18

4.1K 159 56
                                    

*Maja*

   Listopad minął naprawdę szybko, a na jego miejsce przyszedł grudzień razem z kolorowymi lampkami oraz świątecznymi wyprzedażami w sklepach. Dla mnie ten czas oznaczał, że niedługo będę musiała się zameldować w domu na rodzinnej wigilii, musząc wysłuchiwać tego jak marnuje swoje życie, będąc w związku z Kubą - podczas obiadu na który nas zaprosili, cały czas go wychwalali, ale gdy tylko poszedł do auta, a ja zostałam z nimi aby się pożegnać od razu się uruchomili. Czułam się niezwykle obrzydzona ich zachowaniem i do tej pory zastanawiam się czy nie pojechać na święta do mieszkania mojego oraz Klaudii (żadna z nas tam aktualnie nie mieszka, ale obie je opłacamy), bo wolę je spędzić w samotności niż wśród ludzi tak fałszywych jak moi rodzice.

Za cztery dni ma odbyć się wigilia ekipowa, o której Karol oraz Łuki nie przestają mówić od tygodnia. Zresztą mam wrażenie, że to wydarzenie jest numerem jeden wśród wszystkich pracowników oraz domowników, zwłaszcza jeśli chodzi o ich damską część. Ja sama ekscytowałam się tym tylko przez godzinę, później zaczynając się martwić o sukienkę, bo aktualnie w swojej szafie miałam jedynie dwie, które nie nadawały się na tę imprezę.

Dlatego dzisiaj po zajęciach umówiłam się z Klaudią na zakupy. Ona również się wybierała na tę wigilię, w towarzystwie Krzycha, z którym zaprzyjaźniła się bardziej podczas jej pierwszych odwiedzin w domu ekipy. Wtedy powiedziała mi też, że ma kryzys w związku z Wiktorem, mocno się pokłócili i chłopak wypalił ze zrobieniem przerwy. Początkowo chciałam go zabić za to co jej zrobił, ale później zaczęłam mieć nadzieję, że niedługo przyleci do Polski, bo chłopak jest do tego zdolny - zrobił tak już dwa razy, kupując wielki bukiet róż na przeprosiny.

Otrząsnęłam się z zamyślenia, gdy profesor zadał mi pytanie na temat ostatnich tematów omawianych na wykładach. Szybko odpowiedziałam, bo wbrew pozorom przykładałam się do nauki, zwłaszcza jeśli chodzi o końcówkę semestru. Przez dwa tygodnie nikt nie widział mnie bez notatek, z których wkuwałam, obawiając się egzaminu, który mam pojutrze.

Zajęcia skończyły się równo o szesnastej, ale musiałam czekać pół godziny na Klaudię, która miała jeszcze wykład. Usiadłam w kawiarence w budynku, wcześniej pisząc SMSa blondynce, że czekam w tym miejscu. Potem wyciągnęłam swój szkicownik, wracając do rysunku, który zaczęłam wczoraj wieczorem, gdy siedziałam w domu ekipatonosi, gdzie od niedawna pracuję - Łuki zaproponował mi to po tym jak wróciłam wściekła do domu, mówiąc, że nie dostałam całej wypłaty, kolejny raz. Powiedział wtedy również, że spadłam mu z nieba, bo dziewczyny potrzebują pomocy przed świętami, a nie miał kiedy zorganizować naboru na nowego pracownika. Było mi to na rękę, chociaż obawiałam się tego, że gdy układ między mną a Kubą się skończy, pozostanę bez miejsca pracy. Chociaż gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że pomimo końca naszej umowy, wciąż będziemy parą...

— Widziałaś profesora, który nadzoruje program wymiany uczniowskiej? Niezłe ciacho. — usłyszałam obok siebie, więc uniosłam swój wzrok na blondynkę.

— Nie, nie widziałam. — odpowiedziałam, zamykając szkicownik. — Ale słyszałam, że jest bucem i nie da się z nim porozmawiać. — dodałam, chowając wszystkie rzeczy do torby. 

— Tak często bywa... Piękna buźka skrywa pod sobą zgniły charakter. — wzruszyła ramionami. — Jednak fajnie jest patrzeć na taką twarzyczkę, nie zaprzeczysz. — uśmiechnęła się w moim kierunku, a ja bezradnie pokiwałam głową, bo faktycznie tak było. Jestem tylko dziewczyną, jak jakiś facet mi się spodoba, to jestem w niego wpatrzona jak w obrazek, bez względu na to jaki ma charakter.

ZAKŁAD •Patecki•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz