37

120 9 0
                                    

Pov Blaine Anderson

Mieliśmy właśnie sprawdzić na internecie jakąś wycieczkę last minute, jako naszą podróż poślubną, ale nagle zadzwonił telefon Kurta.

- Mamy się natychmiast pojawić w audytorium McKinley'a - zamknął laptopa i szybko się zebrał

- Coś się stało? - byłem zdezorientowany, ale też zacząłem się zbierać

- Sue zadzwoniła, że mamy się tam, jak najszybciej zjawić. Wolałabym jej nie wchodzić w drogę. Wiesz, do czego jest zdolna - otworzył drzwi od domu

- Masz rację - zaśmiałem się i przeszedłem przez drzwi. Gdy weszliśmy na scenę audytorium zauważyliśmy, że Santana i Brittany tam też czekały.

- Wam też Sue kazała przyjść? - zapytał ich Kurt

- Tak. Podobno ma dla nas jakąś niespodziankę - powiedziała Santana

- Bo mam - powiedziała dyrektorka szkoły, wyłaniając się z cienia na widowni - W zasadzie prezent ślubny dla was - pokazała dwie koperty i przyszła do nas - Ta jest dla was - podała jedną z nich Kurt'owi - A ta dla was - podała drugą Brittany

- D... Dziękujemy, ale co to jest? - zapytałem zdezorientowany, oglądając z Kurtem kopertę naokoło

- Wycieczki. Dokładniej wasze miesiące miodowe.

- My już miałyśmy lot - powiedziała latynoska

- Odwołałam go. Tak samo, jak wasz hotel. Sądzę, że to wam się bardziej spodoba. Poza tym Klaine potrzebuje chwili odpoczynku od chórów - zaśmiała się - Mam nadzieję, że wam się spodoba i życzę szerokiej drogi

- Dziękujemy - uśmiechnąłem się do niej i miałem ochotę ją przytulić, ale słyszałem, że za tym nie przepada

- W takim razie żegnam - wyszła z audytorium, a Kurt od razu się ze mną przytulił. Byliśmy na prawdę szczęśliwi z prezentu.

- Będziemy obchodzić wspólnie rocznicę ślubu - zaśmiała się blondynka, kiedy kierowaliśmy się do wyjścia - Będziemy je obchodzić razem co roku? - zapytała z uśmiechem

- To trochę za często - zaśmiałem się

- Co jakiś czas przez Skype'a. Możemy się tak umówić? - zapytała Santana

- Oczywiście - powiedział Kurt, po czym wyszliśmy z audytorium. Gdy byliśmy w aucie od razu, z radością dziecka otworzyłem kopertę - Jesteś, jak małe dziecko - zaśmiał się mąż, patrząc na bilety w moich dłoniach, bo staliśmy na światłach

- I tak wytrzymałem dłużej, niż mi się wydawało. - chciałem go pocałować w usta, ale szybko się obrócił, bo światła się zmieniły, więc pocałowałem go w policzek.

- To się zgadza. Myślałem, że otworzysz to od razu w audytorium. - złapałem go za kolano i się do niego uśmiechnąłem

- Cieszę się, że daliśmy się wczoraj namówić na ten ślub

- Ja też. Zdecydowanie najlepsza, nieplanowana rzecz

- Czyli już nią nie są zaręczyny i wyjazd do Limy? - zaśmiałem się

- Cóż jedna i druga rzecz pomogły w tej, ale to tą będziemy wspominać kiedyś... - spojrzał na mnie krótko

- Naszym dzieciom? - przerwałem mu, a on na mnie spojrzał, więc się uśmiechnąłem

- Naszym dzieciom - przytaknął, uśmiechając się i wrócił wzrokiem na ulicę

- Czyli teraz jesteś moim byłym chłopakiem - powiedziałem, gdy parkowaliśmy, co spowodowało, że Kurt się nagle zatrzymał i szarpnęło to autem

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz