17

148 11 0
                                    

Pov Kurt Hummel

Byłem zmęczony całym dniem. Wyczerpujące zajęcia w NYADA i do tego w pracy ciągle były zamówienia na piosenki świąteczne. Wiem, że zbliżają się święta, ale klienci trochę przesadzają.

- Dzień dobry, w czym pomóc? - zapytałem nieznajomego, który stanął po drugiej strony lady. To restauracja, więc dziwne, że ktoś podszedł z wejścia od razu do lady, na dodatek trzymając w ręku jakieś kartki.

- Cześć. Jestem Elliott - przedstawił się nieznajomy - Chciałbym sie zapytać, czy mógłbym powiesić tutaj plakaty? - podał mi kartki, więc spojrzałem na nie

- Szukasz osób do zespołu? - odłożyłem plakaty na bok - Zapytam się szefa - uśmiechnąłem się do niego.

- Dzięki... - spojrzał na moją plakietkę - Kurt. Może chciałbyś się przyłączyć? - zrobiłem sceptyczną minę, która wskazywała, że raczej tego nie zrobię- Dlaczego nie?

- Mam ostatnio urwanie głowy w NYADA. Do tego muszę tu pracować i praktycznie nie mogę sam odpocząć w domu, bo mój chłopak z braku wolnego czasu wymyśla dla nas kolejne rzeczy do zrobienia - wzruszyłem ramionami

- Masz chłopaka? - uniósł podbródek

- Tak, jest kochany, ale musi czasami przystopować z tym wszystkim, bo ledwo wyrabiam. Do tego zbliżają się święta i muszę wszystko zaplanować.

- Rozumiem - powiedział wyraźnie zastanawiając się, jak mi pomóc - Jednak dalej uważam, że powinieneś się zgłosić. Na plakacie masz mój numer. Zadzwoń, jak się zdecydujesz. Gwarantuję odpoczynek i mile spędzony czas.

- Jasne - rozbawiło mnie trochę jego upartość. Nagle usłyszałem dzwonek, który oznaczał kolejną, zamówioną piosenkę - Wybacz na chwilę - odłożyłem szklankę, którą polerowałem i cały personel zaczął śpiewać „Mistletoe”. Po wszystkim wróciliśmy do poprzednio wykonywanych czynności.

- Jesteś dobry - powiedział chłopak

- Dzięki - uśmiechnąłem się pod nosem - Ale nie zgłoszę się do twojego zespołu. Mam za dużo obowiązków.

- To chociaż się zaprzyjaźnijmy - zaproponował

- Jasne - spojrzałem na niego i wyciągnąłem telefon, po czym zapisałem jego numer - Elliott jaki?

- Gilbert - uśmiechnął się. Zapisałem jego numer i zadzwoniłem do niego, po czym sam wyciągnął telefon, żeby zapisać mój - Kurt jaki?

- Hummel - spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że moja zmiana się właśnie kończyła.

- Miło było poznać. Mam nadzieję, że się zgadamy

- Jasne, na razie - powiedziałem, a Elliott wyszedł. Zdjąłem z siebie fartuch, wziąłem płaszcz i wyszedłem z pracy.

Gdy wszedłem do domu zauważyłem, że cały był w ozdobach świątecznych. Nagle z nikąd pojawił się przede mną Blaine

- Cześć - pocałował mnie i zdjął ze mnie płaszcz

- Hej - powiedziałem zdezorientowany - O co chodzi?

- Stwierdziłem, że jesteś na tyle zapracowany, że ozdobię wszystko sam - wzruszył ramionami - Siadaj na kanapę. Na pewno zmarzłeś, przyniosę ci gorącą czekoladę.

- Dziękuję, to kochane z twojej strony - usiadłem na kanapie i przykryłem się kocem. Telewizor już był włączony, więc nie musiałem nic robić. Blaine przyniósł po chwili dwa kubki i usiadł obok mnie.

- Musisz mnie pocałować - powiedział, gdy przykrył się kocem.

- Nie rozumiem - wskazał na górę, więc spojrzałem na sufit. Cały był udekorowany jemiołą. - Blaine! Dlaczego nasz sufit jest pokryty jemiołą?

- Ponieważ chcę cię całować zawsze, gdy cię widzę i spędzam z tobą czas.

- To urocze, ale kto będzie to wszystko sprzątał? - zaśmiałem się

- Cóż, najprawdopodobniej ja - wzruszył ramionami i wziął ode mnie kubek, po czym położył je na stoliku i mnie pocałował

- Posprzątaj to jak najszybciej. Całować się możemy bez względu na jemiołę, a to wygląda strasznie - zaśmiałem się

- Jak ci minął dzień? - objął mnie ramieniem

- Mogło być lepiej - westchnąłem - Cały czas były zamówienia na świąteczne numery i wymiotuję już „Last Christmas” - zaśmiałem się - Przyszedł do nas jeden chłopak i prosił o wywieszenie plakatów.

- Masz jeden przy sobie? - uśmiechnął się. Jak on dobrze mnie znał

- Oczywiście. Jest w torbie - zaśmiałem się - Szuka ludzi do zespołu. Wydawał się sympatyczny, więc wziąłem jeden dla was - wzruszyłem ramionami

- Dlaczego sam nie dołączysz? Zdobędziesz doświadczenie i się wyluzujesz. Wiem, że masz dużo na głowie, ale nie powinieneś sobie odmawiać takiej okazji - przytaknąłem tylko głową i wróciłem do oglądania telewizji.

Pov Blaine Anderson

- Zróbmy dzisiaj coś innego - zaproponowałem rano, przy śniadaniu

- Co masz na myśli? - zapytał Kurt, który był zaczytany w najnowszym wydaniu Vouge

- Chodźmy na łyżwy. Jest zima, są otwarte lodowiska. Trzeba to wykorzystać.

- Wolę zostać w domu, jest ciepło - powiedział skupiony na piśmie

-  Od kiedy zrobiło się zimno nigdzie nie wychodzimy. Siedzimy w domu i oglądamy musicale. Musimy się wybić z tej rutyny, póki nie jest za późno.

- Okej, zróbmy to - wzruszył ramionami i zamknął magazyn.

Wieczorem poszliśmy na lodowisko w centrum miasta. Wypożyczyliśmy łyżwy i kupiliśmy wejściówki. Jeździliśmy, trzymając się za ręce. To było cudownie, gdy zeszliśmy z lodu kupiliśmy gorącą czekoladę.

- Dziękuję, że to zaproponowałeś. To o wiele lepsze, niż siedzenie w domu - pocałował mnie krótko

- Do usług. Pamiętasz naszą tradycję?

- Świąteczny duet?

- Świąteczny duet. - potwierdziłem i ruszyliśmy do domu.

W domu zaśpiewaliśmy „White Christmas” i ogrzaliśmy się, bo lekko zmarzliśmy.

- Jest przerwa świąteczna, więc może odwiedzimy rodzinne miasto? Poznamy nowych i zobaczymy, co u starych przyjaciół? - zapytał Kurt, gdy leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy film

- Jasne, świetny plan - bardzo się cieszyłem, że to zaproponował. Często rozmawiałem przez Skype z Samem, czy Tiną, ale to nie to samo, co spotkanie ich na żywo. Poza tym jesteśmy z Kurtem już długo razem i zastanawiałem się nad tym, czy nie poprosić go o rękę. Wolałabym to przedyskutować z przyjaciółmi jeszcze i obmyślić jakiś konkretny plan na to.

- Nie mów im, że przyjedziemy. Zrobimy im niespodziankę. Oczywiście ja przekażę moim rodzicom, że się u nich zatrzymamy.

- Mamy się zatrzymać u Burta i Carol?

- No tak, a co myślałeś?

- Że się zatrzymamy u moich rodziców. Nie zrozum mnie źle. Uwielbiam Carol i Burta, ale tęsknię za mamą.

- Możemy się umówić tak, że parę dni będziemy u moich rodziców, a parę u twoich. Lub się rozdzielić na ten czas - wzruszył ramionami

- Chyba najlepiej będzie, jak będziemy spać u swoich rodziców - nie chciałem się rozdzielać z nim, ale Kurta mam na codzień, a rodzice mieszkają daleko.

- Oczywiście. To zrozumiałe - Wróciliśmy do oglądania filmu i obydwoje zasnęliśmy na kanapie

[🌟]

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz