10

185 9 0
                                    

Pov Kurt Hummel

Siedzieliśmy razem z Blaine'm u mnie. Zazwyczaj starałem się zrobić tak, żeby nikogo nie było dla naszego komfortu. W końcu nikt nie lubił, jak mu przerywano pocałunki. Wiem, bo Finn uwielbiał mnie tym denerwować.

- Blaine - powiedziałem pomiędzy pocałunkami - Muszę ci coś powiedzieć

- Mhm mów - zszedł pocałunkami na moją szyję

- Rozmawiałem ostatnio z przyjaciółmi i chcą, żebym wrócił do McKinley'a. - odsunął się

- Kurt... - zaczął, patrząc na mnie z politowaniem

- Wiem Blaine - spóściłem wzrok, a on złapał mnie za ręce

- Co z tym chłopakiem, który cię napastował?

- Obiecał, że już nie będzie i, że przypilnuje, żeby inni tego też nie robili. Największym minusem przeniesienia się będzie mniejsza ilość czasu z tobą. - spojrzałem na niego

- Na prawdę za nimi tęsknisz. - bardziej stwierdził niż zapytał

- Wiesz najlepiej. To tobie nimi ciągle zawracam głowę - zaśmiałem się lekko

- To to zrób - wzruszył ramionami - Ja to przeżyję. Tylko obiecaj mi jedno.

- Obiecuję - szczęśliwy nie czekałem nawet na doprecyzowanie tego, co ode mnie oczekiwał

- Pozwól mi powiedzieć, co masz obiecać - zaśmiał się - Chcę, żebyś obiecał mi, że codziennie będziemy się spotykać. W Lima Beans, Breadsticks, u mnie czy u ciebie. - przytaknąłem głową na znak zrozumienia i zgody.

- Oczywiście - uśmiechnięty go pocałowałem

Pov Blaine Anderson

Zmiana szkoły przez chłopaka była dla mnie trudniejsza do przeżycia, niż się spodziewałem, pomimo tego, że codziennie się spotykaliśmy.

Siedzieliśmy właśnie w Breadsticks i czekaliśmy na nasze zamówienie.

- Rachel złamała nos i chce sobie przy okazji go poprawić.

- Bez sensu - widziałem ją parę razy. Jej nos był duży, ale był jej cechą charakterystyczną.

- Wszyscy jej to mówią, ale ona uważa, że pomogłoby jej to w śpiewaniu, więc w tym tygodniu wszyscy ją próbujemy przekonać do tego, żeby tego nie robiła. Każdy ma kompleks, ale trzeba z nimi żyć.

- Nie do końca - powiedziałem cicho - Gdy masz nadwagę, to powinieneś ją zwalczyć dla własnego zdrowia. Wiesz najlepiej, co grozi przez podwyższony cholesterol, bo opowiadałeś mi o swoim tacie.

- Masz rację. Chodzi o rzeczy, których nie da się zwalczyć bez chirurga plastycznego. - wpatrywałem się w niego i słuchałem uważnie - Wracając, musimy sobie zrobić koszulkę z tym, co nas wyróżnia od urodzenia, a czego nie zmienimy.

- Zrobiłeś już swoją? - zapytałem z ciekawością

- Tak - wyciągnął koszulkę z torby - Długo się zastanawiałem, co na niej napisać. Koniec końców zdecydowałem się na to - rozłożył koszulkę i pokazał mi napis

- Lubię chłopców - zaśmiałem się lekko, a Kurt schował koszulkę

- A najbardziej ciebie. Mogę ci zrobić jedną, jak chcesz. Pani Pillsbury udostępnia nam specjalną maszynę przez cały tydzień. - uśmiechnąłem się

- Jasne, nawet wiem, co mógłbym na niej mieć. Włosy - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami

- Na pewno nie jest tak źle - przekręcił głowę

- Mówisz tak, bo nie widziałeś mnie bez żelu. To jest masakra - gestukulowałem rękoma wokół włosów, a u niego wywołało to śmiech

- Ja ci tego nie zrobię. Sam stworzysz sobie ją. Pomogę ci dostać się do maszyny i poczekam na zewnątrz.

- Jak wolisz - pocałowałem go krótko, a po chwili przyszło zamówienie.

Pov Kurt Hummel

Siedziałem właśnie na łóżku Blaine'a i czekałem, aż wyjdzie z łazienki. Przebierał się w koszulkę, którą zrobił. Nie chciał mi jej wcześniej pokazać, pomimo próśb. Ja byłem ubrany w swoją, bo był piątek, co oznaczało podsumowanie tygodnia.

Nagle wyszedł z łazienki, a ja spojrzałem na niego i przeczytałem napis

- Kocha chłopaka - zaśmiałem się. To urocze, że dopasował swój nadruk do mojego.

- Stwierdziłem, że włosy mogę ujarzmić żelem, a tego, że czuję coś do ciebie nie zmienię - usiadł obok mnie i go pocałowałem

- Tak się zastanawiałem, czy nie chciałbyś pójść ze mną na bal - zapytałem niepewnie, ale uśmiech, który się u niego pojawił rozwiał moje wątpliwości

- Oczywiście - pocałował mnie - Będę zaszczycony

Pov Blaine Anderson

Przed balem się straszenie stresowałem. Nie wiedziałem, jak w szkole chłopaka zareagują na to, że wziął mnie ze sobą. Starałem się wyglądać najlepiej, jak mogłem.

Siedziałem właśnie na kanapie w jego salonie i czekałem, aż się przygotuję. W końcu zszedł z góry w koszuli, marynarce i w kilcie? Rozumiem, że nie mieli się nad nim znęcać, ale mógł ich dodatkowo nie prowokować.

Wyglądał cudownie. Jestem pewien, że gdyby się zgłosił, a uczniowie nie byli homofobiczni byłby królem balu.

Pov Kurt Hummel

Bal spędziłem w świetnej atmosferze i ze wspaniałymi ludźmi. Nie podobało mi się zachowanie Jessego względem Rachel, ale nie spodziewałem się, że przez to Finn zrobi aferę i zostanie wyproszony z balu.

Nadszedł czas na ogłoszenie króla i królowej balu. Królem został Dave Karofsky, a Królową...

- Królową balu zostaje Kurt Hummel - powiedział dyrektor szkoły, a ja chciałem się zapaść pod ziemię. Stałem przez chwilę osłupiały, nie potrafiąc znieść wzroku wszystkich wybiegłem z sali i pobiegłem do łazienki. Zamknąłem się w jednej z kabin i zacząłem płakać. Nie startowałem do tego, nawet nie byłem dziewczyną.

- Kurt! - usłyszałem głos Blaine'a i pukanie do drzwi - Otworzysz? - zapytał spokojnie, lecz przez pewien czas tego nie zrobiłem.

Po chwili, gdy się uspokoiłem wyszedłem z kabiny. Cały czas czekał, aż wyjdę. Od razu mnie przytulił.

- Nie płacz - ścisnął mnie mocniej, po czym się odsunął

- Nie powinienem wygrać, nie jestem dziewczyną - złapał mnie za ręce

- Ja to wiem Kurt i oni też to wiedzą. Wyglądasz świetnie, więc nie pozwól sobie popsuć wyglądu płaczem przez tych idiotów. - zaśmiałem się, a chłopak wytarł mi papierem łzy z policzków - Wyglądasz lepiej, niż wszystkie osoby tutaj razem wzięte

- Dziękuję - słowa Blaine'a poprawiły mi humor i byłem gotowy, żeby wrócić na salę, pocałował mnie

- Lepiej? - przytaknąłem głową - W takim razie idź tam i pokaż im, że zasłużyłeś na koronę - zaśmiałem się i wróciliśmy na salę, trzymając się za ręce.

Z wysoko podniesioną głową przyjąłem koronę, później było najgorsze. Taniec króla i królowej. Dave zwiał, w sumie mogłem się tego spodziewać.

- Mogę z tobą zatańczyć? - odwróciłem się i zauważyłem Blaine'a, który wystawiał rękę w moim kierunku. Przyjąłem ją i zaczęliśmy tańczyć wolny taniec.

- Dziękuję - szepnąłem - Za wszystko

- Nie ma za co, zawsze będę cię wspierać - szepnął, po czym pocałował mnie w szyję, uwielbiałem, jak to robił

And I will give the world to you [Klaine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz