—Bev, ja umrę! To nie jest czas na ekscytacje!—Jak mam się nie ekscytować? Przecież ty i Eddie będziecie taką słodką parą!
Richie, robił już kolejne kółko w swoim pokoju. Stresował się tym co będzie gdy Eddie wróci. Co miał mu powiedzieć? Przecież jeszcze wczoraj po nim jechał, nie umiał od tak zacząć z nim kręcić. Chociaż jak po czymś takim miał zachowywać się normalnie? Do czego by doszło, gdyby Stan nie wszedł do pokoju? Jego rozmowę z Bev, przerwało nagłe otworzenie drzwi.
—Muszę kończyć, pogadamy później—mruknął, czując wzrok na swoich plecach.
—Miłej zabawy z twoim ukochanym!
Odwrócił się, widząc Eddiego w drzwiach. Posłał mu niepewny uśmiech, który ten odwzajemnił. Usiadł na swoim łóżku, patrząc co zrobi mniejszy. Eddie, bez większego zastanowienia usiadł koło niego. Siedzieli w ciszy, patrząc na swoje dłonie.
—Powinniśmy porozmawiać?—spytał Richie, przegryzając wargę.
—Chyba—Eddie, zarumienił się na myśl o zdarzeniu do którego doszło.—Ale niedługo kolacja, więc nie może nam to zająć za długo.
—W porządku. Co myślisz o tym do czego doszło?
—Było dobrze, znaczy, podobało mi się—Eddie, zmienił pozycję, wciągając nogi na łóżko. Obrócił się w stronę Richiego, patrząc na niego.—A ty? Co myślisz?
—Powtórzyłbym to,gdybym miał okazję.
—Tak?—spytał Eddie, czując jak lekki uśmiech ciśnie się na jego twarz.
—Tak—potwierdził, też kierując wzrok na niego.—Myślę, że cię lubię.
—Wiesz, ja też chyba cię lubię.
—Czyli lubimy się oboje?—okularnik, musiał się upewnić bo sam nie wierzył, że dochodzi do czegoś takiego.
—Chyba tak.
Siedzieli w ciszy, nie wiedząc co mogliby teraz zrobić. Mówiąc szczerze to było najdziwniejsze wyznanie uczuć, jakiekolwiek byli świadkiem. A przy tym jednocześnie uczestnikiem.
—No to git, nie?—powiedział Richie, sam nie wiedząc czemu.
—Git—Eddie, pokiwał głową, uśmiechając się lekko.
Było między nimi dość niezręcznie, ale nie umieli tego przerwać. Bali się zrobić cokolwiek, nie wiedząc, czy drugi chce tego samego.
W końcu Richie, odważył się wykonać pierwszy krok. Położył swoją dłoń na tej Eddiego, bawiąc się jego palcami. Splótł ich dłonie, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego ciele. Gdy złapali kontakt wzrokowy, żaden z nich nie odwrócił wzrok. Patrzyli na siebie, gdy Richie skierował wolną dłoń podbródek chłopaka. Zbliżył do niego swoją twarz, niepewnie całując. Eddie, od razu odwzajemnił pocałunek, przyciągając czarnowłoego bliżej, za jego koszulkę.
Opadł, uderzając plecami o materac. Richie, ułożył dłonie po obu stronach jego głowy. Praktycznie leżał na chłopaka, chociaż jego biodra były lekko w powietrzu. Pocałunek, był coraz bardziej pewny siebie. Ręce Eddiego, krążyły po ciele wyższego, gdy ten pieścił jego usta. Richie, przejechał językiem po dolnej wardze chłopaka, na co ten cicho jeknął. Czując jak podniecenie rośnie, poruszył biodrami, pocierając o krocze chłopaka. Przeciągały jęk wydostał się z jego ust, a sam zarzucił nogi na biodra wyższego.
Dłoń Tozier'a już miała wejść pod jego koszulkę, gdy rozbrzmiał alarm w telefonie Eddiego. Mniejszy chłopak, sięgnął ręka po urządzenie, wyłączając dźwięk.
—Idziemy na kolację—mruknął Eddie, zrzucając z siebie wyższego.
Niezadowolny Richie, wypchnął wargę do przodu. Nie miał zamiaru też nalegać na cokolwiek. Nie był jak Henry. Nie chodziło mu o seks z chłopakiem, tylko o uczucie jakie się w nim narodziło. Podał Eddiemu dłoń, pomagając wstać z łóżka. Uśmiechnął się do niego, gestem dłoni wskazując żeby szedł przodem.
***
Chłopcy weszli na stołówkę, szukając wzrokiem swoich znajomych. Nie zajęło im to długo, więc od razu skierowali się w ich kierunku.
—Co wy tacy spóźnieni?—spytał Mike, już zaczynając posiłek. Stan, roześmiał się, widząc czerwoną twarz Eddiego, za to jąkała nie miał pojęcia co się dzieje.—Z czego się śmiejesz Stan?—Mike, spojrzał na blondyna, który z każdą chwilą wyglądał na bardziej rozbawionego.
—Z niczego—burknął Eddie, mierząc przyjaciela zimnym wzrokiem.
Razem z Richiem usiedli przy niedużym stole, biorąc swoje porcje. Mike, zaczął prowadzić z nimi żywą konwersacje, gdy okularnik poczuł jak drobna dłoń Eddiego porusza się po jego nodze.
Spojrzał na Eddiego kątem oka, widocznie dostrzegając poczucie wyższości na jego twarzy.
Dłoń chłopaka doszła do jego uda, gdzie zaczął kreślić drobne kółeczka. Co jakiś czas zaciskał dłoń na materiale spodni co tylko nakręcało Richiego. Zbliżył się do niego, wcześniej sprawdzając, czy reszta jest zajęta sobą.
—Przemyśl co robisz—mruknął cicho do jego ucha.—W pokoju może się to skończyć inaczej—mówił to naszczęście tak zciszonym tonem, że nikt poza nimi nie mógł tego usłyszeć.
Eddie zarumienił się lekko, zabierając dłoń z ud chłopaka. Wrócił do jedzenia, co jakiś czas spoglądając na Richiego, który szeroko się uśmiechał. Miał naprawdę cudowny uśmiech, który poprawiał Eddiemu samopoczucie.
Bał się mimo to zaufać chłopakowi. Wiedział, że nie każdy będzie jak Henry. W końcu nie mógł żyć cały czas z myślą o nim.
Poczuł wibracje telefonu, więc od razu go wyciągnął. Spojrzał na wyświetlacz krzywiąc się.
Nowa wiadomość od Patrick.
Niechętnie wszedł w jej zawartość, mając nadzieję, że to nic szczególnego.
Patrick
Czekam na twój powrót. Nie mogę się doczekać, aż znów się zobaczymy. Żadna dziwka nie dorównuje twoim ustą, słońce. Nie jedz tam za dużo. Nie chcemy żebyś wrócił brzydszy niż jesteś, prawda?Szybko wyłączył telefon, chowając go do kieszeni. Poczuł głowę na swoim ramieniu, dostrzegając zmartwione spojrzenie Richiego.
—Wszytsko w porządku?—szepnął, a Eddie niepewnie pokiwał głową.
—Gorzej się czuje, wybacz. Chyba pójdę już do pokoju.
Nie czekając na odpowiedź, wstał, wychodząc ze stołówki. Na jego talerzu dalej została reszta jedzenia, ale stracił całkowicie apetyt.
Postanowił zająć swoje myśli wysokim chłopakiem, co naszczęście mu się udało.
I wtedy zdał sobie sprawę, że naprawdę się zakochał.
_________________________________________
Skończyłam kolejny referat, więc łapcie nocnego
CZYTASZ
Fucking Tozier || Reddie
FanfictionGdzie Eddie i Richie nienawidzą się do granic możliwości, ale los uwielbia łączyć ich drogi razem.