Eddie, powoli zaczął się przebudzać. Czuł jak silne ramiona oplatają go w tali, jednak nie zareagował. Wtulał się dalej w chłopaka, czując bijące od niego ciepło. W pewnym momencie poczuł, że nawet to mu nie wystarcza. Zmienił pozycję, starając się nie obudzić Richiego. Wdrapał się na jego klatkę piersiową, wtulając się w zagłębienie szyi wyższego. Ręce chłopaka, dalej tkwiły na jego tali, co w żadnym stopniu mu nie przeszkadzało.—Nie za wygodnie ci?—zaspany głos Richiego, rozbrzmiał w pokoju.
—Nie chciałem cię obudzić—mruknął zawstydzony. Nie wiedział co okularnik, mógł sobie pomyśleć.—Już z ciebie zejdę.
Chłopak, chciał podnieść się z Richego, jednak silny uchwyt dalej tkwił na jego tali.
—Zostań. To wygodne.
Eddie, niepewnie kiwnął głową, nie wiedząc co mógłby odpowiedzieć. Przyłożył głowę do ciała chłopaka, zamykając oczy.
—Czemu jesteś taki chudy?—spytał w pewnym momencie Richie, który był zwyczajnie ciekawy. No może nie tylko ciekawy, bo martwił się o drobnego chłopca.
Kaspbrak, wziął głęboki wdech, myśląc nad odpowiedzią. Położył dłonie na klatce piersiowej Tozier'a, unosząc głowę. Ich twarze dzieliły praktycznie milimetry. Patrzyli w swoje oczy, uśmiechając się delikatnie.
—Bo bardzo chciałem być kiedyś ładny, nierozumiejąc, że to nic mi nie da. Byłem głupi, robiąc tyle rzeczy dla Bowers'a.
Duża dłoń okularnika powędrowała na fryzurę Eddiego. Bawił się kosmykami jego włosów, które w dotyku były jeszcze przyjemniejsze niż można było się spodziewać. Uśmiechał się lekko, odczuwając wyraźna satysfakcję ze swoich czynów.
—To on był głupi. Ty byłeś zwyczajnie zakochany. Każdy popełnia błędy, Eddie. Nie robiłeś nic głupiego, prawda?—uniósł brwi, obserwując mniejszego.
Richie, patrząc na drobną twarz chłopaka, całkowicie zapomniał o Bill'u. Czuł, jakby w życiu nie widział kogoś tak pięknego. Widząc go z tej perspektywy, nie rozumiał czemu wcześniej zachowywał się taki sposób. Był dla niego okrutny. Czasem przesadzał ze swoim zachowaniem, tyle, że widział to dopiero teraz.
Chociaż swojego aktualnego zachowania, również nie rozumiał. Tak z dnia na dzień, zachowują się jakby byli sobie bardzo bliscy. To było dziwne, ale w żadnym stopniu nie sprawiało mu problemu.
—Spokojnie—Eddie, ukazał szereg białych zębów. Czuł ciepło na sercu, słysząc, że ten się o niego martwi.—Nic z tych rzeczy. Ograniczałem się, ale nie drastycznie. Nie ma o co się martwić.
—Mam nadzieję, Eds.
—Eds?—skrzywił się, pierwszy raz słysząc, by ktoś tak do niego mówił.—To brzmi jak dla dziecka. Nie mów tak do mnie.
Richie, roześmiał się, podnosząc się do siadu. Ten ruch doprowadził do dość niekomoftowej pozycji. Tozier, siedział, opierając się rękoma o materac, gdy na jego kolanach był Eddie. Zarumienił się, chcąc wstać, gdy uchwyt Richiego mu na to nie pozwolił.
Patrzyli na siebie, nic nie mówiąc, gdy Richie położył dłoń na policzku mniejszego.
—Cholera, naprawdę jesteś przepiękny.
Eddie, nieświadomie wtulił swoją twarz w dłoń wyższego, pocierając się o nią. W głowie Richiego pojawił się obraz kota, który wtula się w ogromną rękę.
—Eddie, mogę czegoś spróbować?—spytał niepewnie, nie odrywając od niego wzroku.
Zdezorientowany chłopak, pokiwał głową. Nie miał pojęcia czego może spodziewać się po okularniku.
Richie, przejechał palcem po jego wardze, zaraz potem zastępując go swoimi ustami. Niewinny pocałunek, który Eddie poczuł na swoich ustach, był bardzo przyjemny. Od razu oddał przyjemność, zarzucając dłonie na kark wyższego. Pocałunek stał się mocniejszy, pełen fantazji, oraz namiętności. Dłonie okularnika, zaczęły poruszać się po ciele chłopaka, aż wreszcie zatrzymały się na dekolcie.
Oderwał się od niego, składając mokre pocałunki na jego żuchwie. Sapnięcia Eddiego, nakręcały chłopaka jeszcze bardziej. Odchylił koszulkę chłopaka, ułatwiając sobie dostęp do jego obojczyków. Zassał się na jego skórze, a Eddie cicho jeknął. Przygryzał skórę mniejszego, doprowadzając go do szaleństwa. Wiedział, że ten nie wyjdzie z tego bez śladu.
Całą przyjemność przerwało pukanie do drzwi. Eddie, spadł z kolan chłopaka, szybko wskakując na swoje łóżko. Jego niespokojny oddech i pogięta koszulka, nie prezentowały się za dobrze. Do pokoju wszedł Stan, uśmiechając się delikatnie.
—Cześć, Eddie, potrzebuje twojej porady— mruknął, bawiąc się palcami, przez co Kaspbrak był już pewny, że chodzi o Bill'a.
—Jasne. Nie ma problemu—powiedział, próbując uspokoić swój oddech. Wstał, kierując się w stronę przyjaciela, który patrzył na niego zaciekawiony. Brunet, nic nie mówiąc, chwycił go za rękę, wyciągając z pokoju.
Richie, przygryzł wargę na myśl do czego właśnie doszło. Po chwili szybkim ruchem ręki, wyciągnął swój zeszyt. Sam nie wiedział co napisać, dawno nie czuł takiego uczucia. W końcu, uśmiechnął się sam do siebie, włączając długopis.
Chyba jednak lubię Eddiego.
Nawet bardziej niż Bill'a.
Wrzucił zeszyt do szafki, dotykając swoich gorących policzków. Był rozpalony i to bardzo. Potrzebował z kimś porozmawiać, jednak wiedząc, że Stan ma pokój z Mike'iem, zrezygnował z pomysłu rozmowy z nim. Chwycił swoje telefon, wybierając numer do przyjaciółki z równoległych klas. Liczył, że Bev jakoś mu pomoże.
***
—I wtedy Bill zaprosił mnie na randkę—powiedział podekscytowany blondyn, wręcz umierając z radości.
—Mhm—pomruk, który wyszedł z ust Eddiego, wydawał się bardzo radosny. Stan, zmarszczył brwi, czując, że coś jest nie tak. Zaraz potem przypomniał sobie stan chłopaka, gdy wszedł do jego pokoju.—Czemu się tak na mnie patrzysz?
—Co robiliście?—spytał, poruszając subiektywnie brwiami.
Eddie, od razu się zarumienił, odwracając wzrok. Stanley, dostrzegł na obojczyku chłopaka mały, krwisty ślad na co otworzył szeroko usta.
—Nie wierzę!—roześmiał się, widząc zakłopotanego przyjaciela.—Jesteście razem?
—Nie, nie jesteśmy razem—odparł, kiwając lekko głową.—To zdarzyło nam się pierwszy raz.
—Lubisz go?
Eddie, momentami miał dość tego, że Stan jest aż tak bezpośredni. Przewrócił oczami, kręcąc głową z niedowierzaniem.
—Podoba ci się Tozier!
—Wcale nie!
Mimo to, czuł, że jego przyjaciel ma trochę racji.
_________________________________________
Skończyłam referat i postanowiłam coś napisać
Mam nadzieję, że moje notki o gorszym samopoczuciu was aż tak nie irytują. Chyba zwyczajnie czuje tu swobodę, by napisać jak u mnie jest.
W każdym razie może w nocy jeszcze coś napisze
CZYTASZ
Fucking Tozier || Reddie
FanfictionGdzie Eddie i Richie nienawidzą się do granic możliwości, ale los uwielbia łączyć ich drogi razem.