Pov Blaine Anderson
Znowu siedzieliśmy w Lima Beans. Mówiąc my mam na myśli oczywiście mnie i Kurta. Nie widziałem, jak go poderwać. Zauroczenie nim przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
- Czyli na zawodach zaśpiewamy „Hey Soul Sister"? - zapytał. Wydaje mi się, że nie najlepiej skrywałem to, że mi się podoba.
- Tak. Klasycznie mój wokal i nasze tańce powinny dać nam pierwsze miejsce.
- Podobno w Skowronkach chodzi o drużynę? - zaśmiał się lekko, a ja się speszyłem
- Masz rację, tak mi głupio - pokręcłem głową
- Nie o to chodziło. To miał być żart - wytłumaczył się
- Nie, masz rację. Sam ci o tym mówiłem, a przed chwilą podkreśliłem to, że jestem najlepszy.
- Jedno nie wyklucza drugiego. W końcu to cała drużyna cię wybrała na lidera dla naszej wygranej. - napił się kawy - Co oznacza, że jesteś najlepszy - spojrzał do góry i wzruszył ramionami. Chyba znowu mu się przyglądałem niezbyt dyskretnie.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się do niego. Nie wiem dlaczego, ale nie potrafiłem się na niego napatrzeć.
- Cóż... Tylko stwierdzam fakty, a z nimi trudno jest walczyć.
Patrzyliśmy na siebie, pijąc napoje ze swoich kubków. Według osób dookoła cisza, która otaczała nas, jak bańka ochronna mogła wydawać się niezręczna, lecz dla mnie była czymś w stylu odkrywania coraz głębszych części duszy Kurta.
Pov Kurt Hummel
Znowu ta cisza, znowu patrzy się na mnie, jak na dzieło sztuki. Czy to się dzieje na prawdę, czy tylko sobie to wmawiam?
Na prawdę lubię Blaine'a, ale nie chcę się wkręcać w głupie domysły na punkcie być może tego, że on odwzajemnia to, co mógłbym do niego czuć.
- Dlaczego to robisz? - powiedziałem bardziej do siebie, niż do towarzysza, nagle się prostując i poprawiając blazer
- Co masz na myśli? - jego ton wyrażał zdezorientowanie. Jego zachowanie również, bo rozejrzał się po kawiarni.
- Nie ważne. Nie miałem tego powiedzieć na głos - przechyliłem kubek, ale okazał się już pusty. Szlak.
- W takim razie mogę o tym zapomnieć, ale powiedz mi.
- No dobrze - westchnąłem - Dlaczego zawsze płacisz za kawę, skoro mam pieniądze? - uśmiechnął się, słysząc to
- A dlaczego nie? Jesteśmy przyjaciółmi. Przyjaciele robią sobie przysługi. - zaschło mi w gardle, gdy powiedział, że jesteśmy przyjaciółmi. Żałowałem, że nie mam już swojego napoju - Ja ci kupuję kawę, a ty mnie podwozisz do domu - wzruszył ramionami
- I tak bym cię podwoził. Niezależnie od tego czy mi postawisz kawę.
- Wiem Kurt. Znam cię już trochę i wierzę, że tak byś zrobił, jednak ja bym się nie czuł z tym dobrze. - uśmiechnąłem się tylko na znak zrozumienia
Znowu go podwiozłem, przytulił mnie. Czy to źle, że miałem wielką ochotę go wtedy pocałować? Szybko otrząsnąłem od siebie te myśli.
W domu potrzebowałem kogoś kto mi doradzi. Finn nie chce ze mną rozmawiać od kiedy się przeniosłem, ale zawsze staram się poprawić sytuację między nami.
Gdy byłem już w moim pokoju zadzwoniłem do Mercedes. Zawsze potrafiła mi poprawić humor.
Po jakiejś godzinie rozmowy skończyliśmy i poszedłem do kuchni, żeby coś zjeść. Okazało się, że był już w niej Finn
- Kiedy przestaniesz się gniewać na mnie? - zapytałem spokojnie, podchodząc do lodówki
- Nie rozmawiam z tobą, bo nie mamy już wspólnych tematów - wzruszył ramionami - wcześniej też ich nie mieliśmy, ale przynajmniej mogliśmy rozmawiać o Glee
- Jak wolisz - Zacząłem wyciągać produkty z lodówki
- Nie podoba mi się to, że codziennie się gdzieś włóczysz. Tym bardziej, jeżeli jest to spowodowane Skowronkami
- Jest to jednym z nich spowodowane, bo to mój przyjaciel
- Przyjaciel? - zrobił zdziwioną minę
- Tak. Pomógł mi z Karofsky'm. Chyba mam prawo spotykać się ze znajomymi? Ty i Rachel codziennie chodzicie chodzicie gdzieś
- Rachel i ja jesteśmy parą. To co innego
- Dlaczego? Bo ja na swoich spotkaniach się nie całuję czy dlatego, że chodzę to miejsc publicznych. Mam prawo iść gdzieś z przyjacielem Finn.
- Martwię się tylko o ciebie. Nie chcę, żeby ci zrobił krzywdę.
- Wow na prawdę? Jakoś się nie przejmowałeś, gdy Dave mną pomiatał otwarcie? Sądzisz, że nie potrafię sobie znaleźć odpowiednich znajomych dla mnie? - powiedziałem spokojnie
- Nie o to mi chodziło
- Dokładnie o to. Potrafię o siebie zadbać.
- Nie o to. Nigdy nie byłeś w żadnym związku. Spotykasz się z nim codziennie i ostatnio nawet w weekendy. Co, jeśli będzie chciał coś więcej? - westchnąłem, bo starałem się nie myśleć o tym
- Nie wiem jeszcze - powiedziałem szczerze - Chciałbym zauważyć, że jeśli chcesz mi doradzać o jakimkolwiek związku, to nie jesteś do tego odpowiednią osobą. Poprzednia twoja dziewczyna cię zdradziła.
Nic nie powiedział, tylko poszedł do siebie. Mogłem o tym nie wspominać. To nadal jest gorący temat według niego.
Po zjedzeniu sam wróciłem do swojego pokoju. Umyłem się dokładnie. Świat jest bardzo zanieczyszczony. Gdy wyszedłem z łazienki w mojej bordowej piżamie otworzyłem na telefonie zdjęcie Blaine'a.
Wpatrywałem się w niego przez dłuższy czas. Niektórzy mogliby się tym podniecić, ale nie ja. Jasne, chłopak wywoływał we mnie lekkie zauroczenie, ale nie należę do mężczyzn, którzy myślą tylko o seksie. Jestem bardziej typem romantyka i nigdy nawet nie pomyślałem o masturbacji. Nie czuję się w tych tematach za dobrze i niektórzy mogą to czasami zauważyć.
Zgasiłem telefon i usiadłem na łóżku, po czym spojrzałem w lustro na przeciwko. Blaine na pewno nie odwzajemnia tego, ci do niego czuję. Spójrzcie sami. On jest mega przystojny i seksowny, a ja wyglądam, jakby mnie zdjęto z półki ze starą porcelaną, którą trzymano w gablocie, żeby się jeh nic nie stało.
Nie wiem, jak być tak seksowny, jak Anderson i nie wiem czy kiedykolwiek będę wiedział. Położyłem się, przykryłem i caly czas o tym myślałem.
Pov Blaine Anderson
Bardzo się stresowałem przed zawodami, jednak starałem się tego nie pokazywać i cały czas chodziłem promiennie uśmiechnięty.
Zauważyłem, że Kurt rozmawia z jakąś dziewczyną z dużym nosem najprawdopodobniej z New Direction. Naszej największej konkurencji. Podeszłem do niego i złapałem od tyły za ramiona. Zadrżał pod moimi dłońmi, więc pewnie lekko się przestraszył.
- Hej - przeszedłem w miejsce obok nich
- Blaine, to Rachel - wskazał na dziewczynę
- Miło mi poznać - podałem jej rękę z uśmiechem, a ona to odwzajemniła.
- Mi również. Kurt dużo o tobie opowiadał - spojrzałem na niego, a on się lekko i uroczo zarumienił.
- O tobie również - powiedziałem, żeby wyplątać go z zakłopotania - W zasadzie o was wszystkich. Musimy już iść, ale mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - powiedziałem szczerze i razem z Kurtem poszliśmy na scenę.
Zaśpiewaliśmy to, co wcześniej ustalaliśmy z trudną choreografią.
Nie zajęliśmy 3 miejsca. To już coś, ale nie można stawać na laurach. Zremisowaliśmy z New Direction, czyli ze starym chórem nowego Skowronka. Następnym razem musimy być lepsi od nich. Lepsi od wszystkich
CZYTASZ
And I will give the world to you [Klaine]
FanficKurt Hummel - nastolatek z Ohio, który jest nękany w McKinley'u za swoją niezwykłość Blaine Anderson - Główny wokalista „Skowronków" z akademi Dalton