36

118 10 5
                                    

Pov Kurt Hummel

Nadszedł w końcu czas na oczepiny. Pomimo szczerej nienawiści do rzucania krawatem zrobiłem to. Nadal do mnie nie dotarło to, że wziąłem ślub w dziesięć minut.

- Pora na zabawę! - powiedział do mikrofonu Artie - Najpierw Santana i Brittany - Mike ustawił krzesła plecami do siebie i podał dziewczyną kartki. - Sprawdzimy, jak dużo o sobie wiecie. - Gdy dziewczyny skończyły zaproszono Blaine'a i mnie na ich miejsce.

- Jako, że wasz ślub wyszedł nagle, to postarałam się wam wymyślić pytania na szybko - powiedziała Rachel, a wszyscy się zaśmiali - Okej, pytanie numer jeden do Kurta. - spojrzała na mnie z uśmiechem - Kiedy Blaine się w tobie zakochał - to było proste, zapisałem odpowiedź na kartce i ją wystawiłem - Blaine?

- Kiedy śpiewał „Blackbird” - zaśmiał się i odwrócił się do mnie, żeby sprawdzić czy dobrze odpowiedziałem

- Zgadza się. - powiedziała prowadząca i poklaskała krótko - Jaki był wasz pierwszy duet?

- Jako przyjaciele „Baby it's cold outside”, ale jako para, to „Candles” - przeczytałem to, co napisałem

- Napisałem dokładnie to samo - zaśmiał się drugi pan młody.

- Gdzie się poznaliście?

- Na serio Rachel? - zaśmiał się Blaine i uniósł swoją kartkę

- To akurat było łatwe. Ulubiona piosenka Kurta wszech czasów?

- Zależy w jakiej kategorii - pokręcił głową brunet

- To łatwe. Pomyśl, co mogłem zapisać - spojrzałem na niego

- No oczywiście, że „Come What May” - zaśmiała się Rachel - Piosenka, którą śpiewał Blaine na pierwszym balu

- Czekaj, ty występowałeś na naszym pierwszym balu? - spojrzałem na niego

- Czekaj... No tak. Pamiętam, co zaśpiewałem - szybko zapisał to na papierze, a ja się przez chwilę się zastanawiałem i sobie w końcu przypomniałem

- No tak. „I'm not gonna teach your boyfriend how to dance with you” - zaśmiałem się

- Wymień jedno przezwisko, jakie nadał ci kiedykolwiek twój mąż.

- Chodzący Vouge - powiedziałem, zamiast napisać

- Hobbit - wszyscy się zaśmiali

- Jakiej formy swojego imienia Blaine nienawidzi

- Blainey - powiedziałem, zanim zdążyła dokończyć

Przez resztę wesela świetnie się bawiliśmy, a niespodzianka przygotowana przez nasze mamy była świetna.

- Kocham cię Kurt - powiedział do mnie na tyle głośno, że było to słychać pewnie w całym budynku

- Blaine ty już lepiej nie pij - zaśmiałem się - Bo nie będziesz pamiętać nic z nocy poślubnej

- Daj spokój - machnął ręką i mnie pocałował - Jak mógłbym tego nie pamiętać?

- Ale będziesz tego mocno żałował jutro. Chodź zatańczyć - zaciągnąłem go za rękę na parkiet, żeby odciągnąć go od alkoholu no i dlatego, że pomimo zmęczenia chciałem jeszcze potańczyć. Po tańcu podeszłem do miejsca, w którym można było zaśpiewać i wziąłem ze statywu mikrofon - Hej. Jestem Kurt Hummel-Anderson. Wow dziwnie to w końcu powiedzieć. Na prawdę jeszcze do mnie to nie dotarło, że wziąłem ślub i mam dwa nazwiska - wszyscy się z tego zaśmieli - Tak - pokiwałem głową - W końcu wyszło tak, że jest to też moje wesele i musiało to do mnie dotrzeć. Widzieliśmy dzisiaj już dużo wspaniałych występów. Między innymi naszych mam, które zrobiły to wszystko z własnej inicjatywy - zaklaskałem - Czy dzieciaków z New Directions - znowu zacząłem bić brawa - Ale nie byłbym sobą, gdybym nie zaśpiewał na własnym weselu, prawda? - zaśmiałem się - Coś z miłością mojego życia i bratnią duszą w jednym, jeżeli się zgodzi. Poznałem go w dziwnych okolicznościach i co dziwniejsze dzięki Noah. Powiedział mi, żebym poszedł szpiegować Warblers'ów w trakcie narady w konkursie między chłopakami a dziewczynami, więc to zrobiłem. Myślałem na początku, że ukarają mnie za szpiegowanie ich, gdy mnie na tym nakryli, ale tak się nie stało. Zamiast tego porozmawiałem z Blaine'm na temat tego, że byłem dręczony. To była nasza pierwsza, ważna rozmowa. Już wtedy czułem się przy nim bezpiecznie. Nigdy nie pozwolił mi myśleć o sobie źle i czuć się gorszym. Jest moim patronusem - zaśmiałem się - Dla tych, którzy nie wiedzą patronus to w skrócie czar, który odgania całe zło i smutek. Rozjaśnia cały mrok, który chce tobą zawładnąć. Do wyczarowania patronusa potrzebne jest silne, szczęśliwe przeżycie. Z Blaine'm miałem takich mnóstwo. - uśmiechnąłem się do niego, a on to odwzajemnił - Do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego zawsze płacił za moją kawę. Jestem pewien, że chciał sprawić tym, że się przed nim otworzę. Szczerze mówiąc ten sposób działał. Nasze pierwsze wspólne walentynki były dość osobliwe. Najpierw brałem udział w występie dla chłopaka, w którym się zauroczył, a później pocieszałem go w Lima Beans. To moja ulubiona kawiarnia. Nie dlatego, że jest tam najlepsza kawa, a dlatego, że to właśnie tam działy się jedne z najważniejszych dla mnie momentów, a dokładniej mówiąc przy jednym stoliku. Nie wiem, dlaczego zawsze był wolny, gdy tam przychodziliśmy. Jakby był zarezerwowany dla nas na wieczność. Przy nim po raz pierwszy powiedzieliśmy sobie, że się kochamy. W tamte walentynki myślałem, że piosenka, którą chciał przygotować miała być dla mnie, ale to było tylko złudzenie. Nasze pierwsze wakacje były już lepszym doświadczeniem. Byliśmy już parą i codziennie się spotkaliśmy i chociaż nigdy się do tego nie przyzna, to właśnie dla mnie zmienił szkołę. Od tego momentu trochę dorośliśmy, a nasze uczucie do siebie razem z nami. Kocham Blaine'a tak bardzo, że w przeciągu paru minut zdecydowaliśmy się wziąć razem ślub, chociaż wcześniej nie byłem pewien, czy jestem na to gotowy. Zrozumiałem, że nie liczy się czas, ani miejsce, tylko osoba, z którą stoisz przed ołtarzem. Ja miałem takie szczęście, że Brittany i Santana też wtedy ze mną tam stały. Może nie jest to najzwyklejszy ślub, ale czego się spodziewaliście po ślubie Brittany, która jest naszym jednorożcem - zaśmiałem się znowu i inni też to zrobili - Kiedy brałem udział w wyborach Brittany powiedziała, że byłem największym jednorożcem w szkole. - schowałem wolną rękę do przedniej kieszeni spodni - Jednorożec to ktoś, kto jest wyjątkowy i nie boi się tego pokazać. Skoro już wiecie, co to oznacza, to przyznacie, że Brittany jest największym jednorożcem na tym przyjęciu. W końcu to ona to wszystko wymyśliła i zaciągnęła nas do ołtarza, chociaż jeszcze na początku wydawało mi się to niedorzeczne. Szczególnie niedorzeczne było to, że Santana się zgodziła. Szczerze mówiąc nie posądzałbym jej o umiejętność podzielenia się blaskiem w tak ważnym dla niej dniu. Nie jest to typowy ślub, co sprawia, że ten dzień jest jeszcze bardziej niesamowity. Mam nadzieję, że dla was też taki jest i, że, zapamiętacie go do końca życia. Może nawet będziecie opowiadać o nim swoim przyszłym dzieciom - wzruszyłem ramionami - Blainie Devonie Hummelu-Andersonie. Czy zaśpiewasz ze mną duet - podeszłem do niego i podałem mu mikrofon, który ode mnie wziął

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz