24. Zwroty akcji

528 38 7
                                        

          -KOLEJNE PUNKTY DLA GRYFFINDORU! POTTER JAK ZWYKLE NIE DAJE ANI CHWILI WYTCHNIENIA DLA RYWALI! CZY RAVENCLAW SIĘ ODEGRA!?

   -Nie!- krzyknęli równocześnie wszyscy Gryfoni

   -James jest świetny!- krzyknął Remus, kiedy przyjaciel zdobył następne punkty.

   -Jest taka przewaga, że na pewno wygramy!- krzyknęła Lotte.

   -Chyba, że Taylor nie złapie znicza!- dodał Syriusz.

Przed kolejną wypowiedzią Huncwotów uprzedził głos komentatora. Matthew Taylor złapał znicz i Gryffindor wygrał kolejny mecz i jest coraz bliżej wygrania tego roku. Dom Lwa zaczął wiwatować i wszyscy krzyczeli z zadowolenia, wszyscy oprócz Krukonów. Huncwoci z Charlotte jak zawsze zeszli z Trybun, aby znaleźć Jamesa. Gdy go już znaleźli rzucili się wręcz na niego. 

   -Jak zwykle genialny- oznajmił Syriusz.

   -No sam sobie muszę przyznać, że jestem najlepszy- zaśmiał się.

   -Ale żeby wygrać to trzeba złapać znicza, a nie ty złapałeś- Charlotte wystawiła do brata język.

   -Siostra dobrze mówi, James- obok okularnika pojawił się Matthew i objął młodszego ramieniem- A teraz pędem do Salonu, bo dzisiaj świętujemy cały wieczór i całą noc.

   -Przez mecz Quidditcha takie imprezowanie będzie?- zdziwiła się Lotte.

   -Słońce, przecież dzisiaj jest podwójne święto- uśmiechnął się Syriusz i złapał za rękę dziewczynę.

  

          -Niech nam żyją Charlotte i James!- wszyscy w Pokoju Wspólnym krzyczeli, śmiali się. 

Na środku pomieszczenia stało rodzeństwo Potter. James z dumnie uniesioną głową obejmował siostrę, która nie przyzwyczajona do takich urodzin była trochę zawstydzona.

   -Lotte, rozluźnij się- szepnął.

   -Nie spodziewałam się, że mogą chcieć obchodzić nasze urodziny. I jeszcze prezenty...

   -Oj, Lottie. Ty jak nikt inny zasługujesz na taką zabawę. 

Nagle brunetka znalazła się na rękach Syriusza i Remusa, którzy zaczęli ją podrzucać do góry. Kątem oka zobaczyła, że Jamesa niesie Matthew i Joseph- kapitan drużyny Quidditcha. Był to wysoki ciemnoskóry chłopak z czarnymi krótkimi włosami. Zdawał się być zawsze ucieszony i radosny. Po kilku minutach dziewczyna stanęła na ziemi i spojrzała na Blacka i Lupina. 

   -Jak się czujesz będąc coraz starsza?- zapytał Syriusz.

   -Dobrze, staruszku.

   -Marlena tam stoi- powiedział niespodziewanie Remus- Idę do niej.

   -Remi- czarnowłosy zaczął zalotnie poruszać brwiami za co dostał od Remusa w żebra- Au?

   -Później nam wszystko powiesz- Charlotte zmrużyła oczy.

   -Nie ma co mówić.

   -Na razie- zaśmiał się Black.

Jasnowłosy pokiwał ze śmiechem głową i odszedł w stronę blondynki. Syriusz z Lotte pozostali sami. Chłopak objął ramieniem swoją dziewczynę i ruszyli w stronę stoliku z napojami. Szare oczy powędrowały ku ognistej whisky, ale zanim zdążył coś powiedzieć, Lotte walnęła go w ramię.

   -Za co?- zrobił minę zbitego szczeniaka.

   -Nawet nie myśl, za młody jeszcze jesteś.

The MaraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz