Rozdział 48

1.6K 112 81
                                    


Początek wakacji, rozpoczął się zdecydowanie pozytywnie. Gorąca temperatura sprzyjała każdemu, umożliwiając wszystkim długie spacery. Bill ze Stan'em potrafili przesiedzieć razem cały dzień, zazwyczaj na podwórku Bill'a. Eddie, czasem już miał wrażenie, że jego przyjaciel zmienił swoje miejsce zamieszkania. Mike, wyjechał ze swoją rodziną na Florydę, ale starał się kontaktować z przyjaciółmi jak najczęściej. Welsey zresztą podobnie, tyle, że wraz ze swoim dziadkiem wyjechali na Jamajkę. Podobno starszy mężczyzna znalazł tam dużą ilość nowych adoratorek.

Richie ze swoim ukochanym szli przez las, rozmawiając na różne tematy. Matka Eddiego, która aktualnie większość czasu przebywała w domu, nie miała nawet zamiaru na nich patrzeć. Mimo, że matka Richiego starała się pomóc kobiecie to zaakceptować, ta trzymała się swoich dziwnych poglądów.

Richie, jak sam mówił ma zamiar przybrać większą ilość mięśni przez całe wakacje, jednak jak narazie nabrał tylko wagi ogólnej przez naleśniki swojej mamy, które praktycznie codziennie jadł z Eddiem. Mniejszy  chłopak, niewiadomo jakim cudem za to, nie zmienił swojej wagi wcale. Wydawało się nawet, że w jakimś stopniu schudł.

—Głowa mnie boli—Rich, objął Eddiego, wkładając głowę w jego włosy. Poczuł ich zapach, który nie zmienił się nawet trochę. Przyjemny zapach, dalej dawała mu wspomnienia o ich początkowo nieprzyjemnej relacji.

—Chcesz tam usiąść?—Eddie, wskazał palcem na małą altankę w której środku dało się dostrzec ławkę. Rich, przejrzał się całemu miejscu, by zaraz pociągnąć Eddiego w właśnie te stronę.

Usiedli na drewnianej powierzchni, próbując znaleźć wygodną pozycję. Końcowo Richie siedział oparty plecami, a na jego udach położoną miał głowę Eddie, który wpatrywał się w niebo. Nie musieli nic do siebie mówić, wystarczyło, że byli obok. Okularnik, przyjechał palcem po policzku Eddiego, uśmiechając się przy tym szeroko.

—Bycie tak ślicznym powinno być zakazane—burknął, a Eddie głośno się roześmiał.—Z dnia na dzień jesteś coraz piękniejszy.

—I tylko to ci się we mnie podoba?—spytał, wyraźnie zaintyrgowany słowami chłopaka.

—Oczywiście, że nie. Na przestrzeni lat dalej uważam cię za mała szuje, tylko teraz znacznie lepszą. Widzę każdą twoją zaletę, słonko—położył dłoń na twarzy chłopaka, na co ten wydał z siebie cichy jęk niezadowolenia.

—Zabieraj łapy, Rich!—podniósł się do siadu, obracając się w stronę swojego chłopaka.—W takim razie co byś we mnie zmienił?

Richie, był zaintelignety żeby wpaść w te głupią pułapkę. Nie da się sprowokować do drobnej sprzeczki, a potem kupowania mu kwiatów.

—Jesteś idealny—uznał, jednak Eddie skrzywił się lekko.

—Nie kłam, kretynie. Widzę, że chciałeś powiedzieć mi coś innego.

—Chciałbym żebyś był dla mnie może czasem milszy—uznał, będąc pewnym do czego zmierza ta rozmowa.

—Czy ty mówisz mi, że nie jestem wystarczająco miły?—chłopak, uniósł lekko głos, patrząc na okularnika.

—Zależy od dnia.

Eddie, już szykował się do sprzeczki, którą oczywiście, by wygrał, gdy Richie przyciągnął go do mocnego uścisku. Chłopak jak na zawołanie oplótł jego ciało nogami, trafiając tym na jego kolana. Siedzieli wtuleni w siebie, wyraźnie zamyśleni w różnych kwestiach.

—Myślisz, że kiedyś zerwiemy?—Eddie, mówiąc to, ledwo powstrzymał swój głos przed drżeniem. Ostatnio dużo o tym myślał, bojąc się, że straci wyższego chłopaka.

—Czemu tak pomyślałeś?

—Pary często ze sobą zrywają. Nie chce żeby z nami było podobnie, ale boje się tego. Naprawdę nie chce Cię stracić.

Richie, oparł głowę o jego ramie również zaczynając myśleć na ten temat. Nigdy tak naprawdę się nie zastanawiał co by się wtedy stało. Nie miał pojęcia nawet, czy poradziłby sobie bez Eddiego.

—Nie myśl nawet o tym—pocałował chłopaka w żuchwe, starając się dodać mu otuchy.—Naprawdę cię kocham, Eds.

Między nimi zapanowała chwila ciszy, którą przerwał cichy śmiech Eddiego.

—Też cię kocham, kretynie—obrócił w swojej dłoni srebrny łańcuszek, uśmiechając się sam do siebie.

Oboje, nie umieli sobie wyobrazić życia oddzielnie.

________________________________________

Jeszcze dziś pojawi się epilog

Poza tym łapcie

Mam nadzieję, że wyjdzie dobrze hahah

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mam nadzieję, że wyjdzie dobrze hahah

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz