekawości co jeszcze bardziej rozbawiło resztę.
-Dajesz, Lunio- odezwał się dodatkowo Black.
-Dzisiaj wieczorem mam zamiar powiedzieć Marlenie, że... Wiecie- spuścił głowę.
Okularnik przybił piątkę z Syriuszem i zaczęli drzeć się na całego. Peter z nimi. Charlotte złapała się za głowę, a Remus tylko obserwował przyjaciół, którzy ekscytują się z jego decyzji. Widząc, że żadne z nich nie ma zamiaru się uspokoić, popatrzył w okno i obserwował krajobrazy za oknem, które z sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej rozmazane.
W tamtym roku szkolnym Remus nie odważył się na żaden krok, ponieważ nie miał siły na cokolwiek przez swoje przemiany i pobyt w szpitalu, a do tego jeszcze problem z Samaelem. W każdy dzień podczas wakacji wybierał się na łąki przy jego domu, kładł się na trawie i myślał. Zawsze uważał, że jest to łatwa sprawa, wyznać miłość, ale gdy już mu przychodziło na odwagę, znowu się cofał i stawał w punkcie wyjścia. Zazdrościł Syriuszowi odwagi, przez którą teraz chodzi ze słodką Charlotte. Jednak teraz już musiał, gdyż wiedział, że jeśli teraz tego nie zrobi to może w ogóle tego nie zrobić.
Po jakimś czasie pociąg zatrzymał się i wszyscy powoli zaczęli wysiadać. Charlotte uśmiechnęła się do Remusa i wyszła jako pierwsza, trzymając się za rękę z Syriuszem. Cała piątka przeszła przez korytarz i stanęła przed pociągiem. Ruszyli w stronę powozów rozmawiając o błahych sprawach, ale po chwili James spoważniał, gdy zobaczył, że w powozie za nimi jadą dziewczyny, czyli Lily z Dorcas i Marleną. Przez chwile ich wzrok spotkał się, ale Ruda od razu spojrzała na przyjaciółki.
-Myślicie, że kiedyś jeszcze zdołam się do niej zbliżyć?- zapytał cicho brunet.
Przez chwilę nikt się nie odzywał.
-Wiesz, że zawsze można wszystko naprawić?- odezwał się w końcu Remus- Albo próbować?
-Tylko nie można być natrętnym- dodał Syriusz.
-Ale ja nie...
-Jesteś, Jamie, czasami- przerwała mu Lotte- Spróbuj jej pokazać, że jesteś dobry dla innych czy coś takiego, może.
Okularnik zmarszczył brwi, a dziewczyna walnęła się w czoło i mruknęła coś pod nosem.
Nowy rok w Hogwarcie jak zwykle zaczął się od przydzielenia pierwszoroczniaków do odpowiednich domów. Później wielka uczta. Huncwoci z Charlotte siedzieli i śmiali się właściwie z własnej głupoty. Remus jednak co chwilę był zagubiony przez swoje myśli. Było to spowodawe tremą, ponieważ jeszcze dzisiaj chciał powiedzieć wszystko Marlenie. Lotte co jakiś czas odwracała się do dziewczyn, które siedziały obok, ale Lily najdalej. Marlena wydawała się być czymś strasznie podekscytowana.
-Marlena, powiesz w końcu o co chodzi?- zapytała Dorcas wywracając oczami.
-Spotkamy się w Salonie Gryfonów- powiedziała jedynie i wybiegła jak najszybciej z sali śmiejąc się pod nosem.
Remus przez to zachowanie dziewczyny był jeszcze bardziej zestresowany. Chłopak nachylił się do Lotte.
-A jeśli nie wypali?- spytał.
-Nie możesz się już cofnąć, Remi- powiedziała błagalnym tonem brunetka.
-Dasz radę- dołączył Syriusz i poklepał przyjaciela po ramieniu.
Uczta powoli się kończyła. Wyszły wszystkie klasy, a na samym końcu pierwszoroczniacy na czele z prefektami. Charlotte zaproponowała chłopakom, że dołączy do nich później i sama szła z Dorcas i Lily.
-Jak wakacje?- spytała uśmiechnięta brunetka.
-Mnie praktycznie w domu nie było- zaśmiała się Dorcas- Odkryłam, że niedaleko mnie mieszka taki przystojny chłopak i dopiero wtedy zrozumiałam, że on też chodzi z nami do Hogwartu! Jest w Hufflepufie i jest strasznie słodki.
-Ktoś tu się zakochał?- Lotte zaczęła dziwnie poruszać brwiami za co dostała w ramię od brunetki.
-Na razie nic nie wiem- kontynuowała- Poza tym większość wakacji spędziłam w Irlandii u cioci, no a właśnie te pozostałe z tym chłopakiem. Zdążyliśmy się dobrze poznać, ale trzeba czasu.
-Rozumiem- pokiwała głową Potter- A ty Lily?
Obie spojrzały na rudowłosą, która była trochę cicho. Wydawało się, że bije się z myślami. Spojrzała na przyjaciółki i westchnęła.
-Też dobrze. Wyjechałam na kilka dni do Walii, poza tym nic...
-No powiedz- poprosiła Lotte- jesteśmy przyjaciółkami.
-No dobrze- westchnęła Ruda- Ciągle kłóciłam się z Petunią i w dodatku nadal myślę o tym co się stało w czerwcu, James i Severus... Nie wiem...
Dorcas objęła dziewczynę.
-A ja wiem, że będzie dobrze- powiedziała Meadownes- Severus Cię skrzywdził i James też.
-James strasznie żałuje- odezwała się Lotte i przyjaciółki skupiły na niej swoją uwagę- Serio. Ciągle powtarza, że cofnąłby czas, żeby to tak nie wyszło. Ale może przez to wydorośleje? Zrozumie? Stanie się lepszy?
W tym momencie dziewczyny weszły do salony Gryfonów, gdzie nie było już wielu uczniów. Charlotte zauważyła Huncwotów stojących pod oknem i rozmawiających o czymś. Nagle Marlena przybiegła cała uśmiechnięta do przyjaciółek. Zaczęła skakać z radości. Lotte w pierwszej kolejności myślała, że Remus jej wyznał miłość, ale chłopak stał z przyjaciółmi nadal zmartwiony.
-Powiesz w końcu?- spytała błagalnie Lily.
Śmiech Marleny skupił uwagę Huncwotów, którzy zaczęli przyglądać się dziewczynom.
-Nie uwierzycie!- krzyczała- Roger mi wyznał miłość i teraz jesteśmy razem!
Remus? W rozsypce.
CZYTASZ
The Marauders
Fanfic"Los to byt, któremu nie można się przeciwstawić. Każdy ma jakiś swój scenariusz, jednak zawsze można go ulepszyć" Czasami stają się rzeczy nieodwracalne, na które nie można wpłynąć. Zmieniają one życie, czasami stanowią barierę lub wywołują problem...