31

3.4K 137 34
                                    

~niesprawdzony, przepraszam za błędy~

*Maja*

— Witam drugosezonowiczów! — Karol wydarł się, a ja od razu uniosłam wzrok z talerza na rożowowłosego. — Jak tam po wczorajszym melanżu? Kto przeżył, kto nie przeżył? — zapytał od razu, poprawiając przy tym swoje włosy.

— Na pewno nie przeżył Kuba Patecki. — odpowiedział Mati, a ja parsknęłam śmiechem, bo rozmawialiśmy o tym kilka minut wcześniej.

— Patecki nie przeżył pierwszego melanżu w drugim sezonie chłopie. — słowa Karola rozbawiły każdego kto siedział aktualnie przy stole.

— Nie dał rady. — Tromba pokręcił głową.

— Nie podołał. — powiedziałam chwilę później, uśmiechając się w stronę kamery.

— Mocny był melanż. — skwitował Mateusz.

Kamera została wyłączona, a ja znowu zajęłam się swoim burgerem. Wcześniej obawiałam się trochę kaca, jednak gdy wstałam rano razem z Kubą, aby pojechać z nim po auto, czułam się naprawdę dobrze.

Karol usiadł obok mnie, wyciągając swojego cheeseburgera z papierowej torby. Ukradł mi również kilka frytek, za co zgromiłam go wzrokiem, bo jestem jak Joey z Przyjaciół - nie dzielę się jedzeniem. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać o Las Vegas i nabijać się z Mixera, który jako jedyny z całej grupy jest w Stanach niepełnoletni, a co za tym idzie, nie może nawet wejść do kasyna.

Gdy zjadłam, postanowiłam pójść do pokoju, aby wreszcie spakować rzeczy moje i Kuby do jednej walizki - tak będzie po prostu łatwiej, niż branie dwóch mniejszych toreb. Brunet, a w zasadzie aktualnie białowłosy w tym czasie leżał na łóżku, przeglądając Instagrama i odpoczywając jeszcze przed dosyć długą jazdą samochodem, jaka go czeka.

— Witam najsłabsze ogniwo sezonu drugiego! — Karol wszedł do naszego pokoju, śmiejąc się z Kuby.

— Czemu najsłabsze? — zapytał rozbawiony, wciąż leżąc.

— Patec nie przeżył melanżu wczorajszego, zezgonował. — różowowłosy wciąż się nabijał. — Ale ja wam mówiłem, że jak byliście zmęczeni, to nie ma sensu melanżować. — dodał sekundę później.

— Ale stary, powiem tak... Coś takiego... Ja naprawdę, wczoraj umarłem, odrodziłem się na nowo i jestem nowym człowiekiem. Jestem jak Gandalf, po śmierci silniejszy. — pokręciłam tylko głową z uśmiechem na twarzy, słuchając jak chłopak stara się jakkolwiek wybrnąć z bycia najsłabszym ogniwem.

Nie słyszałam o czym dalej gadali, bo poszłam do Marty, aby oddać jej bluzę, która jakimś cudem była w mojej walizce - zresztą jakoś się temu nie dziwię, bo podczas przekopywania swojego bagażu, znalazłam naprawdę sporo rzeczy innych domowników, a inni również mieli moje.

— Maja! — odwróciłam się w stronę Klaudii, która z uśmiechem potrząsała moją ulubioną bluzkę. — To chyba należy do ciebie. — zaśmiała się, co również zrobiłam, bo przed chwilą właśnie o tym myślałam.

— Dzięki, nie wiem jakim cudem się u ciebie znalazła. — powiedziałam, biorąc materiał z rąk blondynki.

— Szał pakowania w domu ekipy zrobił swoje. — wzruszyła ramionami, a chwilę później, obok niej pojawił się Krzychu.

— Wybacz Maja, ale muszę ją porwać i przerwać waszą pogawędkę. — Chwastek nie zważając na protesty Klaudii, przerzucił ją sobie przez ramię i zaczął maszerować w stronę naszego 'apartamentu'.

ZAKŁAD •Patecki•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz