Rozdział 39

2.2K 140 381
                                    

Eddie, obudził się w łóżku, czując jak silne ramiona obejmują jego ciało. Czuł rozchodzącą się po jego ciele fale ciepła, która spowodowana była bliskością Richiego. Wyswobodził się z jego uścisku, zeskakując z łóżka. Poczuł silny ból w dolnych partiach swojego ciała, ale postanowił to zignorować. Spojrzał na podłogę, na której dało się dostrzec ich ubrania. Nie myśląc za wiele wziął ogromną koszulę Richiego, wkładając ją na siebie. Podszedł do szafy, wyciągając czystą bieliznę, którą od razu włożył. Koszula, która sięgała mu dalej niż połowa ud, zastąpiła mu krótkie spodenki, które prawdopdobnie by ubrał.

Wyszedł ze swojego pokoju, idąc do kuchni. W głowie siedziały mu wspomnienia z ostatniej nocy, oraz pytanie czy dla Richiego cokolwiek to znaczyło. Obawiał się, że chłopak mógł go wykorzystać, nawet jeśli taki nie jest. Nie chciał też tworzyć własnych teorii na ten temat. Wolał zaczekać na chłopaka i pogadać z nim na spokojnie. Wziął głęboki wdech, wyciągając toster. Kucharzem nie był, a zrobienie tostów nie było niczym szczególnie trudnym.

W pewnym momencie poczuł oddech na karku. Ignorując go, dalej robił tosty, gdy dwie silne dłonie złapały go za po obu stronach tali. Kątem oka dostrzegł Richiego, który położył swoją głowę na jego ramieniu.

—Ładnie to tak kraść moje ubrania?—spytał, zaraz po tym całując mniejszego w szyję.

—Teraz już ta koszula jest moja. Mieszkasz drzwi naprzeciwko, przejdziesz pare metrów bez koszulki—zacisnął ręce na swojej zdobyczy, na co Richie wesoło się zaśmiał.

—Lepiej w niej wyglądasz—stwierdził, odsuwając się od chłopaka. Opuścił swój wzrok niżej, uśmiechając się szeroko.—Znacznie lepiej.

—Pieprz się—Eddie, włożył jeszcze nie gotowe tosty do tostera, mocno zatrzaskując zamek. Kiedyś tego nie zrobił i tosty skończyły na stoliku.

Odwrócił się w stronę Richiego, robiąc krok w przód. Posłał mu lekki uśmiech, a ukochany szybko uniósł go do góry. Położył mniejszego na blacie kuchennym, wbijając się w jego usta. Dopiero wtedy Eddie dostrzegł, że Richie ma na sobie zaledwie bieliznę. Mocno objął swoją sympatię nogami, zbliżając ich jeszcze mocniej. Wplatali w swoje włosy dłonie, co jakiś czas pociągając za któryś kosmyk. Pocałunek pewnie trwałby jeszcze dłużej, gdyby nie robiące się tosty. Eddie, zeskoczył z blatu, odłączając kabel od tostera z gniazdka. Wyciągnął gorące jedzenie, przekładając je na talerz.

—Idziesz?—spytał, wychodząc z kuchni. Richie, poszedł za nim, kierując się wspólnie do salonu.

Usiedli przy stole, początkowo jedząc w ciszy. Co jakiś czas zerkali na siebie, uśmiechając się delikatnie.

—Chciałem ci powiedzieć,—zaczął Richie, skupiając na sobie pełną uwagę chłopaka—że wszystko co się między nami stało, ma dla mnie ogromne znaczenie.

—Richie, nadal żałuję tego co się stało. No wiesz, z Henrym, tobą i mną. Zniszczyłem wszystko po całości, wiem, że nie zachowałem się okej. Ale jeśli byłbyś w stanie zaufać mi ponownie—chłopak, zaczął bawić się swoimi palcami, obawiając się odpowiedzi wyższego—to naprawdę byłbym szczęśliwy.

—Myślisz, że zrobiłbym z tobą to wszystko gdybym nie chciał naprawić naszej relacji?—położył dłoń na policzku Eddiego, pocierając go kciukiem.—Naprawdę mi na tobie dalej zależy.

—Co jest między nami?—Eddie, spojrzał na niego z pełną powagą.

—Sam nie wiem. Zerwaliśmy, a i tak cały czas robimy to samo.

—Myślisz, że powinniśmy coś z tym zrobić?—Eddie, niepewnie położył dłoń chłopaka na tej jego.

Oczywiście, że chciał coś z tym zrobić, ale nie wiedział jak może to powiedzieć. Uśmiechnął się do niego, wstając ze stołu.

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz