RM
Pracowanie u ojca może nie było twoim marzeniem, ale zawsze niosło ono za sobą jakieś korzyści, jak np. obsługiwanie znanych ludzi. Szkoliłaś się, więc pod okiem taty w nadziei, że sama kiedyś zostaniesz dźwiękowcem. Dziś oprócz normalnej pracy musiałaś się również bawić w niańkę swojego pięcioletniego brata.
***
-[I/T/B], wracaj do cholery jasnej! Nie wolno ci tu wchodzić! -krzyczałaś, ale na nic się to zdało bo malec i tak wbiegł na teren, na który nie powinien, czyli w miejsce pracy wizażystek. Wiedziałaś, że sama również nie możesz tu wchodzić bez pozwolenia, ale wiedziałaś również, że ojciec zabije cię jak zgubisz brata.
-Pomóc w czymś? -usłyszałaś za sobą. Stała tam dobrze znana ci osoba, czyli Kim Namjoon. Parę razy widziałaś go już w tym budynku, ale osobiście nie zamieniłaś z nim jeszcze żadnego zdania, no może do teraz.
-Czy widziałeś może takiego małego, jasnowłosego kurdupla? Biega w te i wewte, nie mogę go zatrzymać choćby na chwile i sama muszę go tak ganiać -westchnęłaś zmęczona.
-No nie wiem, w sensie powiedziałbym ci, ale mały kazał ci nie mówić -wyraźnie bawiła go zaistniała sytuacja.
-Proszę, jeśli masz w sobie choć trochę miłosierdzia, powiedz mi gdzie on jest -poprosiłaś.
-Pobiegł w prawo -wskazał na drzwi, a ty dziękując pospiesznie wybiegłaś. Chłopak natomiast stał dalej w tym samum miejscu i odprowadzał cię wzrokiem.
JinDzisiaj miałaś upragnione wolne. Postanowiłaś przygotować kolację dla siebie i swojego chłopaka. Dlatego skończyłaś w sklepie, w poszukiwaniu sosu sojowego, który jak na złość musiał się skończyć. Gdy go już znalazłaś okazało się, że został ostatni. Miałaś już sięgać po składnik, kiedy jakiś delikwent zabrał ci go sprzed nosa.
***
-Hej, ty! To moje! Ja chciałam wziąć to pierwsza! -krzyknęłaś w stronę nieznajomego. -To jest ostatni składnik jakiego potrzebuje do zupy! A muszę wykarmić swojego chłopaka a wierz mi na słowo, że jest on dość wybredny jeśli chodzi o zupy.
-Ja natomiast mam sześciu wygłodniałych i również wybrednych kolegów -odparł dumnie uśmiechając się pogodnie.
-Ale, że sześciu?
-Tsa, sześciu. Głodnych, również żądnych zupy, kolegów -powiedział na tyle poważnie, że dało nie mu uwierzyć na słowo.
-No dobra. Weź se go, w sensie sos. Ja będę musiała coś zamówić -westchnęłaś wyobrażając sobie ile będziesz musiała czekać na dostawę jedzenia.
CZYTASZ
𝐫𝐞𝐚𝐤𝐜𝐣𝐞 𝐛𝐭𝐬
RandomChyba wszyscy wiemy na czym polegają reakcje, więc oszczędzę wam bezsensownego opisu. Zapraszam serdecznie i nie zrażajcie się początkiem ;) ### 🏷 scenariusze z bts wrzucam też do mojej drugiej książki - scenarios, zapraszam i tam ### ➷ W najbliż...