13

171 10 0
                                    

Pov Blaine Anderson

Wygraliśmy pierwsze zawody w tym roku. Cieszę się z tego powodu, że daliśmy radę pomimo okrojonego z paru osób składu.

Santana w końcu ogłosiła coming out. Chyba każdy w Glee się tego spodziewał. Zauważyliśmy, jak Santana patrzy na Brittany i jak względem niej zachowywała.

Muszę znaleźć idealny prezent świąteczny dla Kurta. Wiem, że nie jest wierzący, ale każdy zasługuje na prezent. Szczególnie on, wspiera mnie i go kocham.

Rozmawiałem przez telefon z Rachel. Poza mną ona znała go najlepiej.

- Zrób coś własnoręcznie. Doceni to - gdy to usłyszałem nie byłen pewien, czy aby na pewno to dobry pomysł.

- Nie sądzę, że by mu się to spodobało. Poza tym nie jestem dobry w tego typu rzeczach - skłamałem lekko

- To po prostu weź go na jakąś romantyczną kolację. Pobądź z nim, zróbcie coś razem. - Westchnąłem. Robiliśmy to często.

- Dzięki za pomoc Rachel, ale chyba muszę sam coś wymyślić.

- Czekaj! Daj mu coś, co będzie mu o tobie przypominało. Coś co będzie użyteczne, w jego stylu, ale po swojemu. - pomyślałem od razu o broszcze z małą muszką

- Dzięki Rachel - powiedziałem z uśmiechem - Na prawdę mi pomogłaś.

- Cieszę się, buziaki - słychać było cmokanie do słuchawki

- Pa - zaśmiałem się i odłożyłem telefon

Pov Kurt Hummel

Szedliśmy z Blaine'm korytarz, po czym odciągnął mnie na bok, żeby nie torować drogi innym.

- Słuchaj, chcę ci coś dać - sięgnął do torby i wyciągnął z niej czerwone pudełeczko na pierścionek z dużą, złotą kokardą.

- Jeśli to zaręczyny, to się zgadzam - powiedziałem zestresowany, co wywołoło u niego śmiech.

- Po prostu otwórz - pokręcił głowę i przyglądał się mi, czekając na moją ręakcję. Otworzyłem pudełko i zaprało mi dech - To nie zaręczyny. To broszka obietnicy.

- Jest piękna, ale obietnicy czego? - spojrzałem na niego

- Że zawsze będę cię kochał, podnosił na duchu, odbierał od ciebie telefon nie ważne, co będę robił i całował cię gdziekolwiek i kiedykolwiek będziesz chciał. - powiedział, gładząc moją marynarkę - Że będę przypominał ci, jak idealny jesteś. Ciężko...

- Kocham to, jest idealne - przytuliłem go - Wesołych świąt. To są nasze pierwsze święta razem - coraz mocnej go przytulałem, po czym przestałem i poszliśmy na lekcje.

Pov Blaine Anderson

-Byłeś świetny - powiedziałem pomiędzy pocałunkami, gdy byliśmy u mnie po nagraniu programu świątecznego i zacząłem powoli schodzić pocałunkami na szyję, całując go również za uchem.

- Obydwoje byliśmy. Mogę dzisiaj zostać? - zapytał, a ja tylko zamruczałem na znak przyzwolenia. Dopiero jutro wieczorem wszyscy zlecą się do domu na święta łącznie z Cooperem. Nie chciałem o moim bracie na razie myśleć. Na szczęście przy Hummel'owi nic oprócz niego się nie liczyło.

Znowu było idealnie. Obudziłem się przytulony do niego i nie mogłem się doczekać przeprowadzki do wspólnego mieszkania. Wtedy każdy mój poranek byłby idealny.

Pov Kurt Hummel

Blaine wylądował w szpitalu i miał operację oka. To moja wina, ja powinienem dostać tym koktajlem i ja powinienem tu leżeć.

Sebastian nie zachował się dobrze. Nie powinien oblewać nikogo koktajlem, który miał w sobie sól. Dlaczego tak bardzo mnie nienawidził?

Odwiedzałem Blaine'a codziennie, żeby mógł spisać lekcje oraz, żeby z nim pobyć. Zazwyczaj siedziałem na fotelu przy jego łóżku

- Chodź tu Kurt - przesunął się na jedną stronę łóżka, a ja usiadłem obok niego.

- Przestań się obwiniać. To nie jest twoja wina, że tu leżę. Zrozumiałeś? - spojrzał na mnie i pocałował w policzek.

- Wiem, ale Sebastian chciał trafić we mnie... - powiedziałem przygnębiony

- Słuchaj Kurt - spojrzałem na niego - Gdy się poznaliśmy nękał cię jakiś chłopak z twojej szkoły. Pomogłem ci z tym skończyć. Obroniłem cię przed tym koktajlem bez względu na to czy był z solą czy bez niej. Byłem, jestem i będę cię bronić. Zawsze i do końca życia. - przytaknąłem głową

- Kochany jesteś - pocałowałem go, a on przytrzymał mój policzek dłonią i lekko przyciągnął.

- Nie ważne, czy przed głupim koktajlem czy przed wyśmiewaniem się z ciebie na balu. - zaśmiałem się

- Dziękuję, wiele to dla mnie znaczy - powiedziałem tak, jak czułem.

- Santana może i była suką, ale jest bardzo sprytna - zaśmiał się

- Oddaliśmy im nagranie. Wiem, że nie powinienem tego zrobić, ale oni i tak dostali ode nas nauczkę. - wzruszyłem ramionami

- Bardzo dobrze zrobiłeś. Kończymy z tym tematem raz na zawsze. To co z tym Michaelem? - szturchnął mnie lekko łokciem

- Nie zaśpiewamy go. Daliśmy już sobie spokój z Sebastianem i Skowronkami. - siedzieliśmy przez chwilę w cieszy.

- Jak ja cię kocham - złapał mnie za policzek i przyciągnął do siebie, całując mnie w skroń.

Pov Blaine Anderson

Wyszedłem już z szpitala i to wszystko, co się zmieniło. Dalej nie mogłem uczestniczyć w lekcjach. I tak, jak codzień siedział u mnie mój chłopak.

- Santana się wściekła - „żadna nowość” pomyślałem - Przez coroczny występ pana Schue. Zaakceptował wyzwanie od niej i zrobił tydzień hiszpański. Przegrał i nie będzie już uczył hiszpańskiego, tylko geografii.

- Dziękuję, że jesteś - powiedziałem, wpatrzony w niego.

- Przesadzasz - zaśmiał się

- Nie, mówię prawdę. Gdyby nie ty nie miałbym lekcji i nie wiedziałbym, co się dzieje w szkole.

- Mam nadzieję, że za niedługo będziesz mógł wrócić do normalności.

Pov Kurt Hummel

Zbliżały się walentynki. Pierwsze, które spędzę z Blaine'm. No dobra, może nie pierwsze, ale pierwsze, jako jego chłopak. Od tygodnia dostawałem od niego laurki, prezenty i kwiaty.

Poszedłem do Breadsticks ze znajomymi. Wszyscy tam szli, bo Sugar nas zaprosiła. Teoretycznie single mieli brak wstępu, ale byłem pewny, że Blaine tam będzie. Nawet, jeśli to okazałoby się nieprawdą, to pojechałbym dzisiaj do niego.

Moja nadzieje ja to, że mój chłopak się pojawi coraz bardziej słabły, gdy nagle Sugar zapowiedziała specjalnego gościa, który miał wystąpić.

- Wesołych walentynek wszystkim - powiedział, obracając się do publiczności i zdejmując maseczkę z oka. Wszyscy się ucieszyli z tego powodu, ale jesyem pewien, że nawet w najmniejszym stopniu biorąc wszystkich razem nie byli tak szczęśliwi, jak ja.

Zaśpiewał „Love Shack”, przy czym wyciągał mnie do tego, żebym dołączył. Po imprezie poszliśmy do mnie. Finn był u Rachel, a rodzice wyjechali ja weekend.

- Pamiętasz słowa piosenki, którą śpiewałeś, gdy przyszedłem was śledzić? - zaśmiałem się, gdy siedzieliśmy na łóżku.

- Oczywiście - zaśmiał się - Now every February You'll be my valentine - przyciągnął mnie do siebie za mój krawat

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz