Richie, stał, wpatrując się w drzwi. Był wściekły i to jak. Stanley, postanowił zwyczajnie to zignorować, dalej wypakowując swoje rzeczy. Nie będzie z nim przecież rozmawiał o tym jak z dzieckiem.
—Idę do Mike'a—burknął, wychodząc z pomieszczenia.
Potrzebował rozmowy z przyjacielem. Nie wyobrażał sobie, że Eddie będzie codziennie przychodził do jego pokoju, a co dopiero będzie się odzywać. Jego oddech irytował chłopaka, więc gdy ten już coś mówił było po wszystkim. Bez pukania otworzył drzwi, wchodząc w głębszą część pokoju. Skrzywił się widząc, że Mike gdzieś poszedł, jednak uwagę chłopaka przykuło drugie łóżko.
Jakie było zdziwienie, gdy zobaczył tam Eddiego, przeglądającego coś w telefonie.
—Mike poszedł się przejść gdzieś, więc nie powiem ci za ile wróci—powiedział, od razu, dalej przeglądając media.
—Co ty tu kurwa robisz?
—Akutlanie?—uniósł wzrok, patrząc na niego jak na idiotę.—Mieszkam.
—Masz pokój z moim przyjacielem?—spytał, zszokowany całą sprawą.
—Tak—stwierdził, znów opuszczając głowę w telefon. Nie chciał dyskutować z wyższym. Nie widział nawet sensu tej rozmowy.
Okularnik, sam za to nie wiedział czy bardziej irytowała go obecność chłopaka, czy to, że ma go gdzieś. Nie myśląc za wiele, podszedł do niego, zabierając telefon z ręki. Eddie jak ja zawołanie, podniósł się do siadu.
—Oddaj go—mniejszy, spojrzał na niego zirytowany. Nie miał ochoty na durne żarty Richiego.
—Bo?—przybrał najbardziej kpiący ton jaki mógł, śmiejąc się pod nosem z mniejszego.
Gdy ten wstał z łóżka, próbując wyrwać mu telefon, okularnik uniósł wyżej dłoń z urządzeniem. Eddie, starał się go dosięgnać, a jego włosy były pod nosem Richiego. Mógł poczuć ich zapach. Dokładnie taki, jaki zapamiętał z tamtego dnia.
Eddie, stracił równowagę, ponownie upadając na łóżko. Jego koszulka, podwinęła się w górę, a Richie dostrzegł dużego siniaka, obok którego znajdowało się pare malinek.
—Czyli, jednak puszczalski—mruknął, łącząc fakty. Uniósł brwi, śmiejąc się pod nosem.—Wiedziałam, że zawsze miałem rację.
Eddie, zakrył kawałek swojego torsu, wstając i wyrywając mu szybko telefon. Odwrócił się napięcie, kładąc na swoim łóżku. Richie, zdziwił fakt, że ten nic mu nie odpowiedział. Nie widział też mimiki chłopaka, który leżał tyłem do niego, dalej szukając czegoś w telefonie.
—Richie?
Czarnowłosy, słysząc znajomy głos, poczuł ulgę na sercu.
—Mike—powiedział uradowany, chwytając chłopaka za ramię. Wyciągnął go z pokoju, zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć.—Mam pokój ze Stanem—powiedział przerażony, gdy byli już na korytarzu.
—A ja z Eddiem, i?
—I to, że musimy coś z tym zrobić!
—Nie przesadzaj. Siedziałem z Eddiem parę minut w pokoju i przyznam, że jego towarzysko jest naprawdę mega.
Richie, uniósł brwi, czując jak złość w nim rośnie. Przecież to zdrada! Wybrał stronę jego wroga!
—Wolisz Eddiego odemnie?—spytał w pełni poważnie.
—Co? Nie, nie to mam na myśli.
—Co on ma czego ja nie mam?—załamany, oparł się o ścianę.
CZYTASZ
Fucking Tozier || Reddie
FanfictionGdzie Eddie i Richie nienawidzą się do granic możliwości, ale los uwielbia łączyć ich drogi razem.