6

162 11 0
                                    

Pov Kurt Hummel

Rano zauważyłem, że z ptakiem, którym miałem się opiekować coś się dzieje. Zaczęły mu wylatywać jego piękne, żółte piórka i nie chciał odpowiadać na moje gwizdanie.

Nie dużo myślałem, włączyłem telefon i napisałem do Blaine'a

Ja: Musimy się spotkać przed lekcjami, coś się dzieje z Pavarottim.

Zablokowałem telefon i schowałem go do torby. Założyłem na klatkę własnoręcznie zrobiony futerał i wyszedłem z domu.

Pov Blaine Anderson

Zobaczyłem wiadomość od Kurta, podczas nakładania żelu. Zrobiłem sceptyczną minę. Na pewno przesadza. Nie może być tak źle, jak mówi.

Przed lekcjami spotkałem się z nim w świetlicy

- O co chodzi? Dostałem SMS-a - podeszłem do chłopaka, który siedział na kanapie i wyraźnie zmartwiony wpatrywał się w skowronka.

- Chyba zachorował. Nie chce śpiewać i gubi piórka. - przypatrzyłem się zwierzęciu

- Linieje. Zapuszcza nowe piórka, więc musi się wyciszyć. To nic takiego - spojrzałem na niego, a na jego twarzy wyrysowała się ulga. - Ma wodę, pokarm, ładną klatkę - usiadłem obok przyjaciela. - Daj mu chwilę. W końcu wróci do normy. - uśmiechnąłem się do niego - Nie zapomnij, że dziś o piątej próba. - przytaknął głową - Szykujemy się na regionalne - odchodząc poklepałem go po kolanie.

Mi również ulżyło, gdy zobaczyłem, że maskotce szkoły nic nie jest, ale nie jestem weterynarzem, więc nie jestem tego pewien w 100%

Pov Kurt Hummel

Zbliżały się święta, a ja oczywiście musiałem wymyślać prezenty za każdego z mojej rodziny, więc wiem, kto co dostanie, oprócz mnie. Jestem, jak elf, tylko lepiej się ubieram.

Następnego dnia, na przerwie na lunch siedziałem w świetlicy w Dalton, żeby się uczyć przed sprawdzianem. Musiałem dużo opanować, żeby nie dostać słabej oceny.

Usłyszałem, że ktoś mocno kładzie coś na półce, więc lekko się wzdrygnąłem i spojrzałem na tą osobę. Blaine „ideał” Anderson we własnej osobie.

- Przestraszyłeś mnie - powiedziałem szczerze z uśmiechem

- To dobrze, bo jestem duchem Marley'a. Przybyłem, by przestrzec cię przed nadmierną nauką - o Matko, jakie to urocze. Usiadł na przeciwko mnie.

- Po co ten boom box? - zwróciłem uwagę na przedmiot, którym mnie wcześniej wystraszył, gdy spotkał się z drewnem

- Chcę sobie zrobić z tobą próbę. Będę śpiewał „Baby it's cold outside"

- Uwielbiam to - czułem, jak serce próbowało mi się wyrwać z klatki piersiowej i polecieć do mojego towarzysza - Szkoda, że nie pozwolą nam zaśpiewać razem - zestresowałem się, że źle to ująłem - Jako parze artystów - dopracowałem. Uniósł podbródek na gest zrozumia

- A więc nie pomożesz? - Oczywiście, że pomogę mu we wszystkim, gdy będzie tego potrzebował

- Wszystko jest lepsze od Karola Wielkiego - nie chciałem wyjść na nachalnego.

- Znakomicie - podszedł do głośnika i włączył podkład do piosenki.

Zaczeliśmy śpiewać, a ja miałem ochotę go pocałować. Ochota ta wzrastała za każdym razem, gdy się do mnie przybliżał. Robił to, bo ja za każdym razem się od niego oddalałem, aby do tego nie doszło.

- Chyba jesteś gotowy - powiedziałem, po czym Blaine wstał z kanapy, na której siedzieliśmy

- Jesteś o wiele lepszy od mojej partnerki - wyszedł, a ja odprowadziłem go wzrokiem, ściskając usta w wąską linię. Na prawdę mnie pochwalił. Długo patrzyłem na niego, jak odchodził. Dopiero po chwili zorientowałem się, że wszedł pan Schue. Co on tu robił? Wstałem, aby się przywitać.

- Pan Schuster - zaśmiałem się, a on razem ze mną

- Miło cię widzieć Kurt - powiedział z uśmiechem, po czym uścisnął mnie na przywitanie - Ktoś szczególny? - Pewnie mówił o Blaine'ie.

- Nie, tylko przyjaciel, ale kocham się w nim, a on jest gejem. To postęp - zdobyłem się na wyznanie, a były nauczyciel się uśmiechnął.

- Co u ciebie? - poklepał mnie po ramieniu.

Porozmawialiśmy trochę. Okazało się, że potrzebuje pomocy w prezencie dla Sue. Uwielbiam pomagać, ale niech oni w końcu nauczą się kupować prezenty w normalnym czasie i sami niech zaczną o nich myśleć.

Na wieczór zadzwoniłem do Blaine'a. Nie wiem dlaczego, potrzebowałem usłyszeć jego głos.

- Jak tam występ? - zapytałem, gdy usłyszałem, że odebrał telefon

- Dobrze, dzięki, że pytasz. Znasz tego pana, którego mijałem, gdy wychodziłem z sali? - zapytał, a ja wychwiciłem z jego tonu, że się uśmiecha, więc automatycznie to odwzajemniłem

- Tak, to pan Schue. Prowadzi Glee w McKinley'u.

- Co robił w Dalton? - Usłyszałem zdziwienie

- Nic wielkiego, potrzebował pomocy, więc mu pomogłem.

- Jesteś za dobry - zaśmiał się

- Cóż, wierzę że kiedyś to się na mnie odbije - również się zaśmiałem - Słuchaj...

- Muszę już kończyć. Jestem strasznie zmęczony. Do zobaczenia jutro. - przerwał mi, gdy chciałem mu wyznać, ci do niego czuję

- Jasne, pa - powiedziałem smutno i odłożyłem telefon. Czułem się źle, jakby wszystko runęło. Wiem, że to dosyć dziwne, skoro nic między nami nie było, ale miałem ochotę położyć się i wypłakać w poduszkę.

Pov Blaine Anderson

Odłożyłem telefon. Uwielbiałem Kurta, rozmowy z nim i spędzanie czasu, ale wracamy do Jeremiah. Ostatnio nam się kontakt poprawił, spędzamy ze sobą więcej czasu i więcej rozmawiamy niż wcześniej. Nie zakochałem się w nim. To raczej zauroczenie, ale chciałbym, żeby spędził ze mną te walentynki. Do nich jeszcze dwa miesiące, ale może do tego momentu będzie mi na nim mocniej zależało. To nie jest zakochanie, a bardziej zauroczenie.

Po mojej wieczornej rutynie pisaliśmy z chłopakiem na różne tematy. Pracował w Gap'ie, ale nie za bardzo chciał się otworzyć, a to nie dobrze. Kurt mówiłmi o wszystkim i przyznam szczerze, że nas ti zbliżyło. Trudno próbować zarywać do kogoś kto nie ma ochoty rozmawiać z tobą na tematy, które są w jego dość pojemnej strefie komfortu.

Chciałbym na prawdę go rozgryźć. Nie potrafię do niego trafić w żaden znany mi sposób. Może to ze mną jest coś nie tak? Może za bardzo się narzucam? Nigdy nie chciałem wyjść na nachalnego, ale czasami jest mi się trudno powstrzymać. Inni nigdy nie mieli z tym problemu. Może właśnie dlatego lubię Jeremiah, że jest inny. Tajemniczy i skryty w sobie. Ma też ładne włosy. Włosy, to zdecydowanie mój kryptonit.

Miałem dość wrażeń na dzisiaj. Kurt zdecydowanie lepiej zaśpiewał niż moja partnerka, ale nie mogłem zmienić nagle partnera.

Zasnąłem, a moje włosy zostawiłem w naturalnym nieładzie. Może nie były takie złe, tylko nie jestem przyzwyczajony do zostawiania ich bez żelu na dłuższy czas.

Dziwne, że śnił mi się Kurt. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło, żeby mi się śnił przyjaciel.

Nie był to żaden dziwny sen. Śniło mi się, że oglądamy razem musical.

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz