Rozdział 30

2.1K 143 310
                                    


Eddie, wychodził ze szkoły żywo rozmawiając ze Stanem. O dziwo, nie miał nawet na co narzekać, bo Patrick'a przez dłuższy czas nie zobaczy. Poczuli jak chude dłonie łapią ich za ramiona, przyciągając do siebie. Kątem oka Eddie, mógł już ujrzeć długie rude włosy.

—Moje ukochane klasowe chłopaki—Max, objęła ich, uśmiechając się szeroko.—Powiedzcie mi, co robicie dziś wieczorem.

—Nauka—mruknął Eddie, wiedząc, że spędzi wieczór na przygotowaniach do sprawdzianu.

—Oglądanie seriali—Stanley, nie planował nic więcej niż swoje ukochane wieczorne zajęcie.

—To genialnie się składa, że nic ważnego!—dziewczyna zagrodziła im drogę, uśmiechając się szeroko.—Wpadniecie dziś do mnie o 17?

Stanley, spojrzał na Eddiego, który wyglądał na równie zdezorientowanego co on. Mieli dobry kontakt z dziewczyną, ale nie wydawali się zazwyczaj poza szkołą.

—Potrzebujesz w czymś pomocy?

—Lepiej! Nie będzie moich rodziców, więc organizuje mini domówkę!

—Odpadam—Eddie, od razu wycofał się z tego pomysłu, a dziewczyna posłała mu smutny wyraz twarzy. Stan, przytaknął chłopakowi, również nie mając zamiaru się w to mieszać.

—Mówię wam, będzie fajnie!

—Tak fajnie jak na urodzinach Will'a, gdzie wyrzuciliśmy jego telewizor przez okno?—Stan, spojrzał na nią wyraźnie rozbawiony.

—Nie, nie—zaczął Eddie.—Pewnie tak fajnie jak u Mike'a, gdzie połowa naszej klasy obudziła się na podwórku.

—Pamiętam jeszcze, jak u Lucas'a zalaliśmy dom i obudziliśmy się po kostki w wodzie.

—Okej, tak wiem, że nasza klasa po alkoholu nie jest zbyt ogarnięta! Ale proszę was, zróbmy imprezę roku! Wszystko na moją odpowiedzialność—przełożyła dłoń do serca, gwarantując im bezpieczeństwo.

Eddie, skrzywił się na myśl co mogą znów zrobić. Nie raz, zdarzały się tam dziwne akcje. To była już tradycja.

—Ktoś szczególny będzie?—spytał, zaciekawiony Stan.

—Tylko nasza klasa i pare osób z równoległych.

Stanley, szturchnął przyjaciela w ramię, jakby chciał mu pokazać, że mogliby się zgodzić. Eddie, westchnął, patrząc na minę dziewczyny, która wręcz wyglądała jakby błagała ich o przyjście.

—Niech będzie—mruknął, a szczęśliwa dziewczyna zamknęła ich w uścisku.

Cel na dziś, przeżyć wieczór.

***

Eddie, szykował się na wyjście, poszukując w swojej szafy, jakichkolwiek dobrych ubrań. Oczywiście tu się rodził jego problem, że mimo pełnej szafy, nigdy nie ma co ubrać. Włożył rękę głębiej, wyciągając przylegający złoty golf. Sam nie wiedział czemu akurat on, zwyczajnie wpadł mu w oko. Zirytowany długimi poszukiwaniami, zaczął szukać pasujących spodni. Po jego domie rozbrzmiał dzwonek do drzwi, więc zerwał się na proste nogi, podbiegając do nich. Otworzył je, wpuszczając swojego przyjaciela do środka.

—Ty jeszcze nie gotowy?—blondyn, westchnął widząc Eddiego w dresach.—Zawsze się przez ciebie spóźniamy.

—Często to powtarzasz—zamknął drzwi, wracając do swojej szafy. Przyjaciel, poszedł zanim, patrząc jak Eddie wyrzuca co jakiś czas rzeczy z szafy.

—Zacznij kupować rzeczy w których chodzisz.

—Trzeba myśleć przyszłościowo. Kupuję rzeczy, które może kiedyś założę.

Stan, uniósł brwi, wyraźnie nierozumiejąc logiki swojego przyjaciela. Czekał, aż Eddie będzie gotowy do wyjścia, by móc wreszcie ruszyć w stronę domu Max.

Żaden z nich nie miał większej ochoty na imprezowanie. Dla Eddiego, była to chociaż dobra okazja, żeby przestać myśleć o Richiem. Chłopak siedział w jego głowie, a poczucie winy Eddiego każdego dnia rosło. Żałował, że nie powiedział mu od razu. A teraz? Już go nie miał. Mimo to, podziwiał jak bardzo okularnik stara się go wspierać. Odbiera od psychologa, czy czeka na komisariacie. Miał wrażenie, że Richie też nie chce się z tym pogodzić i stara się dotrzymać mu towarzystwa w różny sposób. Za niczym nie tęsknił tak bardzo jak za jego ustami, do których mógłby mieć dostęp gdyby nie głupie kłamstwo.

***

Najgorszym pomysłem jaki można było dokonać na imprezie z klasą Eddiego, jest danie im alkoholu.

Właśnie ten błąd został popełniony.

Większość osób z ich klasy była już po dużej dawce alkoholu. Lucas, leżał na schodach do ogródka, licząc baranki na niebie, Will rozkręcał imprezę swoim urzekającym tańcem, a Mike ukrył się pod fotelem w salonie. Nikt nie wie jak, w pewnym momencie zwyczajnie tam był.

Był jeszcze Stanley, który przysnął w wannie.

Wszyscy świetnie się bawili, wyrzucając różne przedmioty przez okno. Wśród tej gromady osób był też Eddie. I może dalej pomagałby w wyrzucaniu stołu przez okno.

Ale zobaczył Richiego, rozmawiającego z jakimś wysokim blondynem.

Nie mógł pozwolić, żeby jakiś byle jaki chłopak, podrywał jego byłego, ale przyszłego chłopaka!

Alkohol wziął górę, a Eddie, wskoczył na fotel pod którym spał Mike.

—Chciałabym coś powiedzieć!—krzyknął, a oczy większości osób zwróciły się ku niego.—Prosiłbym o szanowne niedotykanie Richiego Tozier'a. Mianowicie dlatego, że jestem przyszłym panem Tozier. Tak, mówię to do ciebie panie blonydnku. Dziękuję za uwagę—stwierdził, schodząc na podłogę.

Większość osób nie mając pojęcia co właściwie powiedział, zaczęło klaskać i wiwatować myśląc, że ogłosił coś ważnego.

No może poza Richiem, który od razu podszedł do chłopaka, chwytając go za nadgarstek. Zabrał pijanego Eddiego, za sobą do małego pokoju, zamykając drzwi.

—Co ty wyprawiasz?

—A co? Odstraszyłem ci chłopaka?—spytał, kpiącym tonem.

—Że Connor'a? W życiu, Eddie.

Okularnik, podszedł do Kaspbrak'a, patrząc w jego oczy.

—Jesteś pijany—stwierdził, kładąc dłoń  na jego policzku.—Nie chce żeby coś ci się stało, zachowuj się.

Miał już odejść od chłopaka, gdy ten wtulił się w jego tors. Usłyszał cichy płacz chłopaka, nierozumiejąc co właściwie robi.

—Richie, chciałem cię o coś spytać.

—Pytaj o co potrzebujesz—westchnął, głaszcząc chłopaka po włosach.

—Kochasz mnie jeszcze?

W pokoju zapanowała cisza, a Richie mocniej przytulił chłopaka. Kiwali się lekko w tył i przód, a Richard mógł wyczuć smród alkoholu od Eddiego.

—Oczywiście, że tak—powiedział cicho, kryjąc nos w jego włosy.

Zwyczajnie nie umiał się odkochać.

_________________________________________

Od paru dni wsyztsko tak mnie męczy, że ajaja. Chciałabym żeby było już lepiej. Może zaczynam histeryzować, sama nie wiem.

Liczę, że rozdział okej jest

Fucking Tozier || ReddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz