8

4.3K 190 39
                                    

*Maja*

   U Pateckiego nocowałam przez równe pięć dni, czyli przez cały okres odwiedzin państwa Wróblewskich. Przyjechałam do mieszkania tylko raz, aby spakować więcej ubrań oraz wziąć odpowiednie notatki i książki potrzebne mi na zajęcia w tym tygodniu.

W końcu jednak nadeszła sobota, czyli dzień walki Mini Majka z Kruszwilem. Od rana się stresowałam tym wydarzeniem, ale starałam się opanować nerwy. Na lotnisko pojechałam sama, bo nie chciałam już wykorzystywać Kuby.

Nastrój ekipy bardzo mi się udzielił, większość z nich była naprawdę mega podekscytowana. Co jakiś czas skandowaliśmy 'Mini Majk', niektórych ludzi tym denerwując, a innych rozbawiając.

Robiliśmy to nawet podczas wejścia do autobusu, który zawiózł nas do samolotu, ale nie zabrakło tu też typowego tekstu Kuby - "zapłaciliśmy za samolot, a jedziemy autobusem".

W końcu mogliśmy usiąść na swoich miejscach, czekając na start. Pomimo tego, że samolotem leciałam już przynajmniej jedenasty raz, wciąż stresowałam się tak samo. Kuba chyba to zauważył, bo złapał moją dłoń i ją ścisnął, patrząc na mnie z troską wymalowaną na twarzy.

— Patrzcie jakie zakochańce. — usłyszałam głos Werki, która wraz z Karolem siedziała obok nas.

— Kubuś, powiedz kiedy wreszcie będę mógł was nazywać parką? — Tromba wychylił się nad siedzeniami, gdy już było wolno odpiąć pasy.

Popatrzyliśmy na siebie z brunetem, wzruszając ramionami. Mieliśmy im powiedzieć w tym tygodniu już kilka razy, ale zawsze coś się działo i nasze aktorskie wyczyny musiały poczekać. Oczywiście, wciąż nakręcaliśmy domowników, bo co jakiś czas Kuba skradał mi całusa ze zwycięskim uśmiechem skierowanym do osób które znajdowały się akurat obok.

— Przyjdzie na to czas. — brunet puścił oczko Mateuszowi, a on popatrzył na nas z szokiem, jednak milczał. Wiem o co chodziło, bo Patec podzielił się ze mną historią na temat ich 'znaku', który oznaczał, że coś już się wydarzyło lub, że ma on mega ważną, tajną informację - w tym momencie zielonowłosy na pewno zrozumiał, że MY już jesteśmy razem.

Przy lądowaniu, Tromba zaczął ponownie skandować 'Mini Majk', a razem z nim robiła to reszta ekipy, w tym ja. W trakcie przejścia przez lotnisku, Kuba cały czas trzymał mnie za rękę, podobnie jak w trakcie podróży do hotelu. Mieliśmy z chłopakiem wspólny pokój, co nas nie zdziwiło i nie zaniepokoiło, bo przecież już wcześniej spaliśmy razem w łóżku, więc jaką to nam robi różnicę?

Po tym jak wszyscy się w miarę ogarnęli oraz przebrali, pojechaliśmy na ERGO arenę. Nie musieliśmy długo szukać Majka, bo on również się za nami cały czas rozglądał i właściwie to on nas pierwszy zauważył.

Wszyscy życzyliśmy mu wygranej, a także przytuliliśmy, aby dodać otuchy. Miałam jednak wrażenie, że to my bardziej przeżywamy jego walkę, niż on sam - oczywiście przyznał się do odczuwania małego stresu, ale nie było tego po nim zupełnie widać.

Nigdy nie zrozumiem co ludzie widzą w takich bijatykach, ale muszę przyznać, że mnie też oglądanie tego wszystkiego trochę wciągnęło.

W końcu zapowiedzieli walkę Mini Majka z Kruszwilem. Wszyscy stali się bardziej zdenerwowani i widziałam, że dosłownie każdy bał się o Mateusza. Staliśmy przy barierkach, obserwując jak nasz przyjaciel zmierza w stronę klatki, skandując jego pseudonim. Zauważyłam, że Łuki odszedł do tyłu i wiedziałam, że to przez stres, który zżerał chyba każdego z ekipy. Miałam ochotę obgryzać paznokcie, ale zamiast tego mocno ściskałam barierkę, co jakiś czas włączając się do dopingowania.

ZAKŁAD •Patecki•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz