Rozdział 24

2.6K 155 375
                                    


—Eds, chciałbym z tobą porozmawiać.

—O czym?—brunet, uśmiechnął się lekko, patrząc na okularnika.

Richie, był na siebie zły, że nie przemyślał wcześniej, jak będzie wyglądać ta rozmowa. Teraz jest skazany na improwizację. Podszedł do Eddiego, chwytając jego dłonie.

—O nas—zaczął, po chwili zdając sobie sprawę, jak dziwnie to zabrzmiało.—Znaczy nie o nas! W sensie o tym co jest między nami, czyli wsumie też o nas, ale nie chce żeby to brzmiało dziwnie. Czy to co mówię brzmi dziwnie?

Eddie, spojrzał na niego jak na idiotę, więc Richie postanowił kontynuować.

—Lubię cię. Bardzo cię lubię i popełniłem wiele błędów, nie raz. Żałuję wszystkiego co zrobiłem, bo naprawdę czuje do ciebie więcej niż kiedykolwiek przewidywałem—Richie, sięgnął jedną dłonią do kieszeni, drugą wciąż trzymając Eddiego.—I bardzo chciałbym żebym to co jest między nami trwało dłużej.

Richie, włożył w dłonie Eddiego, małe czerwone pudełeczko, cały czas utrzymując z nim kontakt wzrokowy.

—Nie wiem jak to ująć—westchnął zawstydzony Richie.—Chciałbyś, no wiesz, zacząć się ze mną tak oficjalnie umawiać?

—Znaczy być parą?—spytał Eddie, który wyraźnie pogubił się w jego słowach.

—Tak, tak być parą. Jestem beznadziejny w takich rozmowach, przepraszam.

—Richie, chcesz być moim chłopakiem?—spytał Eddie, przejmując inicjatywę rozmowy.

Oklarnik, zarumienił się lekko, sam nie wiedząc czemu tak zareagował. Pewność siebie, była jego główną cechą, więc to nie było do niego podobne. Położyli dłoń na jego policzku, łącząc ich usta w czuły, ale przelotny pocałunek.

—Właśnie do tego próbowałem dojść—oboje, zaśmiali się cicho.—Chce i to bardzo.

—Poza tym, Rich, nie musiałeś mi nic kupować—westchnął, patrząc na małe pudełko.

—No weź! Chciałem ci zrobić przyjemność.

Eddie, niepewnie otworzył drobne pudełko, wyciągając z niego szary łańcuszek. Spojrzał na małą zawieszkę na której końcu mógł dostrzec łapacz snów.

—Jest śliczna—posłał chłopakowi szeroki uśmiech.—Czemu akurat łapacz snów?—spytał zaciekawiony.

—Żebyś nigdy więcej nie płakał—Richie, zgarnął włosy z jego czoła.—W symbolice łapacz snów ma odpędzić każdą złą emocje.

Kaspbrak, przytulił chłopaka, wyraźnie zadowolony z prezentu. Wręczył mu w dłoń wspominany łańcuszek, odchylając głowę. Dla Richiego, był to wyraźny znak, żeby zapiął mu błyskotkę.

—Poza tym, musisz mi się obiecać—powiedział, kończąc zapinać łańcuszek. Odsunął się od niego, podziwiając jak dobrze Eddie wygląda.

—Co takiego?—spytał, uśmiechając się szeroko.

—Jeśli cokolwiek będzie się działo z Patrick'iem, Bowers'em, czy kimkolwiek innym, powiesz mi od razu.

Eddie, trochę zbladł, ale zaraz potem, posłał mu niewinny uśmiech.

—Jasne.

***

—Jedziemy gdzieś jeszcze dziś?—spytał Mike, kończąc obiad.

—Nic nie mówili—Stanley, wzruszył ramionami, gdy po chwili na jego twarz wstąpił smutny grymas.—Wiecie, że pojutrze wracamy? Wolałbym tu zostać.

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz