Rozdział 15

2.7K 182 297
                                    


Eddie i Richie, właśnie wracali do pokoju. Po ich cudownych wyczynach piekarskich prysznic był ich największym zapotrzebowaniem. Otworzyli drzwi, dalej cicho śmiejąc się pod nosem.

—Pójdę pierwszy—powiedział Eddie, szukając ubrań na zmianę.

—Niech będzie.

Richie, przysiadł na swoim łóżku obserwując mniejszego. Musiał przyznać, że Eddie był naprawdę urokliwy. Drobna sylwetka bardzo pasowała chłopakowi. Okularnik, nie mógł wyobrazić sobie go większego, czy szerszego w barkach. Świetnie wyglądał w takiej odsłonie.

Eddie, znalazł swoje poszukiwane ubrania, więc nic nie mówiąc ruszył w stronę łazienki. Tozier, obserwował przez chwilę, gdy ten odchodzi, następnie gdy miał pewność, że jest już sam, wyciągnął ze swojej walizki zeszyt. Dokładnie ten, w którym opisywał swoje zauroczenie co do jąkały. Zakręcił długopisem w dłoni, następnie zaczynając pisać na kartce.

Okej, tym razem może nie będę pisał o Bill'u. Chociaż może warto powiedzieć co u niego słychać? W końcu dalej mi się podoba.

Zakochał się, oczywiście nie we mnie. To by było za piękne, gdyby dostrzegł kogoś interesującego we mnie. Nie mam już u niego szans. To trochę przykre, ale co ja mogę zrobić?

Za to muszę ci przyznać, że w ostatnim czasie dziwnie ja i Eddie (ta mała szuja) zaczęliśmy się akceptować. A nawet spędzać miło czas, jeśli mogę to tak nazwać.

Okazało się, że wcale nie jest taki puszczalski. Chociaż nadal czasem z przyzwyczajenia prawie tak na niego mówię. Staram się ugryźć w język, ale to już kwestia czasu. Mówiąc szczerze jego towarzystwo jest nawet znośne.

I tak dalej go nie lubię. I nie będę lubił, przenigdy.

Zamknął zeszyt, wrzucając go ponownie w bagaż. Nie miał zamiaru zostawiać go na widoku, to by było idiotyczne. Słysząc jak zamek łazienki się przekręca, podskoczył w miejscu.

—Będę szedł do Stana—powiedział, wychodząc z łazienki.—Będziemy u niego i u Mike'a w pokoju, jakbyś czegoś potrzebował.

Richie, wyłączył już myślenie przy jego pierwszych słowach. Był zajęty podziwianiem wyglądu niskiego bruneta. Krótkie ogrodniczki, a pod nimi kolorowa bluzka, świetnie na nim leżały. Szczególnie, że zgrabne nogi chłopaka były znacznie odsłonięte. Nie ukrywajmy, ma się czym chwalić. Okualrnik, pokiwał głową, patrząc jak ten wychodzi. Musiał przyznać jedno.

Od tyłu też wyglądał genialnie.

Czarnowłosy, jakby właśnie do niego doszło o czym myśli, uderzył się mentalnie. Wziął swoje ubrania, również idąc do łazienki. Liczył, że tam się ogarnie.

***

—Wyglądasz bardziej jak człowiek—uznał Stan, gdy Eddie przekroczył próg pokoju.

—Dziękuję?—zaśmiał się cicho.

Zza Stana, wyłonił się Mike, który na widok chłopaka zagwizdał. Eddie, dostrzegł w tle Bill'a, który leżał na łóżku jego przyjaciela. Brunet, wszedł głębiej w pokój, siadając na podłodze.

—C-co wam odwaliło n-na tych zajęciach?

—Też chciałbym wiedzieć—wtrącił się Mike, posyłając niskiemu chłopakowi uśmiech.

—Nic wielkiego. Zwyczajnie się wygłupialiśmy.

—Ale dla was to jest coś wielkiego—stwierdził Stan, a reszta przyznała mu rację.—Polubiliście się?

—Co?—Eddie, skrzywił się, po chwili biorąc głęboki wdech.—Nie! Zdecydowanie nie. To samo tak wyszło—wzruszył ramionami, a ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi.

Mike, energicznie ruszył do drzwi, otwierając je.

Richie! Właśnie o tobie rozmawialiśmy!

Każdy w pokoju wewnętrznie właśnie dusił Mike'a, za jego bezpośredniość. Mógł się ugryźć w język chociaż ten jeden raz.

Richie, zaśmiał się pod nosem, wchodząc do środka. Posłał każdemu lekki uśmiech, siadając koło Bill'a.

—Poróbmy coś—stwierdził Mike, patrząc na swoich znajomych.

—N-niby co?—Bill, uniósł wzrok zza telefonu.

—Obejrzyjmy coś—rzucił Stan, uśmiechając się szeroko.—Ja wybiorę!

Eddie, juz wiedział, że nie zapowiada się dobrze.

***

—Nigdy więcej nic z wami nie obejrzę!

—Eddie, bez paniki—zaśmiał się Mike, patrząc jak mały chłopak kołysze się w różne strony.

—E-eddie ma rację. To b-było straszne—stwierdził równie przestraszony Bill.

Wszyscy roześmiali się patrząc na nich, gdy Richiego zastanawiała jedna sprawa.

Nie rozumiał czemu przestraszony Eddie, w jego oczach wydawał się jeszcze słodszy od Bill'a.

________________________________________

Macie ten nocny jak zazwyczaj

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz