Rozdział 6

2.9K 183 529
                                    


Richie, właśnie kończył szykować się na wymarzone spotkanie. Dawno nie był taki szczęśliwy, w końcu Bill zaprosił go na randkę. To nie byle co! To kolejny krok do jego maleństwa.

Poza tym pisał z nim, pare minut. Niby tylko o spotkaniu, jednak Mike doczekał się zrzutów ekranów. Jako dobry przyjaciel musiał je przeanalizować, wyciągając wnioski.

I doszedł do tego, że naprawdę Richie będzie towarzystwem.

Chciał mu to jakoś uświadomić, ale ten cały czas upierał się przy swoich przekonaniach. Jego przyjaciel miał tendencję do przekształcania sytuacji. Mówisz coś wprost, a on i tak szuka drugiego dna. Przyzwyczaił się do tego, ale w takich sytuacjach było to problemem. Uświadomienie mu, że jest w błędzie było ogromnym wyzwaniem. Nie trudno się domyśleć, że Richie i tak widział w tym randkę.

***

—Stanley, gdzie ty mnie znowu zabierasz?—mruknął, a blondyn nie zwracając na niego większej uwagi dalej szedł przed siebie. Eddie, przez pewien moment miał ochotę zwyczajnie się zatrzymać, zmuszając chłopaka do wyjaśnień. Zrezygnował Z tego pomysłu na myśl, że może być to coś naprawdę ważnego.—Powiesz mi, czy nie?

Wiadomości od Stana, które brzmiały ,,Ubierz się ładnie, wychodź z domu, zaraz po ciebie będę", dużo mu nie dały.

—Podwójna randka, co najmniej tak to zrozumiałem—powiedział jak gdyby nigdy nic, dalej idąc przed siebie.

Eddie, czuł, że zaraz się zapowietrzy. Nic mu nie mówiąc, wyciąga go z domu, zabierając na jakąś podwójną randkę. Przecież gdyby wiedział nawet, by z niego nie wyszedł.

—Powiedz mi, że się przesłyszałem.

—No nie bądź taki—Stan, spojrzał na chłopaka, próbując pokazać, że naprawdę mu zależy.—Bill, powiedział mi, że wziął też kogoś dla ciebie. Z tego co mi mówił, to nawet kogoś z kim kręcisz.

Eddie, skrzywił się, sam nie wiedział czy z powodu Bill'a, czy dlatego, że sam nie wiedział o kręceniu z kimkolwiek.

Wiedząc, że jąkała podoba się Richiemu, źle czuł się z tym co właśnie robi. Życzył Tozier'owi, wiele złego, ale nie złamanego serca. Nie wiedział też jak chłopak może zareagować na coś takiego.

—Ja z kimś kręcę?—spytał, nie mając pojęcia o kogo chodzi.

—Sam byłem zdziwiony. Powiedział mi tylko, że między wami jest ta chemia—wzruszył obojętnie ramionami. Dostrzegł budynek kina, a pod nim jąkałe. Uśmiechnął się, przyspieszając chód.

—C-cześć Stan—uśmiechnął się, robiąc krok w stronę blondyna—i cześć Eddie.

—Cześć Bill—Stanley, szybko szturchnął Eddiego łokciem, który wysilił się unieść dłoń, sugerującą powitanie.

Eddie, westchnął, wiedząc, że będą teraz czekać na kolejną osobę. Stał z boku, gdy Bill i Stanley prowadzili rozmowę o rzeczach na których temat nie miał nawet pojęcia. Nic nie marzyło mu się bardziej niż lody, serial i spokój w domu. Nie chciał też zostawić przyjaciela samego. Stan, znosił jego humorki, czy narzekania, więc musiał mu się jakoś odwdzięczyć. Nawet takim głupim gestem, jak zostanie na tym spotkaniu.

—O kurwa—głos za plecami Eddiego, przyprawił go o dreszcze. Oczywiście obrzydzenia, niczego innego. Nie mógł uwierzyć kogo właśnie słyszał.

—A-ah, Richie w-wreszcie jesteś—Bill, podszedł do chłopaka, klepiąc go po ramieniu.

Uśmiechał się szeroko, jednak widząc mine każdego wokół, zmarszczył brwi. Twarz Stana, szczególnie go zaniepokoiła. Nie było na niej spokojnego wyrazu twarzy, jak zazwyczaj. Wyglądał, jakby miał zaraz uciec.

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz