-Serio dziewczyny, nie wiem- jęknęła Marlena.
Do pokoju dziewczyn w tym momencie weszła Charlotte. Lily, Dorcas i Marlena siedziały na jednym łóżku przykryte kocem. Ruda w rękach trzymała fasolki wszystkich smaków. Lotte podeszła bliżej ze zmarszczonymi brwiami.
-Ym, co się dzieje?- spytała.
-Pogaduchy!- zaśmiała się Dorcas- Siadaj!
Lotte usiadła z uśmiechem po drugiej stronie łóżka i popatrzyła na Marlenę.
-Czemu Marlena jest załamana?- zadała kolejne pytanie.
-Te dwa diabły próbują ode mnie wyciągnąć w kim jestem zakochana- blondynka jęknęła.
-A jesteś?
-Nie! Przecież, gdybym była to bym powiedziała wam. Księżniczki nie będą leniwie siedzieć na tyłkach, tylko by pomogły mi- zaśmiała się Marlena.
-Może ja i Lily jesteśmy leniwe, ale na pewno nie Lotte- uśmiechnęła się Dorcas i poklepała brunetkę po ramieniu.
-Wytłumaczysz, bo nie rozumiem?- zdziwiła się.
-Jest październik i przez cały miesiąc jesteś pożerana wzrokiem przez takiego jednego- zaśmiała się Ruda.
Charlotte nie wiedziała o co im chodzi. Wszystkie trzy śmiały się wniebogłosy, gdy zobaczyły zdziwioną minę Potter.
-Nie wiem o kogo wam chodzi, totalnie- przyznała Lotte.
-Kobieto! Syriusz nie może przestać się na Ciebie gapić! W sumie cały Hogwart patrzy teraz tylko na Ciebie!- Dorcas rzuciła w przyjaciółkę poduszką.
-Co? Nie, na pewno nie!
-Tak!- krzyknęła Ruda i również rzuciła poduszką.
-A na Ciebie się ciągle James patrzy!- tym razem Lotte walnęła Lily poduszką.
-O ty!- Lily rzuciła się na Charlotte i zaczęła ją łaskotać.
Marlena i Dorcas powtórowały temu. Cudem Charlotte udało się wydostać i zaczęła atak. Cała czwórka śmiała się głośno, a piórka z poduszek znajdowały się w powietrzu.
Drzewa w październiku powoli zmieniały swoją barwę z zieleni na żółć, chociaż na dworze wciąż świeciło silnie Słońce. Dzień był ciepły, przez co uczniowie czekali tylko na koniec lekcji. Po skończonych zajęciach praktycznie wszyscy wyszli na świeże powietrze. Huncwoci z Charlotte udali się pod starego dęba przy jeziorze. Wielu uczniów bawiło się przy wodzie, w tym współlokatorki Lotte.
-Jaki piękny dzień- powiedział głośno James i popatrzył na wprost- Idealny...
-Co z Tobą?- zapytała siostra.
-Lily mu odpowiedziała, kiedy się z nią przywitał przed transmutacją- wyjaśnił Remus jedząc czekoladę.
-Remiś- Syriusz podniósł się z trawy i popatrzył na przyjaciela- Daj trochę czekolady.]
Lupin wywrócił oczami i rzucił czekoladą w Syriusza, który się uśmiechnął, a później oddał jedzenie i wrócił do leżenia na trawie.
-W zasadzie to ja zaraz wrócę- powiedziała Lotte i wstała.
Zaczęła biec w stronę jeziora do dziewczyn. Te, gdy ją zauważyły zaczęły do niej machać. Charlotte stanęła obok nich zdyszana.
-Jak myślicie, jak bardzo Syriusz będzie wściekły, gdy go obleję wodą?
CZYTASZ
The Marauders
Fanfic"Los to byt, któremu nie można się przeciwstawić. Każdy ma jakiś swój scenariusz, jednak zawsze można go ulepszyć" Czasami stają się rzeczy nieodwracalne, na które nie można wpłynąć. Zmieniają one życie, czasami stanowią barierę lub wywołują problem...