Pov Blaine Anderson
Sam się wyprowadził. Serce mi pękało, gdy musiałem go o to poprosić, ale wiem, że albo Sam, albo Kurt, a mimo wszystko bardziej zależało mi na Kurcie. Nie jest tak źle. Evans zamieszkał u Mercedes, bo akurat szukała wspólokatora do swojego nowego mieszkania w Nowym Jorku.
Przyszedłem właśnie do domu z przedstawienia i położyłem się na kanapie, po czym włączyłem mecz, który leciał. Kurta jeszcze nie było. Musiałem pomyśleć, jak powiedzieć mu o propozycji, jaką dostałem w pracy. Zależy mi na jego opinii, bo jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. W trakcie meczu zasnąłem. Byłem padnięty, bo ostatnio mało z Kurtem śpimy. Obudził mnie pocałunek w czoło, więc otworzyłem powoli oczy
- Śpij skarbie, nie chciałem cię obudzić - powiedział cicho Kurt, ale ja i tak nie byłem już śpiący
- Dobrze, że to zrobiłeś - podniosłem się i usiadłem, sprawdzając godzinę na zegarku, który dostałem kiedyś od niego - Nie mogę przespać życia.
- Jak tam w pracy? - zaczął sprzątać salon
- Wszystko dobrze. Dostałem pewną propozycję i chciałbym znać twoją opinię na jej temat.
- Jasne, mów - nie przestawał sprzątać, więc wstałem, żeby go zmusić do przerwania tego
- Usiądź - usiedliśmy na kanapie twarzami do siebie - Chcą, żebym wyjechał na parę miesięcy w trasę z musicalem. Odwiedzilibyśmy inne Stany i byśmy wrócili. - zestresowałem się tym. Nie chciałem zostawiać go tu samego, ale to była dla mnie wielka szansa na rozgłos.
- Blaine - westchnął głośno - Wstępnie ile tygodni by to zajęło?
- Pewnie pięć miesięcy. Słuchaj, cokolwiek postanowisz ja cię zrozumiem...
- Pozwól mi coś powiedzieć - zaśmiał się - Miesiąc bez ciebie będzie dla mnie wiecznością, a co dopiero pięć. Nie pojadę z tobą, bo też mam swoje obowiązki, a nie mogę cię powstrzymywać od takiej szansy. - spojrzał mi głęboko w oczy - Możemy spróbować przetrwać to razem, lub od razu powiedzieć, że robimy sobie od siebie przerwę i udawać, że po tym czasie nie wraca się do życia z narzeczonym i, że go się nie ma.
- O czym ty mówisz Kurt? - nie do końca go zrozumiałem
- Według Brittany jednorożec to ktoś, kto wie, że jest magiczny i nie boi się tego pokazać. Nie mogę ci pozwolić, żebyś stał się zwykłym koniem, albo zebrą - zaśmiał się lekko
- Brittany ma swoje momenty - zaśmiałem się
- Na odległość trudno jest utrzymać bliskość. Nie mówię, że nam się to nie uda. Będzie trudniej, więc różne pokusy będą oddziałowywać na nas bardziej, niż dotychczas. Wszystko zależy od tego czy się im oprzemy. Nie chcę nas skreślać od razu, bo dostałeś świetną propozycję.
- Musisz mi zaufać, jak ja tobie. Razem damy radę. Wiem, że będzie trudniej, ale nie chcę cię tracić przez jeden, głupi czyn. Kocham cię Kurt - pocałowałem go z pasją, a on to odwzajemnił - Jest jeden, dość prosty pomysł. Musimy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu na zapas - zaśmiałem się i znowu go pocałowałem
- Jestem za - zaśmiał się krótko.
W końcu nadszedł tydzień, w który wyjeżdżałem, a ja nie byłem nawet spakowany. Zostały mi dwa dni, a ja nue potrafiłem nawet otworzyć walizki. Cieszyłem się z nowych możliwości, ale nie mogłem znieść tego, że musiałem się rozstać z Kurtem. To pierwsze tak długie rozstanie od... Zawsze.
- Błagam cię kochanie, musisz się spakować - powiedział Kurt, wyciągając z garderoby moją walizkę - Skup się na pozytywnych rzeczach - uśmiechał się, ale byłem pewien, że też mu będzie trudno.
- Postaram się - uśmiechnąłem się delikatnie - Spakuję się - wszedłem do garderoby - Ale chcę mieć coś, co pachnie tobą. - to był jedyny warunek, który był dla mnie ważny. Kurt miał pościel, która pachnie nami i na pewno będzie miał niektóre moje rzeczy tutaj. Ja jadę w trasę, więc nie będę miał czegoś takiego, jak pościel
- Jasne - spojrzał na mnie - Cokolwiek chcesz - uśmiechnął się do mnie - No to na co jeszcze czekasz? Do pakowania - zaśmialiśmy się i zacząłem się pakować. Oczywiście w trakcie sobie śpiewaliśmy. To musi być bardzo irytujące zachowanie patrząc z perspektywy trzeciej osoby.
Pov Kurt Hummel
Gdy tylko drzwi za Blaine'm się zamknęły, a on wyjechał na początku się cieszyłem, bo po raz pierwszy miałem całe mieszkanie dla siebie, ale szybko odczułem pustkę po nim. Łatwo było to zauważyć przy najprostszych czynnościach. Najpierw przy jedzeniu, gdy zamiast dwóch porcji szykowałem jedną i przy zaśnięciu, a później przy oglądaniu telewizji, gdy nie miałem się do kogo odezwać. Fakt, mogłem zadzwonić do kogoś z przyjaciół, ale to nie to samo. Chciałem, żeby ktoś mnie objął. W zasadzie nie ktoś, a Blaine. Uścisk nie jest tak ważny, jak osoba, która to robi.
Często rozmawialiśmy przez Skype'a, ale to nie to samo. Zrobiłem imprezę... No może parę imprez u mnie z przyjaciółmi tylko dlatego, że potrzebowałem towarzystwa. Mogłem im powiedzieć wprost o co chodzi, ale nie chciałem robić z siebie ofiary.
Widziałem, jak na wszystkich naszych rozmowach Blaine był szczęśliwy i podekscytowany, od razu wywoływało to u mnie również uśmiech, jednak każda rozmowa zostawiała we mnie pustkę i miałem ochotę płakać z tęsknoty.
Pov Blaine Anderson
Wszystkie spektakle wychodziły świetnie. To zasługa całej obsady. Niemalże codziennie wychodziliśmy do pobliskich barów i świętowaliśmy. Zawsze dzień przed występem wymykałem się na scenę, na której miałem wystąpić i starałem się poczuć scenę.
Pomimo tego, że większość dnia spędzałem w towarzystwie ludzi, to brakowało mi kogoś, kto kładł by się obok mnie w łóżku i by ze mną zasypiał. W barach często mnie podrywali i to przede wszystkim dziewczyny, ale ja z tego nie korzystałem.
Obsada musicalu mówiła mi, że stawałem się coraz bardziej nieobecny z biegiem czasu. Wiedziałem dlaczego. Brakowało mi Kurta tak bardzo, że nie potrafiłem już tego ukrywać.
Wróciłem do domu trochę wcześniej, niż to było zapowiedziane ze względu na odwołane loty ze względu na pogodę. Nie mówiłem o tym Kurt'owi, żeby zrobić mu niespodziankę. Gdy wszedłem do domu od razu się uśmiechnąłem. Tęskniłem za tym miejscem.
- Blaine? Jesteś wcześniej - zdziwił się Kurt, ale słychać było, że się cieszy, po czym podbiegł do mnie, a pies razem z nim i mnie mocno przytulił. Zwierzak drapał mnie łapą po nodze - Tak bardzo za tobą tęskniłem. Nie zostawiaj mnie już na tak długo - wtulił się we mnie i czułem, że z jego oczu wypłynęły łzy
- Ja też za tobą tęskniłem. Mocniej. Kocham cię najmocniej na świecie. - nie chciałem go już nigdy puścić, ani opuszczać, jednak on po chwili mnie lekko puścił - Nigdy już nie wyjadę bez ciebie na tak długo - zaśmiałem się, ale szybko zamknął mi usta przyciskając do nich swoje
- Też cię kocham. - przymknął oczy - To była katorga - powiedział, odsuwając się ode mnie, a ja zauważyłem, że po jego policzku spływała łza. Zabrał mnie za ręce i zaprowadził do sypialni, patrząc na mnie cały czas. To był najwspanialszy widok na świecie, jaki mogłem zobaczyć, wracając do domu.
- Muszę się odświeżyć po podróży - zaśmiałem się, wskazując kciukiem w stronę łazienki
- Nie, nie musisz - pocałował mnie jeszcze raz
- Zdecydowanie ten wyjazd trwał za długo - powiedziałem, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie - Mam dla ciebie parę rzeczy w walizce - podniosłem się lekko na przedramionach
- Dziękuję - pocałował mnie - Ale nie dawaj mi ich teraz. Chcę spędzić teraz czas przy tobie
CZYTASZ
And I will give the world to you [Klaine]
Fiksi PenggemarKurt Hummel - nastolatek z Ohio, który jest nękany w McKinley'u za swoją niezwykłość Blaine Anderson - Główny wokalista „Skowronków" z akademi Dalton