Wesoły śmiech rozbrzmiał z ust Connor'a, gdy razem z Richiem przechodzili przez park. Dobrze się dogadywali, a atmosfera między nimi była bardzo luźna. Richie, nie odczuł żadnego napięcia między nimi, mimo nieprzyjemnej dla niego sytuacji w kawiarni. Miał świadomość, że Connor mówił o Eddiem, co trochę go zaniepokoiło. Ale co mógł zrobić? Przecież nie zrobi mu pewnie czegoś złego, a zwyczajnie porozmawia. Connor, nie wyglądał na osobę agresywną, więc może nie chciał podnieść na niego ręki.—Tutaj mieszkam—Connor, uśmiechnął się szeroko widząc swoje mieszkanie.
—W takim razie, do zobaczenia Connor.
—Zaczekaj!—Connor, złapał go za rękę, przyciągając do siebie.—Dziękuję za dziś.
Ich ciała prawie się stykały, a Connor śledził posturę Richiego od góry do dołu. Uśmiechał się sam do siebie, aż wreszcie złożył drobny pocałunek na jego policzku. Posłał mu czarujący uśmiech, odchodząc w stronę swojego domu.
Richie, stał jeszcze chwilę w miejscu, widząc jak Connor znika z jego pola widzenia. Przyjechał kciukiem po swoim policzku, dalej czując usta chłopaka. Nie myślał, że ten tak z nim pożegna. Przygryzł wargę, uśmiechając się lekko. Ruszył w stronę swojego domu, próbując myśleć o blondynie.
Jednak tylko próbując, bo w jego głowie cały czas był Eddie.
***
—Wolał się spotkać z jakimś chłopakiem! Rozumiecie to?
—Absolutnie nie—Mike, spojrzał na niego, kiwając głową.
—W-w jakimś stopniu.
—Mhm—Stanley, schował twarz w koszulce Bill'a, a ten szybko go objął.
Siedzieli w czwórkę u Eddiego, słuchając jego wyżaleń na temat Richiego. Zazwyczaj przychodził do niego sam Stan, kiedy miał jakiś problem, ale od czasów wycieczki Mike i Bill również wpadali do niego na plotki. Naszczęście Mike nic nie wynosił z tego co tam padło, a wręcz sam uczestniczył żywo w dyskusji. Mimo zerwania Eddiego z Richiem, nie chciał niszczyć kontaktu z mniejszym chłopakiem. Polubił go i to bardzo, więc nie umiał zwyczajnie udawać, że go nie zna.
—Myślę, że powinieneś z nim porozmawiać—czarnoskóry, chwycił telefon Eddiego, rzucając go w jego kierunku.
—Po co mi on?—uniósł urządzenie, nie mając pojęcia czemu Mike postanowił mu go podać.
—Dzwoń do Richiego. Spytasz czy przyjdzie do ciebie na noc, któregokolwiek dnia.
—Znaczy kiedy? Mike, to głupie! Nie wiemy co mi odpowie, a poza tym powinniśmy przemyśleć dzień! Niedziela, nie, bo to już jutro, poniedziałek też nie, bo mamy ważny test we wtorek! Nie wiem, który dzień będę mu pasował—zaczął swoje narzekanie, które pewnie by kontynuował gdyby nie głośny krzyk jego przyajciela.
—Środę! Zaproś go na pieprzoną środę i po problemie!—krzyknął, patrząc na Eddiego z mordem w oczach. Zaraz potem wrócił do przytulania jąkały, który chyba przestraszył się go, tak jak reszta.
—Czasem myślę, że masz jakieś dwie osobowości, Stan—zaśmiał się Mike, ale zaraz potem dostał poduszką.
—Ale wy macie problemy—burknął blondyn, wstając z łóżka. Podszedł do Eddiego, zabierając mu telefon, a następnie szukając odpowiedniego kontaktu. Wcisnął w dłonie bruneta, już dzwoniący telefon, uśmiechając się przy tym szeroko. Wskoczył wręcz na Bill'a, dumny ze swojego czynu.
Eddie, patrzył ślepo na telefon, mając zamiar nakrzyczeć na Stana. Zanim było mu dane cokolwiek jednak powiedzieć, rozbrzmiał głos Richiego.
CZYTASZ
Fucking Tozier || Reddie
Fiksi PenggemarGdzie Eddie i Richie nienawidzą się do granic możliwości, ale los uwielbia łączyć ich drogi razem.