Rozdział 34

1.9K 135 419
                                    


Richie, po powrocie do domu, bez żadnych rozmów z rodzicami, zwyczajnie zamknął się w pokoju. Connor, wydawał mu się naprawdę w porządku osobą, ale sam nie wiedział jak będzie wyglądać ich relacja. Miał wrażenie, że blondyn się do niego przystawia, a czy Richie chciał wchodzić z nim na relację romantyczną? Jedyną osobą, z jaką Richie chciał chodzić na randki i okazywać miłość był Eddie.

Zastanawiał się też nad tym w jaki sposób Connor, chciał załatwić chłopaka. Przecież kulturalną rozmową również może to zrobić, tak? Nie wszystko oznacza agresję. Richie, wziął głęboki wdech, czując wibracje telefonu. Chwycił urządzenie, patrząc na wyświetlacz. Twarz chłopaka zbladła, widząc wiadomość od Connor'a.

Connor
Już wiem co to za typ :D

Nie myśląc za wiele, zaczął mu odpisywać. Miał nadzieję, że chłopak nie zrobi nic Eddiemu.

Richie
Co zamierzasz zrobić? Wiesz, przemoc może prowadzić do różnych rzeczy

Connor
To kochane, że martwisz się o konsekwencje wobec mnie
Ale spokojnie, już wiem co zrobię
Jutro w szkole go znajdę

—Kurna—mruknął, kładąc telefon obok siebie. Nie chciał żeby cokolwiek stało się Eddiemu, ale liczył, że Connor jest w jakimikolwiek stopniu normalniejszy od swojego kuzyna. Nie musiał od razu osądzać go o rękoczyny.

Przecież nie musi być jak Bowers.

***

—Co mamy teraz?—Eddie, szedł ze swoimi przyjaciółmi w stronę klasy.

—Fizykę—burknął Stan, na co reszta wydała z siebie jęk niezadowolenia.

Szli żywo dyskutując na różne tematy, gdy drogę zagrodził im Connor. Blondyn, spojrzał na każdego z nich, aż wreszcie doszedł wzrokiem do Eddiego. Od razu zmienił swoją posturę na chłodniejszyą, utrzymując obojętny wyraz twarzy.

—Moglibyście odejść na jakiś czas?—spytał, rozglądając się wokół. Byli praktycznie na środku korytarza, więc nie wydawało się to dziwne. Chłopcy, kiwnęli głową, odchodząc pod salę.—To przez ciebie mój kuzyn ma problemy?

—Słucham?—Eddie, zmarszczył brwi, próbując wyminąć Connor'a. Ten szybko chwycił go za ramię, odpychając w poprzednie miejsce.—O czym ty mówisz?—skrzywił się, nie wiedząc o co mu chodzi.

—Henry Bowers. Mówi ci to coś?

Eddie, automatycznie pobladł przygryzając wargę. Mówiło mu to, aż za wiele, żeby zachować spokój. Ponownie spróbował obejść chłopaka, gdy ten już trochę mocniej szarpnął go za koszulkę. Stali przed sobą w ciszy, obserwując drugiego.

—Rozumiem, że wiesz o czym mówię—uśmiechnął się lekko, robiąc krok w przód. Spojrzał na niego z wyższością, zaraz zmieniając mimkę twarzy.—Pojebało cię!—krzyknął, a większość osób na korytarzu spojrzała na nich.

—O czym ty mówisz?—spytał, rozglądając się.—Nie krzycz tak, wszyscy się na nas gapią.

—Rozumiem, że jesteś puszczalski, ale nie pójdę z tobą do łóżka! Mój kuzyn się przeleciał, a teraz ja? Masz ty jakikolwiek szacunek do siebie?

Część osób, zaciekawiona sytuacją, podeszła bliżej. Patrzyli na Eddiego i Connor'a, próbując się dowiedzieć o co chodzi.

—Tamta noc nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Byłem pijany!—Connor, pokręcił zdegustowany głową, robiąc krok w tył.—To, że raz pozwoliłem ci zrobić mi dobrze, Nie znaczy, że będę cię pieprzył na zawołanie!

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz