Rozdział 42

1.7K 126 160
                                    


—Co za kretyn—mama Richiego, popiła swoją herbatkę.

—Dokładnie—odpowiedział Eddie, kończąc jeść ciasto.

Właśnie on, wraz z mamą Richiego robili sobie życiowe plotki. Kobieta, opowiadała mu o swoich pierwszych rozterkach miłosnych, a Eddie skończył opowiadać o przedmiotowym traktowaniu przez Henrego. Odkąd dowiedziała się o związku Eddiego zw swoim synem, zaczęła spędzać z mniejszym bardzo dużo czasu. Wiedziała, że ma bardzo słabą syatucje w domu, a jego rozmowy z Sonią były strasznie niekomoftowe. Chciała pokazać mu, że może jej zaufać. W pewnym momencie zaczęła widzieć w chłopaku jakąś codzienną część swojego życia.

Chociaż uważała, że jest za dobry dla jej syna. W końcu Richie to Richie.

—Takiego to bym roztrzaskała na ulicy—uznała, agresywnie zaciskając pięść. Eddie, kiwnął głową, wyraźnie zadowolony, że kobieta go rozumie.—A jak z Richiem?

—Wszystko dobrze—uśmiechnął się szeroko na myśl o okularniku. Czekał na jego powrót od Mike'a, chociaż z każdą sekundą rozmowa z kobietą robiła się przyjemniejsza.

—Pamiętaj, że jeśli cię zrani to osobiście go uduszę. Musi doceniać, że ma kogoś takiego jak ty.

Po pokoju rozległ się śmiech chłopca któremu towarzyszył cichy chichot kobiety. Całą sytuację przerwał dźwięk otwieranych drzwi, oraz głośne kroki.

—Już jestem!—Richie, zrzucił swoje buty, wchodząc w głębszą część domu.—Jest Eddie?—spytał, patrząc w stronę salonu. Dostrzegając małego chłopca na kanapie, uśmiechnął się szeroko.

Szybko do niego podszedł, składając pocałunek na policzku. Mniejszy, zarumienił się lekko, czując się dziwne z tak zwyczajnym okazywanie uczuć przy matce Richiego. Wyższy za to raczej się tym nie przejmował, w końcu kobieta cieszyła się z ich związku. Wskoczył na miejsce obok niego, obejmując go.

—O czym rozmawiacie?—spojrzał na kobietę, opierając głowę o te Eddiego.

—Praktycznie o wszystkim—mruknął, nie mając zamiaru wtajemniczać swojego syna w ich potajemnie plotki.

—Raz o tym, raz o tamtym—dodał chłopak, odsuwając od siebie już pusty talerz po cieście.

Czarnowłosy westchnął wiedząc, że niczego się nie dowie. Był ciekawy czy o nim też rozmawiają, ale za każdym razem mówili mu to samo. Czyli wsumie nic. Przytulił do siebie mocniej drobnego chłopca, całując go w szyję.

—Mogę wam zrobić zdjęcie?—spytała podekscytowana kobieta, sięgając po swój telefon.

—Mamo, ale po co?—Rich, skrzywił się, widząc jak jego matka jest już gotowa do działania.

—Wyglądacie razem tak uroczo. Będzie pamiątka! Kiedyś wam to pokaże!

Richie, spojrzał na Eddiego, który niepewnie kiwnął głową. Kobieta uniosła aparat, robiąc pare zdjęć chłopcą.

—Możemy iść już do mnie do pokoju?

—Ty to jesteś—burknęła kobieta, przewracając oczami.—Posiedziałby ze starszą kobietą, ale po co? Tylko Eddie mnie tu docenia—wyciągnęła piąstkę w stronę niskiego chłopca, a ten przybił jej żółwika.—No już lećcie.

Okularnik, wziął chłopaka za rękę, wybiegając z pokoju. Zamknęli za sobą drzwi, śmiejąc się cicho.

—Od kiedy moja mama jest twoim kumplem?

—Szczęśliwi czasu nie liczą—wzruszył ramionami, a Richie roześmiał się głośno.—Nie wiem czemu, ale przypomina mi trochę Wesley'a.

Twarz wyższego diametralnie się zmieniła. Przybrała bardziej poważny wyraz, który nie wyglądał zbyt sympatycznie. Był zazdrosny o Wesley'a, mimo, że starał się to ukrywać. Wydawało mu się, że chłopak jest za blisko z Eddiem. Do tego brunet często robił właśnie przy nim najdziwniejsze akcję. Czuł, że rudy chłopak może być od niego ważniejszy, co szybko starał się odpędzać. Często rozmawiał o tym z Eddiem, który mówił mu to samo. Nawet raz rozmawiał z Wesley'em, co jednak nic nie dało. Cały czas odczuwał obawy, że rudowłosy może wygryźć go z roli kochanego chłopaka.

—Rich, nie bądź o niego zazdrosny—upomniał Eddie, poznając ten wyraz twarzy u chłopaka.—Wiesz, że kocham tylko ciebie, tak?

—Jasne, że wiem—odparł, otwierając swoje ramiona. Mniejszy, wpadł w nie, mocno przytulając Richiego.

Nie chciał by chłopak czuł się gorszy od jego przyjaciela. Wiedział, że nigdy nic nie poczuje do Wesley'a, ze wzajemnością do tego. Oboje, widzieli w sobie tylko dobrych kumpli.

Złapał Richiego za rękę, prowadząc w stronę łóżka. Upadli na nie plecami, śmiejąc się radośnie. W końcu okularnik złączył ich usta w czuły pocałunek, którego bardzo teraz potrzebował.

Potrzebował poczuć, że chłopak jest jego.

***

—Dzień dobry—uśmiechnął się nieśmiale Stan, gdy matka Bill'a otworzyła mu drzwi.

Panowała w nim dość napięta atmosfera, spowodowana nagłym dowiedzeniem się o związku ich syna.

Poza tym była to pierwsza wizyta Stana od tego czasu, której bardzo się obawiał.

—Cześć Stan—odparła, następnie odsunęła się w drzwiach.—Wejdź.

Blondyn, wszedł do środka, a mniejszy od niego chłopiec zaczął biec w jego stronę.

—Stan!—Georgie, przytulił chłopaka w pasie, co wyższy odwzajemnił.

Po domu rozległy się kroki, a na schodach ujrzał swojego ukochanego. Jąkała zaczął schodzić po schodach, by następnie móc złożyć nieśmiały pocałunek na jego ustach. Czuł wzrok swojej matki, ale postanowił to zignorować. Ruszyli do jego pokoju, gdzie usiedli na podłodze.

—O-oglądamy coś?—spytał Bill, a Stanley znacząco się ożywił. Już miał wziąć swojego laptopa, gdy drzwi od pokoju się otworzyły.

—Mogę z wami porozmawiać?—mama Bill'a, posłała im lekki uśmiech. Chłopcy, kiwnęli głowami, a kobieta usiadła koło nich na podłodze.—Dużo ostatnio nad tym myślałam. I zrozumiałam, że liczy się wasza szczęście. Chciałam wam powiedzieć,—wzięła głęboki wdech, który wskazywał na to, że jest jej trudno—że to nie ma znacznie kogo kochacie. Czy kobietę, czy mężczyznę. Ważne, że kochacie. Z twoim ojcem będzie trudniej Bill, ale postaram się—zaczęła mówić, ale Bill mocno ją przytulił. Tkwili w uścisku, a kobieta w pewnym momencie gestem ręki zaprosiła do niego również Stana. Blondyn, niepewnie dołączył do czułości, która okazała się naprawdę przyjemna.

Cieszył się, że odważył się przyjść do Bill'a.

_________________________________________

Macie coś na noc hahah

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz