Eddie i Wesley, siedzieli u rudego chłopaka w piwnicy. Od razu warto powiedzieć, że Wesley nie zaciągnął tam mniejszego i nie miał wobec niego żadnych złych zamiarów. Zwyczajnie, wolał wziąć chłopaka do siebie, żeby emocje trochę mu zeszły. Za szkołą ktoś mógł ich znaleźć, co skończyłoby się wizytą u dyrektora.—Connor jest śmieciem—burknął Eddie, opierając się o kanapę. Wesley, kiwnął głową, wyciągając z kieszeni papierosy.—Daj jednego—mruknął, ale rudowłosy, odtrącił jego rękę.
—Ty nie palisz—uznał, zapalając jednego papierosa.—Nie będę cię w to wciągał.
—Jakąś godzinę temu jaraliśmy za szkołą.
—Jeden raz. Żebyś poczuł się lepiej, więc teraz wyluzuj. Poza tym widzę, że jeszcze cię trzyma—uznał, patrząc na zbyt radosnego chłopaka.
Pomijając już fakt, że po drodze pomylił straszą babcię z Bowers'em i zaczął na nią krzyczeć, po czym się rozpłakał, czy to, że zobaczył jakiegoś klauna, który w jego oczach pożerał małe dzieci, Wesley zwyczajnie nie chciał by chłopak przesadził.
—Co za dużo, to nie zdrowo—włożył papierosa do swoich ust, zaciągając się.
Siedzieli, a pomieszczenie wypełniał dźwięk muzyki, którą puścili. Eddie, kołysał się lekko, wydając radosne dźwięki, a Wesley wypalał używke.
—Powiedz mi coś o sobie, ale w taki niecodzienny sposób—Eddie, odezwał się, skupiając uwagę chłopaka na sobie.
—Co ci takiego mogę powiedzieć?—zaśmiał się, poprawiając swoje włosy.—Jestem Wesley, z klasy równoległej, jako twój wspaniały mąż wyskoczyłem na imprezie przez okno, nie jestem naturalnie rudy, podkochuje się w jednej lasce z mojej klasy, ale ona ma mnie gdzieś—miał kontynuować, gdy Eddie postanowił się wtrącić.
—Stary! Bardziej niecodzienne! Powiedz mi coś, czego nigdy byś nie powiedział przy przedstawianiu się.
—Uważam, że nasza nauczycielka od chemii jest atrakcyjna,—powiedział po chwili namyśleń—mam na udzie ślad od oparzenia, często jem samą sól, zwyczajnie mi smakuje. Poza tym, ogoliłem sobie kiedyś brwi z nudów, dlatego teraz wyglądają tak dziwnie.
Eddie, zaśmiał się wesoło, wstając z podłogi. Usiadł na kanapie, wyraźnie zadowolony z rozmowy.
—A ty, Eddie? Jaką osobą jesteś?
Brunet, przez chwilę nic nie mówił, tylko spojrzał w górę, poszukując dobrej odpowiedzi. Po chwili wzruszył ramionami, wracając wzrokiem do chłopaka.
—Nudną—westchnął, opierając głowę o dłoń.
—Wcale nie—Wesley, wstał siadając obok niego.—No już, mów coś.
—No więc,—zaczął, szukając odpowiednich słów—mój przyjaciel zachowuje się jak matka, ale jak się wkurwi to strach się odezwać, zakupy to najlepsza rzecz na świecie, nigdy nie zdejmuje mojego łańcuszka,—chwycił wspominany przedmiot w dłoń, lekko je zaciskając—a miłość mojego życia mnie nie chce.
—Bzdura, jestem pewny, że jak cię widzi to jego żołnierz jest już gotowy do działania—stwierdził, sięgając po małą butelkę z sokiem.
—Tak uważasz?
—Uważam, że jesteś naprawdę spoko osobą, Eddie. A rzadko to mówię ludzią, więc weź to sobie do serca. Chłopak, który nie dostrzeże tego jaki jesteś, nie będzie zwyczajnie ciebie warty. Porozmawiaj z nim, może okaże się, że on też cię lubi.
—To mój były—schował twarz w dłoniach, myśląc o swojej sympatii.—Boję się, że już woli kogoś innego. Connor na niego chyba leci.
Wesley, roześmiał się, słysząc ostatnie zdanie. Starł niewidzialne łzy, uśmiechając się przy tym.
CZYTASZ
Fucking Tozier || Reddie
FanfictionGdzie Eddie i Richie nienawidzą się do granic możliwości, ale los uwielbia łączyć ich drogi razem.