*gdy są samotnymi ojcami, ty jesteś nauczycielką jego dziecka.
RM
Namjoon chyba nigdy nie był, aż tak zawiedziony jak dzisiaj. Musiał wyjść z wytwórni wcześniej, gdyż dostał telefon od szkoły, w sprawie bijatyki. W której to jego syn miał rzekomo uczestniczyć. Nie chciało mu się w to jakoś wierzyć. Jego syn był wyjątkowym chłopcem i jakoś nigdy nie było po nim widać, że byłby w stanie zniżyć się do takiego poziomu.
-Czy w tę stronę do dyrekcji? -spytał przypadkowego nauczyciela. Szedł wydając tak głośne dźwięki butami, że dzieci z pierwszych klas odskakiwały na bok. Już sam nie wiedział, czy był bardziej wściekły, czy zawiedziony.
-Pan Kim? -spytała wicedyrektorka, miała ona gabinet przed twoim. Namjoon pokiwał pośpiesznie głową, nie chcąc się odzywać. Jakby teraz się odezwał, to pewnie by nawrzeszczał na niczego winną sobie kobietę. Został wpuszczony do gabinetu, gdzie na fotelu czekałaś ty. Tylko ty, nigdzie nie było widać Joowan'a.
-Proszę usiąść -zaproponowałaś, gdy Joon stał po środku pokoju i nie zaborczo wiedział co robić.
-Gdzie jest Joowan? -wyrwało mu się.
-Nie widziałam potrzeby wyrywania go z rąk pielęgniarki -odpowiedziałaś iście spokojnie.
-Pielęgniarki? Co mu się stało? Czemu ja nic nie wiem?
-Spokojnie. Już wszystkim się zajęliśmy. Ma parę zadrapań, przecież zepchnięto go na beton-
-Jak to zepchnięto? Powiedziano mi, że doszło do bijatyki -zauważył. Teraz był wkurzony. Oj i to bardzo. Coś stało się jego synowi i nikt nie raczył mu o tym powiedzieć?
-Doszło do bójki, do której to Joowan nie chciał doprowadzić -sprostowałaś i odłożyłaś filiżankę z kawą. -Nasza szkoła jest duża i przyznaję z bólem serca, że mamy tu dzieci z różnych rodzin. Czasami niektóre z tych dzieci rozwiązują problemy po swojemu i staramy się z tym walczyć, przysięgam. Tylko z trudem rozmawia się z ich rodzicami. Nie rozumieją oni problemu, jakim jest przemoc stosowana, przez ich potomków -wytłumaczyłaś wzdychając.
-Czyli mój syn nie jest tu niczemu winien? -spytał.
-Nie jest -potwierdziłaś.
-To dlaczego zostałem tu wezwany?
-Chcę... jakby to ująć? Nasza szkoła jest jedną z tysiąca identycznych. To szkoła publiczna, która nie ma wielu osiągnięć jak i... Chodzi mi oto, aby rozpatrzył pan przeniesienie syna, gdzieś gdzie ma on możliwość wykorzystania swojej wiedzy. Jest on wyjątkowo mądrym uczniem. Mamy takich niewielu i wszystkim rodzicom, takich uczniów, powtarzam to samo. Byście państwo w razie możliwości przenieśli swoje dzieci, do lepszych szkół -mruknęłaś.
-Rozpatrywaliśmy to już -uśmiechnął się Namjoon widząc, że chcesz dobrze dla swoich podopiecznych. Spodobało mu się to podejście. -Joowan ma tu blisko i bardzo lubi tutejszych nauczycieli jak i swoich kolegów. Mogę pani powiedzieć, że o lekcjach angielskiego mówi same pozytywy.
-Oh tak, napewno -zaśmiałaś się, jednak ciesząc się, że taki uczeń jak Joowan zostanie pod twoimi skrzydłami. Zazwyczaj jak rzucałaś takie propozycje rodzicom, to po tygodniu przenosili oni swoje dzieci -Dobrze, to może ja zaprowadzę pana do syna.
-Mów mi Namjoon -poprawił cię.
-Tak więc, zaprowadzę cię Namjoon.
-Joowan, japierdo... Co to ma, do łaski Pana Najświętszego, znaczyć? Podaj mi, ale już nazwiska tej zgrai małych szatanów. Już my im pokażemy

CZYTASZ
𝐫𝐞𝐚𝐤𝐜𝐣𝐞 𝐛𝐭𝐬
AléatoireChyba wszyscy wiemy na czym polegają reakcje, więc oszczędzę wam bezsensownego opisu. Zapraszam serdecznie i nie zrażajcie się początkiem ;) ### 🏷 scenariusze z bts wrzucam też do mojej drugiej książki - scenarios, zapraszam i tam ### ➷ W najbliż...